Znów dostaniemy po kieszeni. Do końca roku stracimy po 240 zł
Dodatkowe 240 zł więcej wyfrunie z portfeli Polaków w drugiej połowie roku. Mowa tu oczywiście o opłatach wyłącznie za energię elektryczną. 1 lipca prestała działać rządowa tarcza, która zamrażała ceny prądu. Dla polskich rodzin to kolejny cios wymierzony w domowe budżety. I to teraz, kiedy wydatków nikomu nie brakuje.
Wypoczynek wakacyjny w 2024 roku średnio kosztuje nas o 20 proc. więcej niż przed rokiem. W sklepach wszyscy widzimy, jak ceny rosną szybciej, niż grzyby po deszczu. Wiele świadczeń nie było od lat waloryzowanych. A podwyżka cen prądu to kolejny cios.
Podwyżka cen prądu od 1 lipca
Na wysokość rachunku za prąd składają się dwa czynniki: cena prądu i cena dystrybucji, w tym utrzymanie sieci. Zmiany, które weszły w życie od 1 lipca, dotyczą obydwu tych składowych. Jak wylicza portal wysokienapięcie.pl, średnio gospodarstwo domowe w Polsce zużywa 2000 kW prądu miesięcznie. Po odmrożeniu cen to koszt (zgodnie z najpopularniejszą taryfą) wzrośnie ze 150 zł do 190.
Od 1 lipca wzrasta też stawka za dystrybucję z 32 gr za 1kW do 43 gr. Nie powróci jeszcze opłata mocowa, która jest wstrzymana, póki co, do końca roku. Rząd nie zezwolił jeszcze na całkowite odmrożenie cen, żeby chronić nasze portfele, wprowadzono maksymalną stawkę za 1 kW. Zarówno za samą energię, jak i dystrybucję. Te obowiązują tylko do końca roku. Kolejne decyzje w tej sprawie mają zapaść jesienią.
O ile więcej zapłacimy za prąd
Średnio zapłacimy w drugiej połowie 2024 roku o 240 zł więcej. To jednak jeszcze nie koniec podwyżek, bo kolejne zmiany mają przyjść z początkiem 2025 roku. Warto pamiętać, że od 1 lipca rosną także ceny gazu dla gospodarstw domowych , te także we względnych ryzach będą trzymane jeszcze do 31 grudnia 2025 roku.
Polacy poczują to w budżetach. Niestety świadczenia nie rosną tak szybko jak ceny. Podwyżka najniższej krajowej, czy świadczenia z tytułu Rodzina+ wydaje się być więc iluzoryczna. A przecież wiele świadczeń od lat jest zamrożonych. Mowa tu choćby o "becikowym", czy 300+.
Polacy zarabiają więcej tylko na papierze
W wakacje wydajemy pieniądze nie tylko na odpoczynek, ale także próbujemy kompletować wyprawki szkolne dzieci, czy kupić opał na zimę. Latem nie ma zajęć dodatkowych, wycieczek szkolnych, więc staramy się mądrze gospodarować pieniędzmi. Kiedy ceny rosną lawinowo - ciężko to robić, bo mimo teoretycznie wyższych zarobków, pieniędzy w kieszeni zostaje nam mniej.
Zarabiamy średnio 14 proc. więcej niż przed rokiem, a mimo to nie stać nas na stworzenie poduszki finansowej. Coraz mniej Polaków ma oszczędności, a zarabiając nawet kilkanaście tysięcy, często o wakacjach możemy pomarzyć.
Zobacz także:
W piwnicy dziadka znalazły skrzynię z pieniędzmi. Walczą z bankiem o odzyskanie majątku
Polacy na wakacje, a złodzieje do domów. To tak wchodzą do naszych mieszkań