Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > "Teoria dorito" może uratować wasze relacje. Tak uchronisz swoją rodzinę od nałogu
Marta Uler
Marta Uler 17.03.2024 11:40

"Teoria dorito" może uratować wasze relacje. Tak uchronisz swoją rodzinę od nałogu

chipsy
Fot. Pexels/Andres Aryton

Znasz to uczucie? Sięgasz do torebki z chipsami, raz za razem. Nie wystarczy jeden chrupek, po chwili jego smak przecież przemija. Trzeba jeść kolejny i kolejny, aby cały czas czuć satysfakcję, bo ten najlepszy smak jest podczas jedzenia, a nie tuż po nim. 

To przekłada się na styl życia, jaki prowadzi dziś większość ludzi, w tym, niestety, dzieci. Przewijają w smartfonie rolki, jedna za drugą. Nie mogą się oderwać, tak je to pochłania, tak im się to podoba. A gdy wreszcie muszą przestać, czują smutek, nudę, dezorientację: "Co teraz?”. To porównanie zgubnych nawyków do jedzenia czipsów nazwano „Teorią Dorito”. Zobacz, jak przedkłada się ona na rodzicielstwo.

Życie bez nagród nie ma już sensu

Współczesnym światem rządzi dopamina, tak zwany hormon nagrody. To on właśnie sprawia, że niektórzy ludzie wpadają w nałogi. Gdy robią coś – piją alkohol, narkotyzują się, grają w kasynie – potrafią zatracić się w uczuciu przyjemności, euforii. Układ nagrody działa tak, że szukamy tego bodźca, bo bez niego czujemy się niespełnieni, czegoś nam brakuje, zdobywamy to, osiągamy spełnienie i tak nam się to podoba, że chcemy więcej i więcej.

Życie bez tego wyzwalacza wydaje nam się bez sensu, nieciekawe, czegoś nam brakuje. Takim uzależniaczem może być nawet cukier. A w dzisiejszych czasach – smartfon, internet. Scrollowanie po serwisach społecznościowych, przewijanie rolek, jest dla naszego mózgu tak atrakcyjne i satysfakcjonujące, jak nic innego.

Jest nawet na ten temat taki żart, choć gorzki: "Przychodzi mężczyzna do kawiarni, zamawia kawę. Siada przy stoliku i zaczyna pić. Pije tę kawę. Nie patrzy w komórkę, nie czyta gazety… Psychopata”. Ale czy tak właśnie nie wygląda nasza rzeczywistość? Czy potrafimy po prostu usiąść i wypić kawę, ciesząc się jej smakiem, czując ciepło kubka na dłoniach? Mało kto to potrafi. Zwykle będzie nam czegoś brakować i w końcu sięgniemy po ten smartfon.

Fot. Pixabay/ongchinonn

Smartfon niemal od pierwszych dni życia

Ale my chociaż jeszcze pamiętamy, że kiedyś było inaczej. W momentach, gdy czujemy się przytłoczeni współczesnością informacyjną, gdy zauważamy, że mamy z tym jakiś problem, że wciąż patrzymy w tę komórkę, możemy powiedzieć sobie: dość, przerwa. A dzieci? One często nie nie wiedzą nawet, że można inaczej. 

Ledwo umieją coś wziąć do rączek, już im się podaje smartfony. Choć psychologowie podkreślają na każdym kroku, że im później nastąpi ten kontakt z technologią, tym dla dziecka lepiej, to utopia – jeśli się rozejrzeć dookoła. Więc dzieci uzależniają się po prostu. Ich mózgi uczą się w dodatku, że praktycznie non stop jest możliwe dostarczanie sobie tej "nagrody”. A kiedy nagle jej zabraknie, robi się nudno i nieciekawie. Traci się poczucie sensu. Nie wiadomo, co ze sobą zrobić.

Ostatnio na TikToku pojawił się nowy trend. Tym razem ciekawy i pozytywny. To uzależnienie od “nagród”, które dzieci mają zawsze na wyciągnięcie ręki, nazwano ”Teorią Dorito”. Czipsy mają to do siebie, że smakują najlepiej w momencie chrupania. Kiedy już się połknie chrupka, pozostaje niedosyt, więc trzeba sięgać po kolejnego i po kolejnego.

