Ten sposób opieki na zawsze zmienia relacje rodzic-dziecko. Niestety, wmówiono nam, że jest zły
W naszej kulturze przyjęło się, że im wcześniej dziecko zacznie spać we własnym pokoju, tym lepiej. Zdania są podzielone także wśród specjalistów. Niektórzy mówią, że niemowlę powinno spać od początku we własnym łóżeczku, inni – że ze współspania płyną same korzyści.
Jak to jest naprawdę i jak z tym problemem radzą sobie w innych kulturach? Mówi się przecież, że maluch tuż po urodzeniu nie posiada nawet świadomości, że jest oddzielnym bytem. Czemu więc zachodni świat na siłę chce dzieci izolować? Przyjrzyjmy się razem temu, jak wyglądało to przez wieki.
Słowianie spali z potomstwem
Cofając się do czasów przedchrześcijańskich, możemy zauważyć, że plemiona Słowiańskie spały "na kupie”. Nie było oddzielnych sypialni dla dzieci i rodziców. Nasi przodkowie żyli bardzo blisko natury i w zgodzie z jej rytmem. W naturalny sposób wzorowali się więc na świecie zwierząt. Choćby dlatego, że to odlatujące na zimę ptaki zapowiadały zbliżające się ochłodzenie. Jak więc im nie wierzyć? Ptaki, lisy, zające i każde inne zwierzą, które dało się zaobserwować spało w gnieździe z młodymi. Tak spali też ludzie.
Korzyści z takiego porządku świata było wiele. Po pierwsze młode nie marzły, nawet jeśli noc była chłodna. Wtedy nie było elektrycznych niań i mleka w proszku. Słowianki karmiły dzieci piersią i polegały na własnej intuicji i czujności. Mając dziecko u boku były w stanie szybciej reagować, gdy te wybudzały się nocą. Spanie z dzieckiem można więc bezsprzecznie uznać za naturalne i fizjologiczne. Ale potem przyszła cywilizacja.
Król i królowa nie spali w jednym łożu, książęta często byli karmieni przez mamki. To szlachta i władcy wypchnęli dzieci z łóżek, sypialni i... życia. Silna potrzeba odróżniania się od zwierząt, sprawiła, że rewolucja zaczęła się właśnie we dworach i na zamkach. Chłopi i prości ludzie jeszcze w czasach po II Wojnie Światowej żyli tak, jak chciała natura.
Zachłyśnięci Zachodem oddaliliśmy się od dzieci
Wielka i powszechna rewolucja nastąpiła na Zachodzie w latach 60. XX wieku. Do Polski dotarła na przełomie lat 70. i 80. Wtedy pojawił się wielki bum na mleko modyfikowane. W latach 80. mało która młoda matka karmiła dzieci piersią. Już w szpitalach wręczano im butle z mlekiem, zapewniając, że tak lepiej wyżywią dziecko.
Niemowlę z pełnym mleka modyfikowanego brzuszkiem spało dłużej, bo produkt trawił się gorzej, niż pokarm kobiecy, gorzej, a więc dłużej. Niemowlaki już miały własne łóżeczka, w których przesypiały nawet całe noce. Taka moda. Wszak wtedy dawało się polizać łyżkę po bigosie nawet 3-miesięcznym dzieciom. "Nic się nie stało – wszyscy przeżyli” - przekonują współcześni 60-latkowie, którzy tak wychowali swoje dzieci.
Przeżyliśmy – owszem. Ale czy nic się nie stało? Tu mam jednak wątpliwość. W tamtych czasach zrodziły się powtarzane do dziś mity, że dzieci tresują rodziców, wymuszają płaczem, a do noszenia na rękach, można dziecko przyzwyczaić. To wtedy położne namawiały matki, aby pozwoliły się dziecku wypłakać, wtedy zaśnie – jasne, ale ze zmęczenia, z braku utulenia w wielkiej potrzebie, ze strachem. Pamiętajmy, że niemowlę nie ma pojęcia, że jest oddzielnym bytem, czuje więc, jakby rozerwano je a kawałki. Dość makabryczne.
