portalparentingowy.pl Życie rodzinne Nie powinno być dzieci na Marszu Miliona Serc. Jest mi przykro, gdy patrzę na takie obrazki
Fot. Paweł Wodzyński/East News

Nie powinno być dzieci na Marszu Miliona Serc. Jest mi przykro, gdy patrzę na takie obrazki

2 października 2023
Autor tekstu: Aneta Zabłocka

Marsz Miliona Serc nie zebrał chyba miliona demonstrujących, ale nadal trwają obliczenia. Udało mi się przejść całą trasę manifestacji, nie będąc jej uczestnikiem. Pod koniec ciągnącej się kolejki gapiów i śpiewaków, byłam wykończona. Ja - 30-latka w pełni sił, a co dopiero małe dzieci, których na tycm marszu nie brakowało.

Widziałam te same obrazki na Czarnym Marszu, na Paradzie Równości i Marszu Miliona Serc. I nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego rodzice ciągają na takie imprezy małe dzieci. Dlaczego katują ich zmysły hałasem, tłumem, brakiem wody, toalety i bliskości rodzica.

Elżbieta Witek o dzieciach na Marszu Miliona Serc

Marsz Miliona Serc przeszedł ulicami Warszawy 1 października. Było to ogromne wydarzenie polityczne. Nie jestem pewna, czy będzie znaczące dla nadchodzących wyborów, ale może dać kopa Koalicji Obywatelskiej. Oczywiście rząd PiS skomentował wydarzenie kilka razy. Mnie jednak zainteresowały słowa marszałek Sejmu.

- Nie raz widzieliśmy obrazki jak a tych manifestacjach rodzice, matki dają swojemu dziecku do ręki karteczkę z wulgarnymi słowami, kiedy malują na czołach dzieci 8 gwiazdek. To ja pytam tych rodziców, dlaczego tak krzywdzicie własne dzieci - pytała w Katowicach Elżbieta Witek

Nie zgodzę się z nią, że problemem rodziców są wulgarne hasła pojawiające się na manifestacji. Tych praktycznie nie było. Naprawdę marsz odbywał się w pokojowych warunkach, nikt nikogo nie przepychał i na nikogo nie krzyczał.

Nadal jednak jestem przeciwko zabieraniu dzieci na takie demonstracje. Dlaczego?

EN_01598922_0120.jpg
Fot. Marcin Gołaszewski/East News

Przegrzane, płaczące, otumanione

Przeszłam całą drogę marszu. Nie jako uczestnik, tylko obserwator. Nie podzielam zapędów politycznych Donalda Tuska, po prostu miasto było zablokowane, a ja musiałam przemieścić się na nogach z Żoliborza do centrum. Wspaniale!

Miałam zatem okazję przyjrzeć się wszystkim uczestnikom zgromadzenia. Widziałam wiele rodzin z dziećmi. I patrząc na nie, współczułam dzieciom. Kilkumiesięczniaki płakały, przedszkolaki jęczały, nieco starsze po prostu szurały nogami.

Niemal wszystkie były zmęczone długą wędrówką, przerażone ilością osób wokół nich, ubrane zbyt ciepło na panujące na zewnątrz warunki. Tym bardziej że otaczał je tłum zziajanych dorosłych, którzy dodatkowo podnosili temperaturę otoczenia. Być może tata i mama nie dostrzegali tego problemu, ale ściśnięte pomiędzy nogami innych ludzi małe dziecko, przykryte kocem, mogło nie czuć się zbyt komfortowo.

Moja koleżanka, która brała udział w marszu, już mi napisała, że ona żadnych zapłakanych dzieci nie widziała. Ale może tu jest właśnie pies pogrzebany. Byłyśmy skupione na dwóch innych rzeczach. Ja na przetrwaniu i przedarciu się przez tłum, ona na manifestacji swoich poglądów.

Tylko że właśnie moja postawa “walki o życie” bliższa jest temu, co czuły maluchy zaciągnięte na marsz przez rodziców. Było wokół nich pełno ludzi skandujących hasła, śpiewających i tarasujących drogę. Gdy ma się 100 cm wzrostu taka masa może przestraszyć.

Patriotyzm jest ok, ale...

No właśnie nie mam nic przeciwko temu, by uczyć dzieci zaangażowania w życie społeczno-polityczne. To niezbędne, by wychować świadomego obywatela. Chodzenie na Czarne Marsze, Marsze Niepodległości, czy Marsze Miliona Serc mogą być świetną okazją do pogłębionej rozmowy o polityce, społeczeństwie, języku propagandy i wielu innych.

Widzę jednak problem z w tym, że na takie "imprezy" zabiera się małe dzieci. I nie chodzi mi o to, że modeluje się i zachowania i poglądy polityczne, bo o niczym takim nie możemy mówić w przypadku niemowlęcia, czy przedszkolaka.

Wolałabym na takich marszach widywać rzesze nastolatków, które właśnie kształtują swój światopogląd, a niedługo będą brali udział w wyborach. Młodzież idącą ramię w ramię w rodzicami - rozmawiających, pogłębiających więź, zadających sobie fundamentalne pytania dotyczące patriotyzmu i mojego "ja" w obliczu zmian politycznych.

Czytaj też:

Dwulatek trafił na OIOM. Rodzice lekarze przestrzegają innych, tego można było uniknąć

Największa bzdura, jaką wmawia się rodzicom. Konsekwencja jest przereklamowana

Śmierci Mareczka można było uniknąć. Wstrząsające szczegóły tragedii w Zabierzowie


Proszę nie karmić mojego dziecka! Zmuszanie przedszkolaka do jedzenia to forma przemocy
Nie mama i nie tata. Pierwsze słowo dziecka brzmi zupełnie inaczej
Obserwuj nas w
autor
Aneta Zabłocka

Redaktorka naczelna i dziennikarka z wieloletnim doświadczeniem w polskich mediach. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się zdrowiem psychicznym i nowoczesnymi metodami wychowania. Zwolenniczka otwartych rozmów na temat traumy pokoleniowej i zmian społecznych. Prywatnie mama dwójki chłopców.  

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@portalparentingowy.pl
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy