Ta majówka to koszmar! Nie mam jak zorganizować opieki dla dzieci
Wszystko jest fajnie, jak masz dziadków w pogotowiu, gorzej, jeśli stworzyliście rodzinę atomową, a wasi bliscy są daleko stąd. W mediach od lat obowiązuje niepisana zasada - w dni, które wszyscy chcą mieć wolne, nikt nie wypisuje urlopu, bo ktoś musi wydać gazetę albo serwis. Najbliższe dni dla rodziców okażą się koszmarem, nie tylko dla dziennikarzy, ale dla wszystkich, których "fabryka" nie staje na majówkę.
Każdy, kto ma dzieci w wieku szkolnym, każdego roku przerabia ten problem, najtrudniej jest oczywiście z młodszymi uczniami, ale i potem, nie każdy rodzic może mieć spokojną głowę. Ucznia w wieku 7-10 lat zwyczajnie nie chcemy zostawiać samego w domu na tyle godzin. O wypadek nietrudno, a wolnego wziąć się nie da za każdym razem, gdy szkoła jest zamknięta.
W maju nie ma lekcji
Zaczynamy z wysokiego C - majówka, od środy do niedzieli dzieci są w domu. Miło, jeśli tylko możemy sobie pozwolić na spędzenie z nimi czasu, gorzej, jeśli zmiany w pracy nie uwzględniają takich luksusów, jak Święto Pracy, a już na pewno z rozpędu nie ma wolnego 2 maja.
Ale to nie wszystko, okazuje się, że niektóre z placówek zaplanowały wolny CAŁY TYDZIEŃ. Dlaczego? Bo mogą, jeśli mają wciąż do dyspozycji dni dyrektorskie - robią uczniom i nauczycielom wolne. Rodziców nikt nie pyta, czy mają co zrobić z pociechami.
W przyszłym tygodniu matury - wolne dla większości uczniów szkół średnich - oni sobie sami w domu poradzą, ale tydzień później znów odpoczywają podstawówki. Egzaminy ósmych klas odbywają się w tym roku w dniach 14-16 maja. Co robi reszta klas? Oczywiście siedzi w domach.
Czy rodzice mają jak zorganizować dzieciom opiekę - to już nie bardzo kogokolwiek obchodzi. Ale najlepsze, że to wcale nie koniec. Bo przecież w tym roku mamy podwójną majówkę. 31 maja wypada Boże Ciało - 1 czerwca to znów wolne dla szkół.
Był urlop - nie ma urlopu
16 dni - tyle zajęć lekcyjnych w maju 2024 roku oferuje polskim uczniom szkoła. I tyle dni opieki. Bo nie ma co się oszukiwać, większość polskich rodziców pracuje i żeby zapewnić pociechom opiekę, muszą wykorzystać urlop. A tego wcale nie zostało im wiele.
Musieli zająć się dziećmi w ferie , potem była przerwa wielkanocna, teraz co najmniej dni urlopu, żeby dziecko nie musiało siedzieć w domu samo. A przed nami przecież wakacje. Chcielibyśmy móc wyjechać z dziećmi, kiedy faktycznie przyjdzie na to czas, albo przynajmniej spędzić z nimi czas w domu, a to może okazać się całkiem sporym wyzwaniem.
Urlopu powinno nam starczyć na cały rok, przecież ledwo zbliżamy się do połowy. Wielu rodziców nie ma już większości wolnych dni, bo musieli je wykorzystać, żeby zapewnić opiekę najmłodszym. Kombinowali, dzielili się, sprawowali pieczę na przemian ze znajomymi… Ale to i tak ciągle mało.
System opieki szkoły jest nieludzki
Mam wielkie szczęście, bo mogę pracować z domu. Jakiejś wielkiej interakcji z dziećmi nie nawiążę, ale zagrzeję zupę, dopilnuję, żeby nie rozbiły sobie głów w czasie zabawy. Ale wiele osób nie ma tego komfortu. Kasjerka z dyskontu, farmaceutka, pracownicy obsługi klienta i wiele, wiele innych osób muszą wstać, ubrać się i wyjść z domu, żeby wykonać swoją pracę. Oni też mają dzieci.
Często te dzieci, wliczając czas dojazdu rodziców do pracy muszą w takie "wolne" dni zostać same nawet na 12 godzin. A co jeśli w tym czasie dojdzie do wypadku? Dziecko się przewróci, uderzy w głowę, zaleje wrzątkiem... Oczywiście odpowiadać będzie rodzic, bo to on ma prawny obowiązek dbać o bezpieczeństwo swoich pociech . Tylko jak, skoro go nie ma w domu?
Szkoła powinna dawać opiekę
Często piszemy, że nauczyciele są niedoceniani, że mają ogrom obowiązków i odpowiedzialności, a do tego zdecydowanie za mało pieniędzy. Ale nie możemy zapominać, że szkoła to nie tylko edukacja, to także opieka nad dziećmi. Bo jak mielibyśmy pracować, jeśli nasze kilkuletnie dzieci nie mogłyby chodzić dla placówek?
W dzisiejszych czasach niewielu z nas mieszka w domach wielopokoleniowych dających opiekę, kiedy rodzić nie może jej pełnić. Ale to nie zmniejsza naszej odpowiedzialności za bezpieczeństwo dzieci. Niby mamy równość na rynku pracy, niby pracodawca nie może nas odrzucić w czasie rekrutacji z powodu rodzicielstwa, ale... znajdzie inny powód. Rodzice przez to jak szkoła działa, a właściwie jak często nie działa, nie są łakomym kąskiem dla pracodawców.
Może warto, żeby w takich placówkach całorocznie od poniedziałku do piątku działały świetlice, które zajmą się dziećmi, gdy rodzic musi iść do pracy?
Zobacz także:
Dyrektorzy przedszkoli mają czas tylko do końca kwietnia. Muszą poinformować rodziców
Mogą zarobić 6 tys. złotych od razu po maturze. Wystarczy, że wybiorą ten zawód
Koniec ze sprawdzaniem ocen dziecka w internecie? Rodzice odcięci od informacji o postępach w nauce