"Nie stać mnie na dziecko". Co jeszcze młodzi wymyślą, żeby nie rodzić?
Dawno się nie widziałyśmy. Od ostatniego spotkania zdążyłam wyjść za mąż, urodzić troje dzieci, kilka razy zmienić pracę i kupić wymarzony dom. Iga (imię zmienione) jest młodsza ode mnie o 5 lat, ma męża, nie ma dzieci, na spotkanie podjeżdża samochodem 10-krotnie droższym niż mój. Ma markową torebkę i modne ubrania. Iga nie ma dzieci, mówi, że jej nie stać.
Współcześni 30-latkowie żyją dobrze, wygodnie, robią karierę i mają mieszkania w nowoczesnych blokach, jednocześnie mówią, że nie mają dość pieniędzy, żeby zapewnić dziecku godne życie. Czasem kieruje nimi strach, a czasem... wygodnictwo.
Można wybrać bezdzietność i nie ma w tym nic złego
Bądźmy realistami: nie każdy chce i powinien mieć dzieci. Na pewno nikt nie musi. Poddawanie się w tej kwestii presji społecznej byłoby po prostu głupie. Nie każdy musi czuć się gotów do zmiany stylu życia, która jest nieunikniona, gdy w naszym życiu pojawia się dziecko. Decydowanie się na potomstwo, bo ktoś, kto nie żyje przecież naszym życiem, nalega, nie powinno nigdy mieć miejsca.
Pytanie innych kiedy będą mieć dzieci, albo dlaczego nie są rodzicami, jest pozbawione wszelkiego taktu. Czasem to wybór, a czasem za bezdzietnością kryją się straszne tragedie i nikomu nic do tego. Jednak bywa, że w czasie rozmów z bezdzietnymi znajomymi to od nich słyszymy: "Podziwiam was, nas nie stać na dziecko". Takie zdania też nie powinny padać, bo u tych dzietnych, którzy żonglują czasem, pieniędzmi i energią wywołuje to po prostu wkurzenie.
Dzieci to inwestycja, a nie wydatek
Znam tylko jedną rodzinę, która prowadzi skrupulatną księgowość, ile kosztuje ich wychowanie dzieci. Znam tę kwotę, ale zostawię ją dla siebie, bo pewnie sama wydaję podobną - oni też mają trójkę w podobnym wieku, jednak swoich dzieci nigdy nie traktowałam w kategorii kosztów, wydatków i problemu. Bardzo chcieliśmy mieć rodzinę - nie za dużą, nie za małą - trójka dzieci była dla nas od początku celem.
Oczywiście skłamałaby, gdybym powiedziała, że nigdy nie zastanawialiśmy się nad tym, czy nas będzie na to stać. Podeszliśmy do tematu poważnie i rozsądnie. Każde z dzieci urodziło się w "dogodnym momencie". Celowo używam cudzysłowu, bo dla każdego ten termin będzie czymś nieco innym. Naszym dzieciom chcieliśmy dać przede wszystkim miłość, bezpieczeństwo i szczęśliwe dzieciństwo.
Nie myśleliśmy o tym czy będzie nas stać na zagraniczne wakacje, albo lekcje jazdy konnej, bo bez tego też da się dobrze żyć. Wiem, bo na zbytki niekoniecznie nas dziś stać. Pracujemy ciężko i dużo, gdybyśmy byli sami, mielibyśmy piękny nowoczesny dom, latalibyśmy po świecie, ale do tego pustego domu nie wiem, czy chcielibyśmy wracać. Rano wstając do pracy, nadepnęłam na wielkie pudło z materiałami plastycznymi, które nie wiedzieć czemu, mój 6-latek przyniósł do sypialni.
Ale co z tego, skoro moje dzieci wstają z uśmiechem i sprawiają, że i ja mam powody do radości. Każdego dnia. W mniemaniu Igi, a może w jej usprawiedliwieniu, jesteśmy herosami, którzy nie wiadomo jakim cudem żyją. Oni z mężem mają znacznie wyższe zarobki, a mimo to przekonuje mnie, że nie stać ich na dziecko.
Mówią, że nie stać ich na dziecko
Wielu współczesnych 30-latków mówi, że na dziecko ich nie stać, choć w rzeczywistości spokojnie sprostaliby, pod względem materialnym wychowaniu. Dziecko to są koszty: pieluch, ubranek, leczenia, okularów, aparatów ortodontycznych, zajęć dodatkowych, terapii... Mogę tak wymieniać cały dzień. Tylko czy to coś zmieni? Trzeba sobie odpowiedzieć na pytania: czego tak naprawdę potrzebuje dziecko, a co chcielibyśmy mu dać i... znaleźć złoty środek.
