Proboszcz każe, szkoła musi. Uczniowie pójdą do szkoły w sobotę?
Wielki Post nieodzownie łączy się z rekolekcjami. A te, szczególnie w kontekście młodzieży szkolnej wzbudzają sporo emocji. Są tacy, którzy uważają, że powinny się odbywać po południu, żeby dzieci nie traciły lekcji, są i tacy, którzy uważają, że młodzież sama do kościoła nie pójdzie w czasie wolnym, więc obowiązkiem nauczycieli jest zaprowadzić ich, aby spełnili powinność.
Dla młodzieży rekolekcje to często okazja na legalne wolne, choć niekonieczne spędzone na modlitwie. Gorzowska aktywistka Alina Czyżewska opublikowała obszerny wpis, w którym wyjaśnia, co prawo mówi o odprowadzaniu młodzieży szkolnej na rekolekcje. Czy nauczyciele mają taki obowiązek? Czy szkoła musi zwalniać uczniów na spowiedź, jeśli większość dzieci na religię nie chodzi?
Rekolekcje dla uczniów
Zawsze tak było - powiedzą niektórzy. W lutym i marcu w parafiach organizowane są rekolekcje, również dla uczniów, w większości w czasie zajęć lekcyjnych. Chodzi o to, by katolicy należycie przygotowali się do zbliżającej się Wielkanocy . Nawet jeśli z klasy na religię chodzi zaledwie kilka osób, to odwołuje się lekcje. Szkoły przekazują rodzicom do podpisania karteczki, z których dowiadujemy się, że to właśnie szkołą zabiera dzieci na rekolekcje .
Rodzic ma wyrazić zgodę na udział małoletniego, a także przyjąć do wiadomości, że w czasie rekolekcji częściowo odwołane zostają zajęcia dydaktyczne. Nad bezpieczeństwem uczniów w drodze do i z świątyni czuwać będzie nauczyciel. Jednak w samym kościele szkoła już odpowiedzialności za bezpieczeństwo dzieci nie bierze.
Nauczyciel do kościoła iść nie musi, uczeń też nie
Czyżewska słusznie zauważa, że to nie szkoła organizuje rekolekcje , więc nie ma obowiązku nikogo na nie eskortować.
Szkoła NIE jest organizatorem rekolekcji. Zatem nie organizuje też wyjść ze szkoły do kościoła ani zbierania zgód na udział w rekolekcjach. Rekolekcje to sprawa związku wyznaniowego i rodziców dziecka i dziecka. Nie szkoły.
Czytamy i ciężko się z tym nie zgodzić, podobnie jak z faktem, że to w gestii wierzących rodziców, którzy pragną w wierze wychować swoje dziecko, powinno być, czy i jak do świątyni ono dotrze.
Zgody podsuwane przez szkoły są... niedorzeczne. To rodzic powinien wystąpić o zwolnienie małoletniego na rekolekcje, jeśli zależy mu na udziale dziecka w wydarzeniu. Szkoła nie może zakazać praktyk religijnych i zajęć ma obowiązek zwolnić, choć niekoniecznie odwołać je dla reszty uczniów. Są przecież klasy, gdzie uczniów na religię uczęszcza połowa, a nawet mniej. Mało tego - placówka nie ma kompetencji do kontrolowania, czy chodzący na katechezę uczniowie dotarli do kościoła, bo część z nich nie dotrze.
Dla wielu to okazja, żeby iść do galerii handlowej, na spacer, do koleżanki, czy żeby pograć na komputerze. Dla wielu dzieciaków to miniferie. Ba, część z tych, którzy wyjdą z grupą z placówki, nawet nie wejdą do kościoła, zostaną przed świątynią, żeby pogadać.
Czy na rekolekcje odwołuje się lekcje
Można odwołać zajęcia, jeśli większość uczniów zwolni się na rekolekcje, ale trzeba to zaplanować w kalendarzu roku szkolnego w ściśle określonym terminie , lub odrobić odwołane lekcje. Jak czytamy:
JEDYNĄ czynnością po stronie szkoły jest ZWOLNIENIE dziecka z zajęć lekcyjnych. To znaczy, że szkoła jedynie odnotowuje nieobecność usprawiedliwioną dziecka w szkole.
Opcjonalnie, jeśli dużo dzieci miałoby być zwolnionych z lekcji na czas rekolekcji, dyrektor może zdecydować o odwołaniu zajęć edukacyjnych. Ale musi to zrobić z głową - czyli zgodnie z przepisami, powinien zaplanować te dodatkowe dni wolne od zajęć dydaktycznych PRZED końcem września.
Jeśli natomiast dyrektor ustanowi dni wolne od lekcji w późniejszym terminie - wówczas niestety... ale szkoła będzie musiała ODROBIĆ te dni W SOBOTY. Co ważne, szkoła musi wystąpić do organu prowadzącego o zgodę na odwołanie lekcji w taki sposób.
Lepiej zatem - PLANOWAĆ. Na tym polega planowanie roku szkolnego. To są właśnie zadania dyrektora, związane z organizacją pracy szkoły. A nie - organizowanie rekolekcji.
Czytamy w poście Aliny Czyżewskiej.
Rekolekcje to nie są mini wakacje
Oczywiście wiedząc z odpowiednim wyprzedzeniem, że lekcje będą odwołane, mniej religijne rodziny mogą zaplanować w tym czasie opiekę nad dziećmi . A że zwykle to się nie dzieje i wyjście do kościoła jest traktowane przez placówki jak udział w zajęciach lekcyjnych, to dzieci niechodzące na katechezę zostają często na świetlicy. Nauczyciel religii mówi uczniom o rekolekcjach, bywa, że ci, którzy nie chodzą na te zajęcia, nie mają o tym pojęcia, aż nie zjawią się w pustej szkole. Co wtedy?
Zostaje funkcja opiekuńcza szkoły, czyli świetlica. Bo w domu przecież może nikogo nie być. Rodzice są w pracy a uczniowie, zamiast uczyć się, grają w planszówki lub oglądają telewizję. Można temu bardzo łatwo zapobiec - rekolekcje mogą i powinny odbywać się po zajęciach lekcyjnych. Wtedy szkoła byłaby szkołą, a wierzący nie musieliby się na nikogo oglądać. Tylko powstaje pytanie: ilu uczniów poszłoby na rekolekcje w czasie wolnym?
Zobacz także:
Szkoła na wsi tylko do 3. klasy? Szykuje się wielkie zamykanie placówek
Zanim zatrudnią, sprawdzą kartotekę. W tych zawodach będzie trudniej o pracę
Wszyscy kochają metodę Montessori. Dla tych dzieci jest fatalna