Podczas wiosennych spacerów, wizyt na placach zabawach, czy nawet pracy w ogrodzie, narażeni jesteśmy na ukąszenia różnych owadów. Szczególnie obawiamy się kleszczy, ponieważ roznoszą groźne choroby. Choć używamy różnych środków ochronnych, takich jak repelenty, czy odpowiednia odzież, nie nad wszystkim jesteśmy w stanie zapanować. Bywa, że znajdujemy wbitego w skórę kleszcza. Co wtedy robić? Po pierwsze – nie panikować. Po drugie – wyjąć owada. Po trzecie – iść po długopis.
Kleszcza nie da się porównać z żadnym innym stworzeniem. Są małe i potrafią zniszczyć życie. Dosłownie. Borelioza, którą przenoszą, to nie przelewki. Tym bardziej niepokoi, że w Europie pojawił się nowy gatunek: afrykański kleszcz wędrowny. Mówi się, że można je spotkać w Niemczech. Niestety, w Polsce też już są, na Mazowszu przyniósł takiego mój pies.Afrykański kleszcz wędrowny (Hyalomma marginatum) jest większy od tego, który występuje u nas od dawna, ale też znacznie bardziej niebezpieczny. Pajęczak przenosi egzotyczne choroby. Skąd wzięły się w naszym rejonie, gdzie występują i jak je rozpoznać?
Kleszcze są prawdziwą zmorą, szczególnie wiosną i latem. Niemal każde wyjście z domu na łono natury wiąże się z tym, że trzeba myśleć o zabezpieczeniu przed tymi pajęczakami. Przeglądamy skórę, stosujemy repelenty, ale to wciąż mało.Groźne owady kryją się wszędzie. Nawet w naszych przydomowych ogródkach. Na szczęście jest dobry, tani i bezpieczny sposób na to, by je stamtąd wykurzyć.
Czegoś takiego chyba nikt dotąd nie widział. Ogromne zagrożenie czaiło się w Krakowie tuż przy placu zabaw. Służby zostały postawione w stan gotowości, a plac zabaw zamknięto. Wszystko przez niespotykaną plagę kleszczy!Pani Zuzanna Kocoń, mama małej Kamilki przekonała się obecności tych pajęczaków na własnej skórze. Jak wspominała w rozmowie z "Wyborczą" - wpadła w panikę.
Pogoda coraz bardziej zachęca do rodzinnych wypadów na łono natury. Nasze ulubione kierunki, to łąki, lasy i parki. Choć jest tam bardzo przyjemnie, może też być niebezpiecznie. A to za sprawą czających się na nas maleńkich stworzeń – kleszczy.Kleszcze atakują teraz z całą swoją mocą. Wiosna to bowiem czas, kiedy są najbardziej "żarłoczne”. Jak się okazuje, często robimy niestety coś, co wręcz zwabia do nas te pajęczaki.
Wiosna to słońce, ciepło, kwiaty, pachnące drzewa i mnóstwo zieleni. Ale – niestety – nie tylko. Wiosna ma także parę minusów. Jednym z nich są owady. Kleszcze, komary, muchy i meszki, atakują teraz z całą swoją mocą. Nic dziwnego – one także chcą wreszcie pożyć!Kto nie przestawił się jeszcze na wiosenne "tory”, może być przygotowany, np. w kwestii ochrony przed tymi owadami. Gdy zaczynają kąsać, wyciągamy więc środki, często te, których używaliśmy jeszcze jesienią. Czy można tak robić?
Te małe, czasem wręcz mikroskopijne, pajęczaki, wywołują w nas strach. Mogą być bardzo niebezpieczne dla zdrowia, bo przenoszą groźne choroby, w tym boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu. Czy można się przed nimi jakoś chronić?Na szczęście mamy kilka sposobów i na pewno je wypróbować przed rodzinnym spacerem. Bo przecież nie będziemy rezygnować z wycieczek do lasu tylko dlatego, by nie narażać się na spotkanie z kleszczem!
