Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > Palacza trzymaj od dziecka z daleka. Szkodzi mu nawet sam jego zapach
Marta Uler
Marta Uler 11.01.2024 13:46

Palacza trzymaj od dziecka z daleka. Szkodzi mu nawet sam jego zapach

Palenie z trzeciej ręki
Fot. Pexels/Eaktas06

To częsty widok. Mama prowadzi wózek z dzieckiem, a w dłoni trzyma papierosa. Niby oboje są na powietrzu, więc dziecko nie wdycha bezpośrednio dymu. Ale po chwili mama poprawia na maluszku kocyk, podaje mu bidon lub bułkę – tą samą ręką, którą paliła. 

Z badań naukowców wynika, że jeśli masz dziecko i zależy ci na jego zdrowiu, lepiej byś rzuciła palenie. I to całkowicie. Bo nawet jeżeli nie sięgasz po papierosa w domu, to wnosisz do pomieszczenia na swoim ciele i odzieży szkodliwe substancje. 

Palenie "z trzeciej ręki” też szkodzi

O tym, że bierne palenie jest niemal tym samym, co czynne, wiemy od dawna. Chodzi o dym, który wdychamy, kiedy ktoś w naszym otoczeniu pali papierosa. Zaciągamy się nim, w nieco mniejszym stopniu, ale przecież trafia on do naszych płuc i wyrządza tam podobne szkody.

Nauka, w tym medycyna, robią postępy, i to, co kiedyś było całkowicie naturalne, dziś na szczęście wywołuje zgrozę. Dawniej nikogo nie dziwiło to, że ktoś w biurze, czy we własnym domu, pali – tak otwarcie i beztrosko. Na kanapie przed telewizorem. Przy stole podczas posiłku. Kiedy czyta dziecku książkę... Dziś to brzmi jak horror. 

Na szczęście badania dowiodły, że wdychanie dymu papierosowego, który ulatnia się z papierosa lub który ktoś właśnie wydmuchnął z własnych płuc, szkodzi. I to bardzo. Teraz okazuje się, że nawet jeśli przewietrzymy mieszkanie po wizycie palacza, te związki, które wydmuchnął, wciąż tam są. I dalej mogą szkodzić nam i naszym dzieciom. To jest tak zwane palenie "z trzeciej ręki”.

Dzieci są najbardziej narażone

Palacze mają charakterystyczny zapach. Czuć od nich papierosami, nawet kiedy przed chwilą wcale nie palili. Tym zapachem są przesiąknięte ich ubrania i włosy. Ale to nie koniec. Toksyczne substancje pochodzące z dymu papierosowego osadzają się na meblach, fotelach, kanapach, firankach, nawet na ścianach. Łączą się z kurzem, tworząc jeszcze bardziej niebezpieczne substancje. Zostają tam, nawet gdy palacza już dawno nie ma. 

Na kontakt z tymi toksynami najbardziej narażone są małe dzieci, które dużo czasu spędzają na podłodze. Na chodnikach i dywanach dymu zostaje najwięcej. Maluszki, które dotykają ich rączkami, a potem wsadzają palce do ust, są w prawdziwym niebezpieczeństwie. W dodatku ich układ odpornościowy nie jest jeszcze w pełni rozwinięty i nie potrafi sobie radzić w obliczu takiego zagrożenia.

Badania nie pozostawiają wątpliwości

Jak podaje PAP, naukowcy z University of York postanowili oszacować potencjalne zagrożenie ze strony substancji wchłanianych z kurzem przez układ pokarmowy czy przez skórę. Okazało się, że w 75 proc. domów palaczy zagrożenie obecnymi w kurzu substancjami rakotwórczymi przekraczało normy amerykańskiej agencji EPA (Environmental Protection Agency) jeśli chodzi o dzieci w wieku od 1 do 6 lat. 

"Ryzyko związane z paleniem nie kończy się ze zgaszeniem papierosa. Osoby niepalące, szczególnie dzieci, są zagrożone także przez kontakt z powierzchniami i kurzem, które są zanieczyszczone gazami oraz cząstkami zawartymi w dymie, co nazywane jest paleniem z trzeciej ręki” – powiedziała kierująca badaniami dr Jacqueline Hamilton.