Satysfakcja non-stop, dzieci są ciągle na piku

Zupełnie inaczej jest, kiedy się zje pyszny, ale pełnowartościowy obiad. Np. pieczone mięsko w sosie z ziemniaczkami, a do tego buraczki. Do popicia kompot z owoców, a na deser kawałek domowej szarlotki. Satysfakcja po takim posiłku pozostaje na długo, podobnie, jak uczucie spokoju. Spójrzmy na ten przykład metaforycznie, spróbujmy odnieść go do życia. 

Dzieci mają dostęp do tego, co daje im tego dopaminowego “kopa”, na każdym kroku. Nie jest tak, jak mieli ich rodzice, że bajka w telewizorze ”leciała” jeden raz i koniec. Kto nie obejrzał, ten gapa. Dziś można sobie obejrzeć powtórkę w dowolnym momencie. Chce się posłuchać ulubionej piosenki? Wystarczy włączyć YouTube i wpisać tytuł. Kiedyś trzeba było godzinami czekać, aż dany kawałek wreszcie pojawi się w radiu. 

Dziś dzieci właściwie cały czas są na tym "haju”. Skoro nieustannie znajdują się na piku, to właściwie nie wiedzą, jak to jest o czymś marzyć, coś sobie zaplanować, na coś czekać i wreszcie to zdobyć. Uczucie OSIĄGNIĘCIA takiej prawdziwej satysfakcji, jest im w zasadzie obce. Kiedyś dziecko żyło sobie zwyczajnie i czasem czuło satysfakcję, kiedy coś mu się udało, np. pobić rekord w biegu na 100 m, albo kiedy przeczytało super ciekawą książkę. Teraz dzieci żyją praktycznie cały czas z tą satysfakcją, a jak jej zabraknie, to zaliczają dołek. 

Fot. Pixabay/mirkosajkov

Teoria czipsowa może uratować dzieci

Jako rodzice, powinniśmy być świadomi tego, co dzieje się z naszymi dziećmi. Powinniśmy też pokazywać im alternatywy do tego, co jest dla nich takie naturalne. Niestety, technologia, którą mają we krwi, może je kiedyś zgubić. To niezwykle silny uzależniacz. Przed nami stoi trudne wyzwanie, bo musimy wrócić do własnych korzeni i pokazać dzieciom, jak inaczej można żyć. To ważne też dlatego, żeby one kiedyś miały co pokazać własnemu potomstwu.

Czipsowa teoria pokazuje, jak ważne jest usunięcie, a co najmniej znaczne ograniczenie w życiu, tych czynności i zajęć, które powodują w nas niedosyt. Nie pokazujmy więc dzieciom bajek i gier na smartfonie tak długo, jak tylko jest to możliwe. Prawdziwy sukces (i zdrową satysfakcję) poczujemy my sami, kiedy zetkną się z ekranami dopiero w przedszkolu. A póki co, bawmy się z nimi, śmiejmy razem, rozmawiajmy, spędzajmy wspólnie czas. Niech ten maluch rozumie, że relacje są w życiu są ważne i mogą dostarczyć masy pozytywnych uczuć.

W domu ustalmy zasady, co do ilości czasu spędzanego w internecie. Podkreślajmy wagę innych zajęć, starajmy się, by dziecko miało okazję do wyrzutów dopaminy w takich dziedzinach jak sport, sztuka, hobby, itp. Uczmy już maluszki, że źródłem przyjemności mogą być czasem drobiazgi – słuchanie śpiewu ptaka w parku, ciepło promieni słonecznych na buzi.  

I jeszcze jedna ważna rzecz: musimy dawać dobry przykład. Jeśli sami będziemy przewijać na kanapie "internety”, na pewno nie będziemy dla naszych dzieci wiarygodni. 

Zobacz także:

Zabrała synowi telefon, a nastolatek wpadł w szał. Matka ze łzami w oczach pokazała, co robił

Żarty się skończyły. Tak pokonasz uzależnienie dziecka od gier

Współczesne dzieci są leniwe. Nawet nie chce im się posprzątać

Polub PortalParentingowy.pl na Facebooku i bądź z nami na bieżąco