Sezon na kleszcze uważamy za otwarty, niestety. Malutkie pajęczaki czają się na nas dosłownie wszędzie. Nie tylko w lasach, nie tylko na łąkach. Mogą zaatakować w parku, na placu zabaw, w przydomowym ogródku.Wywołują bardzo poważne choroby. O ile przed kleszczowym zapaleniem mózgu chroni nas szczepionka, to już przed boreliozą – nie. Warto więc wiedzieć, możliwie jak najwięcej, na temat tej choroby, ponieważ nawet w internecie można znaleźć na ten temat wiele bzdur i mitów.
Trwają badania nad lekiem, który mógłby zabezpieczyć nas przed ukąszeniem kleszcza. Te małe pajęczaki przenoszą groźne choroby, takie jak borelioza czy kleszczowe zapalenia mózgu. O ile na tę drugą chorobę mamy szczepionkę, to przed boreliozą w tej chwili chroni nas jedynie nasza czujność.Pod tym względem nie mamy tak dobrze, jak chociażby nasi czworonożni pupile – psy i koty. Ale pojawiła się nadzieja. Być może już niedługo wystarczy, że połkniemy tabletkę przed spacerem w lesie i żaden kleszcz już nas nie zaatakuje.
Jesteśmy tak spragnieni ciepła, że gdy tylko na zewnątrz robi się nieco przyjemniej, wychodzimy szukać wiosny. Wyruszamy do parków i lasów, a tam, oprócz uśpionych jeszcze biedronek, czekają już na nas inne robaki. Takie, z którymi wolelibyśmy nigdy nie mieć do czynienia – kleszcze.Choć powinny jeszcze trwać w stanie hibernacji, taka pogoda sprawia, że zaczynają wychodzić ze swoich kryjówek. I, naturalnie, szukają ofiar. Trzeba bardzo uważać, a po spacerach dokładnie oglądać całe ciało.
Słyszeliście o tym, że jak przyłoży się wacik ze spirytusem do kleszcza, to ten ucieknie? Albo, że najlepiej złapać go w kieliszek, udusi się i sam odpadnie? To wszystko bzdury. Wyciąganie kleszcza to precyzyjna robota, której nie można zostawić przypadkowi. Te 6 rzeczy zawsze musisz mieć w pamięci.Popularne metody takie jak "zatruwanie kleszcza" spirytusem, czy wykręcanie pęsetą mogą przynieść więcej szkody, niż pożytku. Przestrzegamy przed najpopularniejszymi błędami w czasie usuwania tego pajęczaka.
Kleszcze mogą przynosić choroby, dlatego zaleca się jak najszybciej wyciągnąć je ze skóry. A najlepiej pozbyć się, zanim zatopią w nas zęby. Jeśli jednak nie udało nam się wyciągnąć kleszcza w całości, nie ma się czego obawiać. Lekarka radzi, co w takim przypadku robić.Kleszcze wpijające się w ciało to mało estetyczny, ale także groźny dla zdrowia obrazek. Zanim jednak zabierzemy się do usuwania go, poznajmy zasady wyciągania insekta z ciała tak, aby zmniejszyć ryzyko przeniesienia na nas choroby, a także doprowadzenia do zakażenia rany poprzez głębokie drążenie w skórze.
Mała Kaylin Griffin była zdrową 5-letnią dziewczynką. Z czasem jednak jej mama Jessica zaczęła zauważać u niej dziwne zachowanie. Córka kiwała się na nogach, sepleniła i miała błędny wzrok. Pani Griffin natychmiast zabrała ją do szpitala. Okazało się, że dziewczynka ma paraliż kleszczowy.Niepokojące zachowanie Kaylin było spowodowane ugryzieniem kleszcza. Na głowie 5-latki matka znalazła drobną, czerwoną krostkę. Lekarz stwierdził, że jest to opity krwią kleszcz.