portalparentingowy.pl Szkoła Zważyłyśmy plecaki naszych dzieci. Nie mogłyśmy uwierzyć, ile dźwigają na barkach
Fot. Canva/archiwum prywatne

Zważyłyśmy plecaki naszych dzieci. Nie mogłyśmy uwierzyć, ile dźwigają na barkach

26 września 2023
Autor tekstu: Marta Uler

Plecak mojego syna bywa czasem tak ciężki, że mam ochotę zakazać mu zabierania podręczników do szkoły. A przecież zalecenia w tej kwestii są jasne – waga plecaka nie powinna przekraczać 10-15 procent masy ciała dziecka. Przekracza i to z górką!

Efekt? Skrzywiony kręgosłup i lata rehabilitacji. Tak właśnie „urządzone” są przez system dzieci w tym kraju. Czy można coś z tym zrobić? Oczywiście. Ale potrzeba trochę dobrej woli, a na tę od nauczycieli, którzy wymagają dwóch podręczników na każdej ławce (!), liczyć raczej nie można.

Waga plecaka powinna być dostosowana do możliwości dziecka

Tu nie ma żadnej wiedzy tajemnej. Plecak szkolny nie może być za ciężki, ponieważ zbyt duży ciężar może prowadzić do problemów ze zdrowiem kręgosłupa i postawy. Zgodnie z zaleceniami Głównego Inspektora Sanitarnego waga plecaka nie powinna przekraczać 10-15 proc. masy ciała ucznia. Dla przykładu, jeśli dziecko waży 30 kilogramów, to plecak nie powinien przekraczać 3-4,5 kilogramów.

Jednak rzeczywistość poważnie mija się z tą teorią. Dzieci noszą o wiele cięższe plecaki – zbyt ciężkie. Uczeń 1 klasy liceum, który waży 45 kg, ma plecak ważący często ponad 7 kg, a to mocno przekracza te 15 procent. Ale czemu się dziwić? Podręczniki są pokaźne i ciężkie. Pół biedy, jeśli w szkole znajdują się szafki, w których można odłożyć książki akurat niepotrzebne.

A tyle ważą plecaki naszych własnych dzieci

Zapytaliśmy nasze czytelniczki, ile ważą plecaki ich dzieci, oraz – co sądzą na ten temat. Oto, czego się dowiedzieliśmy:

  • „Jak by cegieł nawkładał pełny plecak. Wina to jest producentów książek i zeszytów, bo produkują jakieś te kartki nie dość, że śliskie to i ciężkie. Dawniej książki były grube, ale lekkie i nie odczuwało się tego ciężaru, a te teraz to jakaś masakra”.
  • „Moja córka zostawiała książki w szkole w klasach 1-3, teraz jest w 4 klasie, nosi wszystko codziennie, chodzi pieszo, plecak niestety jest dość ciężki :( ”
  • „Córka ma 7 książek, 7 ćwiczeń, 7 zeszytów, śniadaniówka, piórniki i woda. Plecak waży 8 kg, a jeszcze w niektóre dni dochodzi worek na wf plus teczka plastyczna z przyborami”.
  • „Szkoła tłumaczy się tym, że w klasach są szafki...ale dzieci mają tyle zadawane do domu, że nie ma opcji zostawić książek i zeszytów w szkole”.
  • „U syna 4 klasa w środy 5 kg sama książka do polskiego prawie 1 kg jak by maturę już przerabiali”.
  • „Teraz plecak waży więcej niż dziecko,i tu tym nikt się nie zajmie, bo dziecka kręgosłup jest narażony na uszkodzenie. Mój synek ma 6 lat a ja już się boję co będzie za rok”
  • „4 klasa – przeszło 7 kg”.
  • „Oświata niech dla każdego ucznia z takim bagażem przydzieli asystenta do dźwigania. To jakiś żart, jak taki młodziutki kręgosłup ma to udźwignąć”.

I tak dalej, i tym podobne. Co gorsza, taka sytuacja ma miejsce od lat i kompletnie nic się w tej kwestii nie zmienia. „Zbyt ciężki plecak może powodować niekorzystne, bolesne napięcia w mięśniach i stawach, oraz bóle bioder i kolan”, czytamy na stronie gov.pl. To smutne, że rządzący wiedzą o wszystkim, ale nie starają się w jakiś sposób pomóc dzieciom. Przecież sporo pomogłoby wydanie choćby prostego zalecenia dla nauczycieli.

Jedna książka na dwóch uczniów – proste?

Niektóre szkoły starają się rozwiązać ten problem, oferując podręczniki w formie elektronicznej lub udostępniając szafki szkolne, w których uczniowie mogą przechowywać cięższe materiały. Chociaż trudno zostawić w szkole książkę, z której w domu trzeba przecież skorzystać, to jednak od czasu do czasu ta szafka na pewno stanowi pewną ulgę. I to już jest coś.

Kolejnym ciekawym i jakże prostym rozwiązaniem, byłoby zalecenie, by uczniowie przynosili książki na zmianę. Na przykład Maciuś umawia się, że siedzi na lekcjach z Kaziem i jeden chłopiec ma podręcznik do polskiego, drugi – do historii, jeden do matematyki, drugi – do geografii (w domu mają komplet do nauki oczywiście). Przecież jedna książka na ławce wystarczy do pracy.

Niestety, nie każdemu nauczycielowi. Mój syn ostatnio dostał “np” za brak podręcznika do angielskiego, choć jego kolega miał na stole rozłożoną książkę. Nawet trudno to skomentować.

Czytaj także:

300 zł wystarczyło na plecak i skarpety. Tegoroczną wyprawkę rodzice liczą w tysiącach

Boczne skrzywienie kręgosłupa – jak się objawia, jakie są przyczyny i jak wygląda leczenie?

Te przedmioty z czasów PRL powinny wrócić. Uczyły praktycznej wiedzy

Co drugie dziecko ma zbyt ciężki plecak. Ból pleców to niejedyny problem
Bez stosu dokumentów, kartkówek i ocen. Tak chcą pracować nauczyciele
Obserwuj nas w
autor
Marta Uler

Psychodietetyczka, dietoterapeutka i dziennikarka z 20-letnim stażem. Ukończyła także kurs dietetyki i odchudzania. W swoich artykułach porusza tematy z zakresu zdrowia fizycznego i psychicznego, ale także właściwego odżywiania, prawidłowych nawyków życiowych, a także wszystkiego, co dotyczy dzieci. Prywatnie mama dwóch chłopców – nastolatka, który właśnie zaczyna najbardziej burzliwy okres w swoim życiu oraz uroczego przedszkolaka.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@portalparentingowy.pl
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy