Mama Pięcioraczków szorowała słonia! "Musimy się nauczyć żyć po tajsku"
Rodzina Clarków przeżyła wspaniałą przygodę w rezerwacie na wyspie Koh Lanta w Tajlandii. Mama pięcioraczków kąpała się ze słoniami!
To cudowne miejsce w niczym nie przypomina zoo. Słonie są symbolem Tajlandii, ale jest ich tam coraz mniej, właśnie dlatego powstało wiele rezerwatów, zwanych sanktuariami. Mama pięcioraczków pokazała relację z wizyty w tym niesamowitym miejscu.
Niekomfortowa jazda na pace busa
Mama pięcioraczków wraz z szóstką swoich najstarszych dzieci wybrała się do sanktuarium słoni na wyspię Koh Lanta. Pojechali specjalną taksówką, która nie wydawała się zbyt bezpieczna. Rodzina podróżowała, siedząc na zwykłych ławkach przykręconych do podłogi busa.
Pani Dominika w trakcie jazdy mówi, że jest im bardzo niewygodnie, bo drogi są nierówne, pagórkowate i muszą mocno się trzymać, żeby nie spaść z siedzeń. Ale w Tajlandii taki sposób przemieszczania się jest normą i rodzina będzie musiała się do tego przyzwyczaić.
Przed wizytą u słoni musieli wypełnić specjalne ankiety, a potem dokładnie posmarowali się kremem z filtrem. Upał i silne słońce wymaga od osób z tak jasną karnacją dużej ostrożności, chociaż tego dnia, jak mówi pani Dominika, wiał przyjemny wiatr i wcale nie było aż tak gorąco.
Karmienie słoni
Gdy po długiej podróży dojechali na miejsce, przywitał ich oczywiście sklep z pamiątkami. Potem każde dziecko dostało specjalny koszyczek z jedzeniem dla słoni. Były to głównie banany, które na wyspie rosną prawie wszędzie i w ogóle nie przypominają tych, które kupujemy w sklepach.
Obsługa rezerwatu poinstruowała ich dokładnie, jak mają karmić słonie. Pani Dominika odważnie podawała banany słoniom wprost do trąby. Młodsze dzieci trochę się bały, ale podchodziły bardzo blisko zwierząt i rzucały im jedzenie. Karmienie to był dopiero początek ich przygody.
Słonie, które odwiedzili Clarkowie, mają po 30 lat. Wizyta w sanktuarium to okazja do niesamowitej lekcji biologii. Przewodnicy opowiadali nie tylko o słoniach, ale też o innych zwierzętach i bogatej roślinności wyspy. Pani Dominika była zaskoczona, że podczas spaceru po dżungli nie atakowały ich komary. Okazało się, że wbrew jej obawom, prawie w ogóle ich na wyspie nie ma.
Kąpiel ze słoniami
Pani Dominika wspomina, że w trakcie spaceru po dżungli dzieci zaczęły już się niecierpliwić. Słonie poruszały się bardzo wolno, a przewodnicy wydawali się kompletnie nie zwracać uwagi na upływający czas.
"Musimy się nauczyć żyć po tajsku" mówi Mama Pięcioraczków. Ma na myśli to, że w Tajlandii nikt się nigdzie nie spieszy, ani nie spogląda na zegarek.
W końcu przyszedł czas na atrakcję, na którą mama pięcioraczków nie była przygotowana, ale nie miała zamiaru jej przegapić. Okazało się, że w sanktuarium można ze słoniami popływać! Pani Dominika nie miała stroju kąpielowego, więc nie zastanawiając się ani chwili weszła do słoniowego basenu po prostu w ubraniach.
Dostała szczotkę i miała za zadanie wyszorować leżącego na boku słonia. Najpierw mama pięcioraczków weszła sama, a potem dołączyły do niej dzieci. Najwięcej odwagi miały dziewczynki. Chłopcy nieco obawiali się wejść do wody, ale w końcu przełamali strach.
To musiało być dla nich niesamowite doświadczenie i prawdziwa lekcja biologii na żywo. Dla takich wspomnień na pewno warto było lecieć na drugi koniec świata.
Zobacz także:
Mama Pięcioraczków się wygadała. Wyjechali do Tajlandii, ale nadal pobierają 800+
Mama Pięcioraczków pokazała, jak będą mieszkać Tajlandii. Prawdziwe luksusy
Kontrola policji w domu Mamy Pięcioraczków. “Ktoś na nas doniósł”