Wbrew zaprzeczeniom tych, którzy mają przebłysk, że niekoniecznie byłą to dobra metoda wychowawcza, ale do błędów nie chcą się przyznać – takie podejście raniło dzieci i to na długo. W tamtych właśnie czasach powstało określenie "matki-lodówki”. Chłodne emocjonalnie kobiet posądzano potem nawet o przyczynianie się do autyzmu dzieci (Bruno Bettelheim, austriacki psychiatra). Choć akurat tę teorię ponad wszelką wątpliwość udało się obalić.
Czy rodzice robili nam celowo krzywdę? A w życiu! Robili tak, jak mówiły ówczesne wytyczne. Dziś jednak wiedza z zakresu medycyny i psychologii poszła daleko do przodu i wiemy, jak lepiej zadbać o potomstwo. Co nie znaczy, że sami unikniemy błędów, bo jednego możemy być pewni: nasze dzieci również nas rozliczą!
Zerknijmy na wschód, a dokładniej na Indie
W Europie panuje przekonanie, że dziecko należy wyprowadzić z sypialni rodziców krótko, po zakończeniu okresu niemowlęcego. A najdalej do drugich urodzin. Jednak pochodzący z Indii znany z holistycznego podejścia do zdrowia dr Mickey Mehta przekonuje, że warto poczekać do 7. urodzin. Długo? Owszem. Ale czyż rycerze nie pozostawali w dawnych czasach pod opieką matki do tego samego wieku? Potem dopiero ojciec sprawiał, że "twardnieli” i nabierali męskiego sznytu.
W Indiach dziecko śpi z matką właśnie do tego wieku. Eksperci nie mają wątpliwości, że ten sen jest lepszy, głębszy, spokojniejszy. A we śnie dzieci rosną i nabierają zdrowia, czyż nie tak się u nas mówi? I jest to prawda nie tylko ludowa. Gdy my odpoczywamy – układ nerwowy wciąż przetwarza bodźce, mózg układa na odpowiednich półkach to, czego doświadczył w ciągu dnia. Tworzy połączenia, które z czasem wykorzystujemy, by po nabyte doświadczenia i strategie móc sięgać. To bezpośrednio wpływa na nasze zdolności poznawcze, a przede wszystkim na inteligencję, również emocjonalną.
Korzyści ze spania razem z dzieckiem
Kiedy dziecko śpi przy opiekunie we wczesnym okresie, nie wybudza się na karmienie, zresztą, matka też lepiej się wysypia. "Tankowanie” odbywa się przez sen. Rano oboje wstają więc w lepszej formie. Maluch nie wybudza się także z powodu złego snu, bo kiedy zaczyna kwilić, matka jest obok i instynktownie obejmuje dziecko. Szybciej więc je uspokaja. Gdy śpią oddzielnie, niemowlę musi się już nieźle rozpłakać, by obudzić opiekuna.
Zmęczony rodzic potrzebuje kolejnych sekund, żeby wstać z łóżka i zbliżyć się do dziecka, wziąć je w ramiona. Jeśli nawet dość szybko je uspokoi, sam będzie potrzebować czasu, by ponownie zasnąć. Nie trzeba chyba mówić o porannych konsekwencjach?
Jednak ze spaniem z niemowlakiem nie zawsze jest tak różowo. Trzeba pamiętać, że jeśli któreś z rodziców śpi bardzo niespokojnie, pali, lub jest pod wpływem alkoholu - nie ma mowy o spaniu razem. Jeśli maluch śpi z brzegu, trzeba zainwestować w barierkę chroniącą go przed upadkiem. Ostrożność zalecana jest także, jeśli śpicie na sofie, która po rozłożeniu ma wolną przestrzeń u wezgłowia. Trzeba też wyprosić z łóżka domowego pupila, jeśli przed narodzinami dziecka spał z wami.
Dobrym rozwiązaniem są też dostawki - dziecko śpi blisko, ale jednak osobno. Co do przeniesienia malca do oddzielnego pokoju - poczekajcie, aż będzie na to gotowy, tak jej po prostu zdrowiej.
Zobacz także:
Zapomniane, chociaż piękne. Staropolskie imiona dla dzieci wracają na salony
Księża biorą się za chrzestnych. Sprawdzą, jak żyją i z kim
Te dzieci są nieodkładalne! Bycie ich rodzicem, to niezwykłe doświadczenie