Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Przedszkolak > Zapomnieli zabrać 4-latka z autobusu. Dziecko kilka godzin waliło w szybę
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 27.11.2023 08:37

Zapomnieli zabrać 4-latka z autobusu. Dziecko kilka godzin waliło w szybę

Dziecko uwięzione w autobusie
Fot. Pixabay/Shutterstock

Czterolatek przez cztery godziny płakał i walił piąstkami w szyby. W końcu przerażone dziecko zasnęło z wyczerpania. Wszystko działo się w autobusie szkolnym, gdzie... zamknięto chłopca. Ktoś o nim zapomniał. Takie sytuacje nie mają prawa się zdarzać, a jednak się zdarzają

Chłopiec z województwa kujawsko-pomorskiego wraz z rówieśnikami dojeżdża do placówki oświatowej tzw. autobusem szkolnym. W pojeździe zwyczajowo jest kierowca i opiekunka, która odpowiada za bezpieczeństwo dzieci w czasie podróży. Mama 4-latka 13 listopada 2023 roku, jak co dzień odprowadziła synka na poranny kurs.

Czterolatek uwięziony w autobusie szkolnym

Dziecko powinno z grupą innych przedszkolaków i uczniów dotrzeć do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Bądkowie. Tam do szatni powinna odprowadzić jego i inne maluchy opiekunka z autobusu. Dopiero w placówce odpowiedzialność i opiekę za dziecko przejmują pracownicy przedszkola. 13 listopada zapewne pomyśleli, że chłopiec jest chory i został w domu. 

Jak się potem okazało, dziecko na przystanek odprowadziła mama i dopilnowała, aby maluch wsiadł do pojazdu. Wierzyła, że chłopiec dotrze do przedszkola. Tak się nie stało. Niezauważone przez dorosłych dziecko zostało samo w zamkniętym autokarze, na szczęście - zaparkowanym pod placówką. Jednak nie zmienia to faktu, że chłopiec, kiedy zorientował się, co się wydarzyło, wołał o pomoc. Nikt go nie usłyszał.

Kopia – Marta L - 2023-11-27T082856.709.jpg

Fot. Wikipedia Commons

Cztery godziny w pułapce

Maluch, jak potem relacjonował rodzicom, długo płakał i uderzał piąstkami w szybę, wołał o pomoc. Jednak nikt go nie słyszał. W końcu wycieńczone dziecko zasnęło na siedzeniu. Gdy chłopczyk się obudził, znów podjął próbę wezwania pomocy. Wtedy zauważyła go jedna z nauczycielek. Koszmar dziecka trwał 4 godziny. Jak przyznaję jego rodzice, sytuacja była tym bardziej niebezpieczna, że dziecko leczy się na epilepsję.

Chłopiec został uwolniony z potrzasku i zabrany do przedszkola. Tam mógł wreszcie skorzystać z toalety, zjeść posiłek i napić się. Dzieckiem zaopiekowano się, jednak nikt nie skontaktował się w tej sprawie z rodzicami. Mama, która przyjechała po chłopca, dowiedziała się o zajściu nie od nauczycielek, a od syna. Natychmiast wróciła do placówki.

Opiekunka dostała naganę

Kobieta udała się prosto do gabinetu dyrektora, gdzie zażądała wyjaśnień. Janusz Graczyk, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Bądkowie, w rozmowie z pomorska.pl zapewniał, że to on skontaktował się z rodzicami. "Nie mam wytłumaczenia. Gdy dowiedziałem się o sytuacji, od razu sporządziłem notatkę służbową i skontaktowałem się z mamą". Ta utrzymuje, że o zajściu dowiedziała się od syna.

Opiekunka otrzymała naganę, obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak doszło do pozostawienia dziecka na cztery godziny bez opieki, w dodatku w pułapce. Dyrektor pouczył opiekunów, aby na przyszłość dokładnie liczyli dzieci, które wsiadają do autobusu, a także te, które z niego wysiadają, aby uniknąć w przyszłości takich sytuacji. Zarówno chłopiec, jak i opiekunka mogą liczyć na pomoc psychologiczną. 

Opiekunka w autobusie - gubi je rutyna

Rodzice innych dzieci, które dojeżdżają do placówki w Bądkowie, przyznają, że po sytuacji z 4-latkiem zaczęli obawiać się o własne potomstwo. Takie sytuacje się zdarzają. Wcale nie tak rzadko, jakbyśmy chcieli. W grudniu 2021 roku głośno było o poszukiwaniach 7-latka z woj. lubelskiego, który wysiadł z autobusu szkolnego na złym przystanku i błąkał się po okolicy przez kilka godzin.

Sytuację z "przeoczonym" przez opiekunkę autobusu szkolnego dzieckiem opisywaliśmy też tutaj. Warto wiedzieć, że osoby pracujące na tym stanowisku przechodzą krótki kurs i zdają egzamin z prawa o ruchu drogowym. Nie muszą mieć przygotowania pedagogicznego. Logika jednak nakazuje, aby po odprowadzeniu dzieci, przejść po pojeździe i sprawdzić, czy na pewno wszyscy z niego wsiedli. 

Zobacz także:

Pijane przedszkolanki opiekowały się dziećmi. Interweniowała policja

Jak można tak traktować swoje dziecko? Przedszkola wypowiadają wojnę rodzicom

Matka zrobiła awanturę na stołówce. Dyrektorka ją wyśmiała