Ktoś, kto mieszka w mieszkaniu wartym kilkaset tysięcy i jeździ niewiele tańszym samochodem - jest w stanie, pod względem finansowym mieć dziecko. Kropka. Nie ma innej odpowiedzi. Dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, miłości, CZASU, zrozumienia, akceptacji. Wcale nie są mu niezbędne do życia wakacje w Tajlandii i markowe buty. Pod namiotem w Dąbkach też można fajnie spędzić czas.
Czasem przychodzi tym parom do głowy refleksja, że chcieliby mieć dziecko, ale odganiają ją od siebie, jak natrętną muchę, bo bycie rodzicem bywa niewygodne. Nie można już po pracy tak po prostu wsiąść do pociągu, czy samolotu i zorganizować spontanicznego wypadu na weekend. Nie znaczy to, że dziecko zamyka nas w domu, tylko że trzeba zmienić sposób myślenia. Dojrzeć. Tego mam wrażenie, niektórzy moi rówieśnicy się boją.
Dla dziecka trzeba poświęcić więcej niż pieniądze
Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, to jestem ostatnią osobą, która chciałaby go przekonywać, że powinien. Dzieci to masa zmian w naszym życiu. Kobieta musi liczyć się z tym, że jej ciało już nigdy nie będzie wyglądać, jak przed ciążą i wcale nie chodzi o to, że przytyje, bo sama po każdym porodzie byłam szczuplejsza, niż przed ciążą, ale mogą pojawić się rozstępy, piersi stracą jędrność, a biodra powiększą obwód. Do tego może ucierpieć kręgosłup, a po porodzie włosy będą wypadać garściami.
Będziesz mieć więcej obowiązków w domu, bo przybędzie ci prania, gotowania i sprzątania. Pewnie na jakiś czas salon zmieni się w salę zabaw i przez kilka pierwszych lat możesz zapomnieć o długiej kąpieli. Kiedy urodziłam pierwsze dziecko, pomyślałam, że już nigdy nie będę sama. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że przez pierwsze trzy lata życia będzie mi towarzyszył wszędzie, nawet w toalecie, a potem tę "robotę" przejmie jego brat.
Jadąc na wakacje, szukasz miejsc przyjaznych dzieciom, a wychodząc na obiad na mieście, będziesz jeść pizzę częściej, niż byś chciała. No i kino - obejrzysz wszystkie bajki i niewiele innych rzeczy. O 20 będziesz siedzieć na kanapie jak myszka pod miotłą, żeby nikogo nie obudzić. Na zawsze pożegnasz wiele spontanicznych zachowań, będziesz czuć strach, jakiego nigdy nie czułaś, kiedy dziecko będzie chore, albo potem - gdy nie wróci do domu o umówionej porze. No i tak - twoje wydatki będą wyglądać zupełnie inaczej niż przed dziećmi. Ale wiesz co - warto, jeśli tego naprawdę chcesz.
Miłości nie przelicza się na pieniądze
Nie będę pisać, tym, jakie to uczucie być matką, bo wiem, co czuję ja, a każdy ma prawo to odbierać nieco inaczej. Dzieci to wielka radość i nasza przyszłość. Nie chodzi mi wcale o przysłowiową szklankę wody na starość, bo liczę, że uda mi się po nią sięgnąć samodzielnie. Dzieci wychowuje się na szczęśliwych dorosłych, a nie na opiekunów rodziców. Sztuką jest to, żeby one chciały do nas wracać, nawet gdy wypłyną na własne wody, ale o tym innym razem.
Jeśli masz dach nad głową, w domu jest ciepło, a w twojej lodówce jest jedzenie - to stać cię na dziecko. Jeśli tylko oczywiście chcesz być rodzicem. Zasłanianie się pieniędzmi nie sprawi, że ta decyzja stanie się łatwiejsza. Trochę ciśnie się na usta: albo chcesz, albo nie chcesz i nie wymyślaj przeszkód, których nie ma. Tak, to bywa irytujące dla tych, którzy mają dzieci i JAKOŚ sobie radzą.
Nie chcesz mieć dzieci - masz do tego prawo, chcesz, ale nie możesz - ogromnie ci współczujemy, ale problemy pierwszego świata zostaw dla siebie. Bywa, że bezdzietność wnika wyłącznie z wygodnictwa i nikt wam tego nie zabrania, macie prawo podejmować też takie decyzje. Jednak użalanie się nad sobą, że was nie stać, kiedy rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego - jest po prostu słabe.
Zobacz także:
Przestań go przeganiać! Już przedszkolak powinien pomagać w domu
Akceptowane w latach 90. teraz nie do pomyślenia. Nie rób tego dziecku
Najszczęśliwsi rodzice na świecie do piaskownicy nie wchodzą