Matka znęcała się nad Piotrusiem latami, a wszystko to nagrała kamera. Odkąd chłopiec skończył roczek, wychowywał go mąż matki, pan Grzegorz. To do niego Piotruś mówi "tato" i to on nie ustaje w walce o chłopca. Tymczasem sąd w Bytomiu zwleka z podjęciem działania. Wygląda na to, że sprawa Kamilka niczego w polskim prawie nie zmieniła.Materiał programu "Uwaga TVN" jest tak wstrząsający, że trudno go obejrzeć. Na nagraniach widać jak matka szarpie, bije i wyzywa bezbronne pięcioletnie dziecko. Najbardziej poruszające jest to, że urządzenie, które ją nagrywało, było widoczne. Kobieta wiedziała, że to, co robi, jest w polu kamery, ale nie powstrzymało to jej agresji wobec syna. Szokuje też opieszałość sądu w tej sprawie. Po emisji reportażu coś się w końcu zmieniło.
Prezenterka TVN24 Anna Seremak nie potrafiła powstrzymać śmiechu. Program był na żywo, więc zobaczyły to miliony osób w całej Polsce. Ale nie tylko jej nieprofesjonalne zachowanie jest problemem. Cały reportaż był skonstruowany prześmiewczo, świadczy o tym sam jego tytuł. Robienie sobie żartów z przemocy w największej polskiej telewizji zakrawa na skandal.Wpadki w programach na żywo zdarzają się nawet najlepszym dziennikarzom i zazwyczaj stają się zabawnymi anegdotami. Jednak salwa śmiechu po reportażu dotyczącym przemocy domowej była całkowicie nie na miejscu. Tym bardziej że pokrzywdzonym w tej historii był mężczyzna. A mężczyźni, chociaż cierpią równie mocno jak kobiety, wstydzą się do tego przyznać.
To pierwsza taka miss. Jeesica Gagen została pierwszą rudowłosą Brytyjką koronowaną Miss Anglii. Drogę do sukcesu okupiła wielkim cierpieniem. W czasach szkolnych była gnębiona za kolorów swoich włosów. Teraz pokazała im wszystkim, co potrafi.Jessica Gagen została niedawno Miss Anglii, jednak każdy, kto przeczyta historię jej życia, zauważy, że dziewczyna musiała mierzyć się z niewyobrażalnym hejtem w szkole. Jedna z koleżanek nawet podpaliła jej włosy.
Do wczoraj Michał Adamczyk uchodził, jak pisał Onet, za jedną z dość tajemniczych postaci TVP. Ale to się zmieniło. Na jaw wyszła sprawa sprzed lat, w której dziennikarz został oskarżony o przemoc wobec swojej partnerki. Przy okazji była żona ujawniła, jak dziennikarz podchodził do sprawy alimentów.
Redakcja programu TVN Uwaga otrzymała list od rodzeństwa. Dzieci skarżą się na ojca i macochę. Doświadczają w domu przemocy fizycznej i psychicznej.
W Gołdapi w województwie warmińsko-mazurskim doszło do porażającego zdarzenia pomiędzy matką a jej 3-miesięcznym dzieckiem. Kobieta miała polać swoją śpiącą córkę wrzątkiem z czajnika. Justyna P. i jej partner nie wezwali pomocy dla swojej córki przez kilka dni. Teraz para usłyszała zarzuty spowodowania obrażeń ciała dziecka, a także nieudzielenia pomocy i narażenia go na niebezpieczeństwo utraty życia.
We wtorek rano do szpitala w Radomiu trafiło 3-letnie dziecko z poważnymi obrażeniami ciała. Prawdopodobnie były one efektem przemocy domowej. Policjanci natychmiast zajęli się daną sprawą. Ze względu na dobro 3-latka szczegółowe informacje nie są przekazywane do informacji publicznej. Wiadomo jednak, że maluch został zabrany z domu przez pogotowie ze względu na poważne obrażenia ciała.
