W Hiszpanii urodzi się pierwsze takie dziecko. Na organizację wylało się wiadro pomyj
Za miesiąc w Hiszpanii urodzi się pierwsze dziecko, które będzie wychowywane w systemie co-parentingu. Osoby, które są jego rodzicami, nie stanowią rodziny, ale prawnie zobowiązały się do zajmowania jego wychowaniem.
Organizacja, która łączy w pary osoby, pragnące posiadać dziecko bez romantycznej relacji mierzy się z hejtem. Jednak jej założycielka jest pewna, że ludzie w końcu przekonają się do jej pomysłu.
Czym jest współrodzicielstwo?
Co-parenting polega na tym, że osoby, które wychowują dziecko, nie są parą. Nie łączy ich miłość, ale decydują się na posiadanie dziecka i jego wspólne wychowanie. W Polsce to rozwiązanie znane jest jako współrodzicielstwo. Trend jest coraz popularniejszy na świecie.
W Hiszpanii, gdzie za miesiąc ma urodzić się pierwsze dziecko, które będzie wychowywane w ten sposób, działa organizacja Copaternidad . Jej celem jest pomaganie w znalezieniu i łączeniu osób, które chciałyby mieć wspólnie dziecko i je razem wychowywać.
fot. Canva/ SergeyRyzov
Dlaczego powstała taka organizacja?
Założycielką organizacji Copaternidad jest katalońska antropolog Carmen Balaguer. Zgodnie z jej wyjaśnieniami, organizacja powstała, aby pomagać ludziom w znalezieniu osoby, z którą mogliby wychowywać dziecko.
– Czasy się zmieniają, coraz trudniej utworzyć stabilną parę, a liczba samotnych matek z wyboru zwiększyła się w ciągu ostatnich lat o 300 procent – tłumaczy Balaguer hiszpańskiemu portalowi El Periodico de Espana.
Organizacja szuka odpowiednich kandydatów na rodzica. Dopasowuje ich, doprowadza do spotkania, a jeśli wyrażą zgodę, pomaga w podpisaniu umowy dotyczącej wspólnego rodzicielstwa. W umowie brany jest pod uwagę sposób spłodzenia dziecka i warunki jego wychowywania, np. czy będzie to opieka naprzemienna (dziecko przebywa przez pewien czas u każdego z rodziców), czy jeden z rodziców będzie przychodził do drugiego i tam opiekował się dzieckiem.
Osoby, które decydują się na co-parenting, wspólnie wychowują dziecko, ale nie mają wobec siebie, jako partnerów w wychowaniu, żadnych zobowiązań, poza rodzicielskimi wobec dziecka.
Nie wszystkim się to podoba
Założycielka organizacji zmaga się z krytyką, ale stara się ją ignorować. Jej zdaniem ludzie na początku są niechętni podobnym nowościom, bo są już do czegoś przyzwyczajeni, ale potem ich nastawienie się zmienia – Tak było na początku z rozwodami albo nawet z pracą kobiet poza domem. Najpierw pojawia się niechęć i odrzucenie, ale ostatecznie zostają one przezwyciężone – twierdzi Balaguer.
Choć niektórym co-parenting może wydawać się nieco szokującym rozwiązaniem, obecnie funkcjonują już podobne formy rodzicielstwa, np. gdy rozwiedzeni rodzice nadal wspólnie wychowują swoje dzieci. Zwykle sposób sprawowania opieki też jest spisany w formie sądowego kontraktu.
Rodziców nie łączy już wzajemne uczucie , ale łączy miłość do dziecka. W wielu takich związkach interesy i potrzeby dziecka są zaspokajane. Patrząc z punktu widzenia dobra dziecka, dużo zależy więc nie tyle od formy rodzicielstwa, ile od tego, jak się ze swoich zobowiązań wobec dzieci wywiązujemy.
Źródło: PAP
Zobacz też:
To nagranie otworzy wam oczy. Już nigdy nie dotkniecie sklepowego wózka
Najsmutniejsze imię świata. Od 2000 roku nazwano tak tylko dwie małe Polki
Zaśnie dosłownie w 10 minut. Ta metoda to wybawienie dla każdego rodzica