10-letnie bliźniaczki miały spędzić w domu dziecka tylko chwilę, by uciec od przemocy w domu i przetrwać najtrudniejsze momenty rozwodu rodziców. A dzisiaj mija już 5 lat, odkąd dziewczynki straciły kontakt ze swoimi najbliższymi. W rozpaczy uciekły z placówki do swojej matki, skąd zostały wyprowadzone przez policję jak przestępcy.Ta sprawa jest wyjątkowo zawiła. Matka bliźniaczek miała sądowy zakaz kontaktu z dziećmi, a opiekę miał sprawować ojciec. Ale to on był sprawcą przemocy, której doznawały także dziewczynki. Dzisiaj matka ma pozytywną opinię lekarza i może zajmować się już swoimi dziećmi. Jednak sąd jest nieugięty, a dziewczynki w domu dziecka czują się coraz gorzej. Reportaż programu Uwaga TVN.
Matka znęcała się nad Piotrusiem latami, a wszystko to nagrała kamera. Odkąd chłopiec skończył roczek, wychowywał go mąż matki, pan Grzegorz. To do niego Piotruś mówi "tato" i to on nie ustaje w walce o chłopca. Tymczasem sąd w Bytomiu zwleka z podjęciem działania. Wygląda na to, że sprawa Kamilka niczego w polskim prawie nie zmieniła.Materiał programu "Uwaga TVN" jest tak wstrząsający, że trudno go obejrzeć. Na nagraniach widać jak matka szarpie, bije i wyzywa bezbronne pięcioletnie dziecko. Najbardziej poruszające jest to, że urządzenie, które ją nagrywało, było widoczne. Kobieta wiedziała, że to, co robi, jest w polu kamery, ale nie powstrzymało to jej agresji wobec syna. Szokuje też opieszałość sądu w tej sprawie. Po emisji reportażu coś się w końcu zmieniło.
W Gołdapi w województwie warmińsko-mazurskim doszło do porażającego zdarzenia pomiędzy matką a jej 3-miesięcznym dzieckiem. Kobieta miała polać swoją śpiącą córkę wrzątkiem z czajnika. Justyna P. i jej partner nie wezwali pomocy dla swojej córki przez kilka dni. Teraz para usłyszała zarzuty spowodowania obrażeń ciała dziecka, a także nieudzielenia pomocy i narażenia go na niebezpieczeństwo utraty życia.
Mieszkaniec Częstochowy Paweł Dam stał się świadkiem bestialskiego zachowania ojczyma wobec 9-letniego chłopca. Mężczyzna nagrał moment, w którym mężczyzna bije kablem chłopca. Następnie przerwał zajście razem ze swoim kolegą. Program "Uwaga" przedstawił reportaż o 9-latku katowanym przez ojczyma. Okrutnemu zachowaniu mężczyzny miała przyglądać się matka chłopca. Nie reagowała. Sprawę zgłosił przypadkowy przechodzień.
Rodzice mają różne metody wychowywania dzieci. Powszechnie jednak panuje przekonanie, że nie powinno się stosować kar cielesnych wobec swoich pociech. Nic więc dziwnego, że Erika Burch zareagowała, kiedy zobaczyła tę niepokojącą sytuację w hipermarkecie. Dziewczynka płakała i mówiła do swojego ojca: Proszę, przestań. To boli.Obecnie niedopuszczalne jest używanie przemocy wobec dzieci. Co jakiś czas tworzone są nawet kampanie przeciwko takim zachowaniom. Niestety wciąż słyszymy o ofiarach. Świadkowie takich zdarzeń często boją się podjąć radykalne kroki. W tym przypadku było zupełnie inaczej.
Sąd obniżył wyrok Moniki P., która została oskarżona o zabicie swojej 4-miesięcznej córki. Matkę początkowo skazano na 25 lat więzienia, ale ze względu na trudne okoliczności, w których dorastała kobieta, zmniejszono go do 15 lat. Zbigniew Ziobro wniósł do Sądu Najwyższego kasację.W 2018 roku do chorzowskiego szpitala trafiła 4-miesięczna dziewczynka w ciężkim stanie. Jej matka zawiadomiła pogotowie, twierdząc, że dziewczynka się zadławiła. Pracownicy, widząc, że dziecko ma ciężki uraz głowy, zawiadomili policję. Okazało się, że matka uderzyła dwa razy niemowlę w głowę. Dziewczynka zmarła w szpitalu, a kobietę skazano na 25 lat więzienia.
W maju tego roku doszło do przykrej sytuacji w Luboniu. 10-letni chłopiec pojawił się na komisariacie policji i poprosił o pomoc. Przyznał, że ojciec go maltretuje i stosuje niewyobrażalnie okrutne metody wychowawcze. Dzisiaj matka walczy o drugą szansę i chce odzyskać prawa rodzicielskie.Kacper w maju postanowił uciec z domu i poprosić o pomoc policję. Kiedy oboje z jego rodziców opuścili mieszkanie, chłopiec poszedł na komisariat i poinformował funkcjonariuszy, że ojciec się na nim znęca. Policjanci byli w szoku.