Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Dziecko 0-2 > Pocieranie buzi bielizną to dopiero początek. Babcine sposoby na ochronę dziecka

Pocieranie buzi bielizną to dopiero początek. Babcine sposoby na ochronę dziecka

Starsza kobieta
Fot. Pexels/Anna Alexes

Kiedy tylko pojawia się dziecko, pojawia się miłość. A wraz z nią nieustanny lęk. Czy będzie zdrowe? Czy nic mu nie dolega? Dlaczego tak płacze? Skąd ta krostka na policzku?

Mamy zamartwiają się od wieków.  My możemy wykonać szybki telefon do znajomego lekarza albo nawet posłużyć się "Doktorem Google". Nasze babcie i prababcie nie miały takiej możliwości. Dbały o swoje dzieci nieco inaczej.

Rzucanie uroku na dziecko

Brak dostępu do lekarza, leków, a przede wszystkim brak skutecznych środków na wiele schorzeń sprawiał, że dzieci bardzo ciężko chorowały. Ich matki chciały zapewnić im bezpieczeństwo, więc chwytały się wszystkiego, co dawało jakąkolwiek nadzieję.

Dawniej wierzono, że część chorób, złego samopoczucia czy omdleń to efekt złego uroku. Nasze babki były przekonane, że niektórzy ludzie mają "złe oczy". Ich spojrzenie mogło sprowadzić chorobę, odebrać krowom mleko, a kurom jajka. Dlatego tak ważne było, by od uroku się chronić.

Stąd też stosowanie czerwonych kokardek. Miały odciągać złe spojrzenia. Na kołysce dziecka wieszano też różaniec, by ochronić je przed strzygami i mamunami, które podmieniały zdrowe, silne niemowlęta na słabe i chorowite.

Najbardziej były narażone dzieci, które jeszcze nie zostały ochrzczone. Jednak nawet później mógł przytrafić im się zły urok. Dlatego matki musiały pilnować, by na ich buzie albo suszące się na dworze pieluszki nie padło światło księżyca. Jeśli jednak to się nie udało, na pomoc przychodziły wiejskie znachorki.

Kasia (79).jpg
Fot. Pexels/Artem Pozitive

Przecieranie bielizną chroni od uroku

Co zrobić, jeśli kogoś dosięgnie zły urok? Przede wszystkim trzeba dobrze zdiagnozować, co mu jest. Złe uroki powodowały, że ludzie chorowali i słabli. Mieli zawroty głowy i nie mogli wstać z łóżka. Dzieci natomiast robiły się nerwowe, płakały i marudziły.

Pierwsza pomoc na zły urok to przetarcie czoła ofiary bielizną lub spodnią stroną ubrania. Musi to być coś noszonego, co dotykało ciała. Trzykrotne obtarcie twarzy dziecka miało odpędzić zły urok i wyleczyć “krzyczki”. Jeśli to się nie udało, dziecko zaprowadzało się do "babki" - zielarki i znachorki, która umiała sobie radzić z takimi przypadkami.

Najczęściej polegało to na rozpalaniu zawiniątka suszonych ziół i "okadzaniu" dziecka dymem. Zioła miały odganiać złe duchy. Moc zdejmowania uroków miały też "panieńskie dzieci", czyli te, które zostały urodzone przez pannę.

Przelewanie wosku, jeśli dziecko płacze

Dziś jeśli dziecko jest marudne, płacze, wybudza się z krzykiem z nocnego snu, rodzice zrzucają to na ząbkowanie lub skok rozwojowy. Wypijają kolejną kawę i starają się przetrwać ten trudny czas. Jednak jeszcze do niedawna wierzono, że to efekt złego uroku lub zmory, która przestraszyła malucha.

Można to odczarować, przelewając wosk. Polega to na tym, że do miednicy z wodą, tuż obok dziecka, wlewa się wosk ze świecy. Najlepiej zrobić to przez dwie witki wyciągnięte z brzozowej miotły.

Kształt, w jaki ułożył się wosk, miał obrazować to, co przeraziło dziecko i co było przyczyną jego złego samopoczucia. Po tym rytuale wszystkie dolegliwości przechodziły, jak ręką odjął. Tak przynajmniej mówią wiejskie legendy. Może po prostu rodzice się uspokajali, a zrelaksowana mama to spokojne dziecko.

Część zabobonów przetrwała do teraz

To, co zostało tutaj opisane to najbardziej powszechne i najłagodniejsze praktyki. Wystarczy sobie przypomnieć nowelę "Antek" Bolesława Prusa, gdzie Rozalka została wsadzona do pieca na "trzy zdrowaśki". Nic dziwnego, że na początku XX wieku lekarze wypowiedzieli wojnę zabobonom, znachorom i urokom.

A jednak wiele z nich przetrwało do teraz. Na wielu wózkach można zobaczyć przyszytą czerwoną wstążeczkę. A kiedy mój synek płakał, nie spał i marudził od świtu do nocy, babcia zaproponowała mi przelewanie wosku.

Nie zadziałało. Ciągle nie mamy pewności, czy to ze względu na brak brzozowej miotły, czy dlatego, że ja byłam sceptyczna. Bo, jak uważa moja babcia, te sposoby działają pod warunkiem, że się w nie wierzy.

Zobacz także:

Czy kobieta w ciąży może zostać chrzestną? Wielu wierzy, że to przynosi nieszczęście

By wyjść za mąż, potrzyj się jajkiem. Przesądy Wielkanocne potrafią zaskoczyć

Tego nie powinno się robić po śmierci bliskiej osoby. Inaczej "zmora" powróci