Żądają darmowych leków od lekarzy. Faszerują dzieci "na wszelki wypadek"
Od 1 września dostępna jest cała lista darmowych leków dla dzieci i osób 65 plus. Co ciekawe, ta pozytywna zmiana w lecznictwie wzbudza coraz więcej kontrowersji. Okazuje się, że pacjenci chcą tych leków dostać jak najwięcej – skoro mogą.
Duży problem dotyczy darmowych antybiotyków. Jak zauważa Paweł Grzesiowski, to, że na liście darmowych leków dla dzieci i młodzieży znalazło się aż 18 antybiotyków, może pogłębić – i tak już ogromny – problem ich nadużywania
Pacjenci szturmują przychodnie
Darmowe leki to wspaniała zmiana, zwłaszcza w przypadku starszych osób, których często nie stać na leczenie. Rodzice dzieci leczących się przewlekle, choćby z powodu alergii, również odczuwają ulgę. Ostatnio darmowe leki stały się problematyczne – pacjenci oczekują, że powinni dostawać ich dowolnie dużo.
Lekarze biją na alarm, bo to nie o to chodzi, żeby teraz na potęgę zaopatrywać się w darmowe leki. Niestety, przychodnie szturmują pacjenci domagający się recept tylko na „wszelki wypadek”. A także ci, którzy chcą przepisania starych recept na nowe warunki. Lekarze nie wiedzą, w co włożyć ręce, tyle mają z tym pracy.
Duży problem z antybiotykami
Paweł Grzesiowski, pediatra i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych wskazuje na to, że liście darmowych leków dla dzieci znalazło się aż 18 antybiotyków. Jego zdaniem to może niestety pogłębić problem z nadużywanie tych leków.
„Mamy zalew lekooporności i ogromnie trudną sytuację, jeśli chodzi o skuteczność antybiotyków. W Polsce już teraz się ich nadużywa, mamy piąte miejsce w Europie, jeżeli chodzi o ich przyjmowanie, a darmowy dostęp jeszcze zwiększy problem”, mówi specjalista dla Wirtualnej Polski.
Rodzice już teraz wywierają na lekarzy naciski, proszą o wypisywanie antybiotyków na wszelki wypadek, skoro tak można. „Niech pan przepisze, co panu doktorowi zależy, przecież jest za darmo, dlaczego nie da mi pan recepty, żebym miał antybiotyk w domu na wszelki wypadek", mówi dr Grzesiowski.
Przydałaby się konkretna kampania edukacyjna
Trzymanie w domu antybiotyku „na wszelki wypadek”, może spowodować wiele złego. Rodzice, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, z jak silnym lekiem mają do czynienia – a wielu takich jest – mogą zacząć używać go w sposób wysoce nieodpowiedzialny.
„Bo skoro jest darmowy, to myślimy, że ani nie ma jakichś działań niepożądanych, ani nie jest to lek, który trzeba stosować według ścisłych zaleceń, tylko że można przerwać jego przyjmowanie i wyrzucić”, mówi dr Grzesiowski. Ekspert podkreśla, że dostęp do tych darmowych leków powinien iść w parze z kampanią edukacyjną. Szeroki dostęp do antybiotyków to niejedyny słaby punkt listy darmowych leków według eksperta.
Najgorsze jest to, że na tej liście znalazły się dwa antybiotyki, które nie powinny być stosowane u dzieci. „Doksycyklina jest niewskazana do 12. roku życia. Skoro chinolony są w Polsce przeciwwskazane do 18. roku życia, dlaczego ciprofloksacyna trafia na listę darmowych leków dla dzieci, chyba coś tu jest nie tak”, mówi Grzesiowski. Oby nie skończyło się tak, że darmowe leki spowodują więcej kłopotów niż korzyści…
Czytaj także:
Odebrałam darmowe leki dla dzieci. Powiem wam, jak je otrzymać
Darmowe leki dla dzieci będą dostępne od września. Jak je otrzymać?
Będą darmowe leki dla dzieci – już wiadomo, co znalazło się na liście