Sprawdził się najczarniejszy scenariusz. Szpitale pękają w szwach
Kaszel, katar i wysoka gorączka. Zaczyna się podobnie jak większość infekcji górnych dróg oddechowych. Ale ta jest szczególnie niebezpieczna, zwłaszcza dla małych dzieci. Chodzi o RSV. Wirus dziesiątkuje właśnie przedszkola i żłobki.
Wiele dzieci wymaga niestety hospitalizacji. Niektóre – nawet intensywnej terapii. Tymczasem w szpitalach pediatrycznych zaczyna już brakować łóżek. Jak to się skończy, jeśli wirus jeszcze bardziej się rozprzestrzeni?
RSV nabiera rozpędu
W żłobkach i przedszkolach w ostatnim czasie jest dużo mniej dzieci. Sezon infekcyjny w pełni, wiele więc siedzi w domach i leczy katary i kaszle. Ale sporo z tych dzieci jest naprawdę ciężko chora. Wirus RSV, o którym robi się coraz głośniej, zbiera żniwo. Wywołuje infekcję podobną do tych, jakie nasze dzieci przechodziły nie raz. Ale jest wyjątkowo niebezpieczny.
Oprócz kaszlu, kataru i gorączki, powoduje także problemy z jedzeniem i piciem oraz duszności. Te objawy są szczególnie niebezpieczne dla seniorów, a także niemowląt i małych dzieci. Ich drogi oddechowe są drobne, trudniej im walczyć z powstającą wydzieliną:
“Te oskrzeliki końcowe mają średnicę włosa. W związku, z czym zatkanie tych dróg oddechowych wydzieliną, która jest największym problemem w tej infekcji, skutkuje dusznością. Te dzieci nie są w stanie oddychać, dlatego potrzebują szpitala” – wyjaśnia doktor Ilona Derkowska ze Szpitala Dziecięcego Polanki w Gdańsku dla fakty.tvn24.pl. W szpitalach dzieci otrzymują wsparcie oddechowe, a czasem są również karmione przez sondę.
Zacząć się może od niewinnej chrypy
“U Kacpra zaczęło się od chrypy. To była wysoka gorączka i chrypa. Męczący kaszel doszedł drugiego dnia” – mówi w materiale TVN na temat aktualnej sytuacji mama kilkuletniego chłopca. Kacperek może leczyć się w domu, ale mniejszy, 3-miesięczny Ignaś, musiał zostać w szpitalu.
”Mam dwóch starszych synów, to oni przynieśli wirusa do domu. Jakoś się wybronili, ale Ignaś jest malutki i gorzej to przechodzi” – powiedziała mama niemowlęcia. Właśnie te najmniejsze dzieci są teraz najbardziej narażone na zakażenie.
Rodzice powinni zrobić wszystko, by uchronić je przed zachorowaniem. W szpitalach może wkrótce zabraknąć miejsc : “Jeśli chodzi o oddziały infekcyjne dzieci młodszych, oddział pulmonologiczny to obłożenie jest stuprocentowe, a na oddziale dzieci młodszych 70 procent łóżek zajętych jest przez dzieci chore na RSV” – informuje Elżbieta Kołodziej z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach.
"Niech dzieci zostaną w domach”
Lekarze radzą, by – jeśli tylko rodzice mogą sobie na to pozwolić – nie posyłać dzieci do żłobków ani przedszkoli. "Apelujemy o to, żeby te najmniejsze dzieci były pod ochroną, czyli żeby te dzieci przedszkolne zostały w domu” – podkreśliła dr n. med. Ilona Derkowska, pediatra ze Szpitala Dziecięcego Polanki w Gdańsku.
W aptekach dostępne są testy pozwalające wykryć wirusa RSV. Jeśli dziecko zachoruje, warto zrobić taki test, ponieważ, jeśli wynik wskaże właśnie na RSV, będziemy o wiele bardziej czujni. Gdy zauważymy, przykładowo, że dziecko ciężko oddycha, ma świszczący oddech, powinniśmy natychmiast skonsultować się z lekarzem lub nawet jechać na SOR.
Zobacz także:
Groźny wirus w natarciu! W szpitalu zabrakło łóżek dla pacjentów
Groźny wirus zbiera żniwo. Szpitale pękają w szwach
Wirus RSV – przyczyny, zagrożenia, leczenie