Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Dziecko > Zatrzymany w sprawie śmierci Oliwierka z Obiecanowa. Sąsiedzi: To na pewno nie on
Beata Łajca
Beata Łajca 08.03.2024 10:17

Zatrzymany w sprawie śmierci Oliwierka z Obiecanowa. Sąsiedzi: To na pewno nie on

znicze Obiecanowo
fot. Pixabay/goszka/Google Street View

O wstrząsającym wypadku w Obiecanowie, w wyniku którego zmarł dwuletni Oliwierek, informowaliśmy 24 lutego. Po dwóch tygodniach od zdarzenia Policji udało się zatrzymać podejrzanego z sąsiedniej wsi. Ślady na samochodzie nie pozostawiają wątpliwości, ale sąsiedzi wątpią w winę 64-latka.

Mieszkańcy Węgrzynowa są przekonani, że zatrzymany Mieczysław Ł. nie mógł tego zrobić. Wszyscy sąsiedzi go bronią, a niektórzy sugerują, że cała sprawa może mieć drugie dno. Z kolei mieszkańcy Obiecanowa twierdzą, że zatrzymano właściwego człowieka. 

Mój wujek nic nie zrobił

Do wsi Węgrzynowo, oddalonej od Obiecanowa o 5 km, udali się reporterzy wp.pl. To tam mieszka zatrzymany 64-letni mężczyzna. Siostrzenica Mieczysława Ł. jest przekonana o niewinności swojego wujka. Twierdzi, że w mediach o jej rodzinie krążą same kłamstwa. W winę kierowcy nie wierzą także sąsiedzi.

On jest naprawdę spokojnym kierowcą. Nie wierzę, że mógł potrącić dziecko, zostawić je na środku ulicy i odjechać. Tam na pewno jest drugie dno.

Widziałem go, nic nie mówił. Zachowywał się normalnie. My dopiero wczoraj się o wszystkim dowiedzieliśmy.

Mówił w rozmowie z dziennikarzami, sąsiad zatrzymanego. Inni mieszkańcy Węgrzynowa podzielają jego zdanie.

Moim zdaniem kogoś kryje. Na pewno to nie on prowadził. Przecież to jest spokojny kierowca. No, niemożliwe. Sam miał wypadek rok temu, kiedy byk prawie go zabił. Od tamtej pory ma chory kręgosłup.

Beata (66).jpg
fot. KPP w Makowie Mazowieckim

Po co ukrywał auto?

Z kolei wszyscy mieszkańcy Obiecanowa są przekonani, że to właśnie Mieczysław Ł. potrącił i zostawił na drodze Oliwierka. Pogrążony w żałobie dziadek również nie wierzy w niewinność zatrzymanego człowieka.

Słyszeliśmy, że próbował ukryć auto. Po co to robił, skoro nie miał nic na sumieniu?

Pyta retorycznie. Sąsiedzi zmarłego dziecka, mówią dokładnie to samo. Zwracają uwagę na to, że jeżeli doszło tylko do nieszczęśliwego wypadku, to kierowca zatrzymałby się i udzielił pomocy. Oni również sugerują, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje.

Mieczysław Ł. został zatrzymany na podstawie nagrań z kamer znajdujących się przy posesjach w pobliżu miejsca zdarzenia oraz z rejestratorów innych pojazdów. Kiedy policja zidentyfikowała samochód, który potrącił dziecko, odnalezienie Mieczysława Ł. było już tylko formalnością. Ślady na jego aucie odpowiadają obrażeniom chłopca.

Beata (67).jpg
fot. KPP w Makowie Mazowieckim

Oliwierek mógł żyć

Najbardziej wstrząsające w całej sprawie jest to, że potrącony chłopiec mógłby żyć, gdyby kierowca udzielił mu pomocy. Prokurator Edyta Łukasiewicz w rozmowie z wp.pl mówi:

Podczas badania sekcyjnego biegły stwierdził szereg urazów u chłopca, m.in. złamanie kręgosłupa szyjnego i kości czaszki oraz pourazowy obrzęk mózgu.

Obrażenia te były obrażeniami przeżyciowymi i mogły powstać w następstwie uderzenia chłopca od tyłu przez elementy nadwozia samochodu i upadku dziecka na podłoże

Mieczysław Ł. najpierw miał trafić do aresztu, jednak prokurator odstąpił od tej decyzji. Ostatecznie po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 10 tysięcy złotych mężczyzna wrócił do domu i został objęty dozorem policyjnym do czasu zakończenia czynności. Reporterzy wp.pl chcieli z nim porozmawiać, jednak nie otwierał drzwi.

Nic mu życia nie przywróci

Oliwierek mieszkał z rodzicami i trójką rodzeństwa w pobliżu swoich dziadków. Chłopiec wraz z ojcem udali się do nich po jajka tuż przed nieszczęśliwym wypadkiem. Dziadek wspomina, że nigdy by nie przypuszczał, że to będzie ich ostatnie spotkanie.

Nie brakuje osób, które winą za zdarzenie próbują obarczyć zrozpaczoną rodzinę. W Internecie pojawiają się komentarze krytykujące rodziców za brak wystarczającej kontroli nad dzieckiem. Rodzeństwo Oliwierka mówi, że wszyscy bardzo go pilnowali, zamykali drzwi i bramę posesji.

23 lutego po południu dziecku udało się w jakiś sposób wyjść niepostrzeżenie z domu. Gdy zauważono jego nieobecność, natychmiast wszczęto gorączkowe poszukiwania. Ojciec znalazł chłopca na poboczu jeszcze zanim na miejsce przyjechały służby. Dziecko umierało na jego rękach.

Dziadek Oliwierka mówi: 

Mam nadzieję, że tego kierowcę dosięgnie sprawiedliwość. Już my o to zadbamy. Teraz go puścili wolno, ale na pewno będzie siedzieć, chociaż to życia naszemu Oliwierkowi nie wróci.

Zobacz także:

Nie żyje dwuletnie dziecko! Sprawca wypadku poszukiwany

Zostawiła dziecko w domu i wyszła. Chłopczyk błąkał się w samej piżamce

Chłopiec został brutalnie pobity w szkole. Dyrekcja nie wezwała karetki do skatowanego dziecka