Z kolei badacze z Maastricht University Medical Centre przeprowadził ankiety wśród 10 tys. rodzin z dziećmi w wieku do 13 lat, dotyczące zwyczajów rodziców związanych z paleniem oraz zdrowia ich potomstwa. Wynik? Dzieci narażone na palenie "z trzeciej ręki” częściej zapadały na infekcje dróg oddechowych.

Zrobiono także badanie na myszach. "Przebadaliśmy skutki palenia z trzeciej ręki na różne narządy. Znaleźliśmy znaczne uszkodzenia pojawiające się w wątrobie i płucach. Rany dłużej się goiły. Myszy wykazywały też hiperaktywność” – powiedziała autorka badania prof. Manuela Martins-Green z University of California w Riverside.

Czy potrzeba więcej dowodów?

To, że go nie widać, nie znaczy, że go nie ma – weźmy sobie do serca to zdanie. Nie widzimy bakterii i wirusów, ale wiemy, że istnieją. Zdajemy sobie sprawę z tego, ile szkody mogą wyrządzić. Niech nam się więc nie wydaje, że dym papierosowy, kiedy go już nie czujemy, znika. Nie znika. Zawarte w nim substancje osiadają na wszystkich powierzchniach, łącznie z naszymi dziećmi. Pokrywa ich skórę, włosy, śluzówki i drogi oddechowe. I robi tam swoje. 

A co z e-papierosami? Są nieco mniej szkodliwe pod tym względem niż klasyczne papierosy – w końcu wytwarzają mniej dymu, zapach też nie jest tak dominujący. Ale on też istnieje. I jeśli nawet, mamo, zawsze wychodzisz na balkon, by zapalić, wiedz, że i tak trochę tych toksyn wniesiesz do mieszkania, choćby na swojej twarzy, ustach i dłoniach. Zanim dotkniesz dziecko, umyj chociaż ręce. 

Zobacz także:

Będą palić jak mama i tata. Powstały elektryczne papierosy dla dzieci

Nie daj się truć. Ten cichy zabójca wdziera się do twojego domu

Zapomniana choroba powróciła ze zdwojoną siłą. Tylu przypadków nie było od lat
 

Zarabiamy 17 tys. zł miesięcznie. Nigdy nie wystarcza nam do pierwszego
zarabiam 17 tys.  zł i nam brakuje
Zarabiają kilkanaście, a nierzadko i ponad dwadzieścia tysięcy miesięcznie. Wychowują jedno, czasem dwoje dzieci i... żyją wiecznie pod kreską. Młode rodziny, które mijasz na co dzień na ulicy, stajesz za nimi w kolejce w Biedronce, czy Pepco to ludzie, którym ciągle brak do pierwszego.Małgosia jest managerką średniego szczebla w korporacji, jej mąż prowadzi firmę transportową. Lubią ich ci, z którymi pracują na co dzień. Ona bije się o swoich, on jest szefem, który docenia pracowników, nigdy nie zalega z pensjami, co w małych przedsiębiorstwach bywa fenomenem. Wychowują dwoje dzieci w wieku 6 i 8 lat, Robert ma syna z poprzedniego związku, wobec którego pełni z jego mamą opiekę naprzemienną. Małgosia i Robert nieustannie rozmawiają o pieniądzach, bo tych wiecznie brakuje.
Czytaj dalej
Uważaj z inhalacjami! Ta sól, polecana przez lekarzy, może okazać się niewłaściwa dla dziecka
Sól hipertoniczna dla dziecka
Inhalator, czy nebulizator to must-have każdej mamy. Gdy dziecko jest przeziębione, ma kaszel, trudności z odkrztuszaniem, pediatrzy zalecają często inhalacje z soli fizjologicznej. Wtedy właśnie przydaje się to urządzenie. Wlewamy do niego zarówno leki przepisane przez lekarza, jak i zwykłą sól fizjologiczną.Inhalacja z soli nawilża drogi oddechowe i sprawia, że nie tylko łatwiej dziecku "wykasłać” nadmiar wydzieliny, ale i w ogóle oddychać. Ampułki z solą fizjologiczną różnią się jednak co do stężenia. Tak zwana hipertoniczna sól fizjologiczna to ta mocniejsza. Czy na pewno wskazana jest dla małych dzieci?
Czytaj dalej