Pewnego poranka młoda mama próbowała obudzić swoją 3-letnią córeczkę. Pomimo licznych prób, dziewczynka leżała nieruchomo i ani trochę nie reagowała. Spanikowana kobieta wezwała pogotowie. Wtedy prawda wyszła na jaw. Okazało się, że 3-letnia dziewczynka nie żyje. Do jej śmierci bezpośrednio przyczyniła się matka i wujek. W domu rodzinnym dochodziło do przemocy.
Kwestia "wychowawczego klapsa" regularnie powraca w debacie publicznej. Chociaż od 2010 roku kary cielesne są w Polsce zakazane, to wiele osób wciąż nie widzi w nim problemu. Psychologowie alarmują. Nawet drobny klaps może zaszkodzić dziecku.Przemocy zwykle uczymy się w dzieciństwie. Właśnie dlatego pierwsze lata życia powinny być jej pozbawione. Mimo to wielu rodziców nadal skłania się do kar cielesnych.
Mieszkaniec Częstochowy Paweł Dam stał się świadkiem bestialskiego zachowania ojczyma wobec 9-letniego chłopca. Mężczyzna nagrał moment, w którym mężczyzna bije kablem chłopca. Następnie przerwał zajście razem ze swoim kolegą. Program "Uwaga" przedstawił reportaż o 9-latku katowanym przez ojczyma. Okrutnemu zachowaniu mężczyzny miała przyglądać się matka chłopca. Nie reagowała. Sprawę zgłosił przypadkowy przechodzień.
Rodzice mają różne metody wychowywania dzieci. Powszechnie jednak panuje przekonanie, że nie powinno się stosować kar cielesnych wobec swoich pociech. Nic więc dziwnego, że Erika Burch zareagowała, kiedy zobaczyła tę niepokojącą sytuację w hipermarkecie. Dziewczynka płakała i mówiła do swojego ojca: Proszę, przestań. To boli.Obecnie niedopuszczalne jest używanie przemocy wobec dzieci. Co jakiś czas tworzone są nawet kampanie przeciwko takim zachowaniom. Niestety wciąż słyszymy o ofiarach. Świadkowie takich zdarzeń często boją się podjąć radykalne kroki. W tym przypadku było zupełnie inaczej.
W nocy wrocławscy policjanci dostali niepokojące zgłoszenie z rejonu Powstańców Śląskich. Dotyczyło ono krzyków dochodzących jednego z mieszkań. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, zobaczyli skuloną dziewczynkę.Dziewczynka kryła się przed swoimi kłócącymi się rodzicami. Osoby, które miały opiekować się dzieckiem, były zajęte głośną wymianą zdań między sobą. Ich córka schowała się pod kołdrą i płakała.
Sąd obniżył wyrok Moniki P., która została oskarżona o zabicie swojej 4-miesięcznej córki. Matkę początkowo skazano na 25 lat więzienia, ale ze względu na trudne okoliczności, w których dorastała kobieta, zmniejszono go do 15 lat. Zbigniew Ziobro wniósł do Sądu Najwyższego kasację.W 2018 roku do chorzowskiego szpitala trafiła 4-miesięczna dziewczynka w ciężkim stanie. Jej matka zawiadomiła pogotowie, twierdząc, że dziewczynka się zadławiła. Pracownicy, widząc, że dziecko ma ciężki uraz głowy, zawiadomili policję. Okazało się, że matka uderzyła dwa razy niemowlę w głowę. Dziewczynka zmarła w szpitalu, a kobietę skazano na 25 lat więzienia.
W maju tego roku doszło do przykrej sytuacji w Luboniu. 10-letni chłopiec pojawił się na komisariacie policji i poprosił o pomoc. Przyznał, że ojciec go maltretuje i stosuje niewyobrażalnie okrutne metody wychowawcze. Dzisiaj matka walczy o drugą szansę i chce odzyskać prawa rodzicielskie.Kacper w maju postanowił uciec z domu i poprosić o pomoc policję. Kiedy oboje z jego rodziców opuścili mieszkanie, chłopiec poszedł na komisariat i poinformował funkcjonariuszy, że ojciec się na nim znęca. Policjanci byli w szoku.