Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Szkoła > Wielkie zmiany w edukacji. Ministra Nowacka zapowiada cięcia języka polskiego, historii, fizyki
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 15.01.2024 17:16

Wielkie zmiany w edukacji. Ministra Nowacka zapowiada cięcia języka polskiego, historii, fizyki

Barbara Nowacka
Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/East News

Ministra edukacji w rozmowie z Newsweekiem mówi wprost - program polskich szkół idzie pod skalpel. Mniej będzie nie tylko religii, ale też polskiego, historii czy fizyki. Słowa Nowackiej oburzyły wielu ekspertów.

"Jeżeli poważnie chcemy podejść do zmiany w edukacji, priorytetem musi być dla nas doprowadzenie do takiej sytuacji, w której szkoła stanie się miejscem na równi pożytecznym, jak przyjaznym" - mówi w pierwszym wywiadzie na nowej funkcji Ministra Edukacji Barbara Nowacka. 

Pozbędziemy się wiedzy bezużytecznej

Nowacka mówi wprost - program wymaga odchudzenia. Ministra zapewnia, że w wyniku rozmów z ekspertami, nauczycielami, rodzicami i uczniami MEiN podjął decyzję o zmianach, które mają wejść w życie już we wrześniu. 

Do września przygotujemy odchudzenie podstawy programowej, w ten sposób nauczyciele zyskają więcej czasu na pracę z uczniami. Zmniejszymy na początek zakres materiału z przedmiotów, które przez nauczycieli, ekspertów i uczniów są wskazywane jako najbardziej problematyczne. To m.in. fizyka, chemia, geografia, biologia, ale też historia czy język polski. Pracują już nad tym zespoły ekspertów powołane wcześniej dla MEN — weryfikujemy ich prace. Niektóre, np. z historii, powołamy od nowa. Planujemy te zmiany wdrożyć już od nowego roku szkolnego, wcześniej na pewno je skonsultujemy. To oczywiście szybkie tempo, ale mamy zobowiązania wobec społeczności szkolnych - mówi w rozmowie z Newsweekiem.

Te działania mają pozwolić uczniom ograniczyć naukę do godzin spędzonych w szkole. W efekcie młodzież ma opanować mniej materiału, ale za to w lepszym stopniu. "Uczniowie naprawdę są zmęczeni tzw. wiedzą bezużyteczną. Od rodziców z kolei wymaga się, aby wykładali pieniądze na korepetycje albo sami byli korepetytorami swoich dzieci. Tak bardzo jest przeładowany program, że szkoła nie jest go w stanie zrealizować w ramach zajęć. I to na pewno zmienimy" - dodaje Barbara Nowacka. 

Kopia – Marta L - 2024-01-15T150256.692.jpg
Fot. Pxabay

Nowych podręczników nie będzie

Jednocześnie szefowa MEiN zapewnia, że nie oznacza to wymiany podręczników. Te, jeśli miałyby być przygotowane naprędce, mogłyby nie spełnić najwyższych standardów. Nowacka zapewnia, że mimo odchudzonego programu, nauczyciele i uczniowie będą wciąż korzystać z istniejących podręczników. Ma to zaoszczędzić wydatków ministerstwo, ale też rodzicom, którzy muszą sami kupować książki dzieciom w szkołach ponadpodstawowych. 

Ministra wbija delikatną szpilkę poprzednikom: "Poprzedni rząd wprowadzał pseudoreformy – pisane na kolanie, bez przygotowania i bez diagnoz. Skończyło się chaosem i zapaścią w edukacji. Szkoła potrzebuje czasu, zmian nie można wprowadzać z dnia na dzień, inaczej ten wrażliwy system się rozsypie". Dlatego zmiany chce wdrażać stopniowo. Pierwsze zobaczymy już po feriach, bo jednym z najgłośniejszych postulatów nowego rządu jest ograniczenie prac domowych do minimum. 

Ze szkół wkrótce ma zniknąć HiT. Ministra jasno podkreśla, że zależy jej na tym, aby historię współczesną w polskiej szkole "odczarnkować". Nie oznacza to drastycznych kroków, na szczęście ministerstwo otrzymuje masę materiałów od nauczycieli z całego kraju, którzy legendarne podręczniki Wojciecha Roszkowskiego omijali szerokim łukiem, uznając je za mało wiarygodne. Ma to ułatwić przygotowanie nowego programu na przedmiot, który docelowo HiT zastąpi.

Bardzo mi zależy też na tym, żeby młodzież znała historię współczesną, ale na pewno nie na zasadzie obrzydliwej propagandy, jaką narzucało PiS poprzez podręcznik Roszkowskiego, w którym uczniowie czytali bzdury typu, że dzieci z in vitro są gorsze niż dzieci poczęte naturalnie - wyjaśnia ministra. 

Religia i edukacja seksualna - czego w polskiej szkole brakowa nie może

Ministra zaznacza, że nie odstąpi od ograniczenia finansowanych z rządowych pieniędzy lekcji katechezy. Już wcześniej podkreślała, że MEiN zapłaci za jedną taką lekcję w tygodniu, jeśli społeczność szkolna zdecyduje, że potrzeba ich więcej, będzie musiała opłacić je z własnych środków. Bardzo ważne i odgórnie narzucone przyjdzie jednak w planie lekcji. Tu nie będzie kompromisów - religia tak, ale tylko na pierwszej lub ostatniej lekcji. Tak, aby ci uczniowie, którzy na nią nie chodzą, nie musieli mieć "okienek", które spędzą bezproduktywnie na szkolnym korytarzu. Jednak zapewnia, że wbrew pogłoskom nie zamierza zdejmować krzyży ze szkolnych ścian - ta decyzja pozostaje zawsze w gestii społeczności.

Zapytana o wychowanie seksualne w polskiej szkole ministra, wypowiada się jednak dość dyplomatycznie. Można wnioskować, że na tę rewolucję przyjdzie nam poczekać niego dłużej.

 Przez lata wiele złego działo się z tym przedmiotem. Doszło do tego, że nie chcą go nawet uczniowie, a podręczniki są pełne tabu, stereotypów i niedomówień.(...) A wiedza, o której rozmawiamy, jest dla młodych ludzi fundamentalnie istotna. Bo przecież zdrowie człowieka i wiedza o jego biologii nie dotyczy wyłącznie sfery seksualnej. Jako państwo musimy zadbać o elementarne bezpieczeństwo dzieci w tej sferze. W szkole powinny być treści, które dotyczą fizjologii człowieka i jego seksualności, ale również tego, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych, np. z hejtem, jak żyć higienicznie w cyberświecie, jak się zdrowo odżywiać. Tymczasem wychowanie do życia w rodzinie było fatalnie realizowane przy wykorzystaniu fatalnego podręcznika. Dobre zmiany w tym zakresie wymagają jednak rzetelnego przygotowania i czasu.

Wszystkie zmiany, które Barbara Nowacka zapowiada, mają jeden cel: uczynić polską szkołę bardziej przyjazną uczniowi. Ten młody człowiek ma wiedzieć, że placówka to nie tylko nudne lekcje, ale też miejsce, które przygotuje go do dorosłego świadomego życia. Jednak tu i teraz, szkoła ma być przede wszystkim bezpieczna i pomóc dziecku, jeśli te znajdzie się w trudnej sytuacji. Nauczyciele, zamiast pędzić z programem, mają lepiej znać dzieci, które uczą, zauważać, jeśli dzieje się z nimi coś niepokojącego, a kiedy trzeba - reagować.

Pomoc pedagogiczna i psychologiczna, a także wzajemne zaufanie i szacunek mają rozgościć się w placówkach na dobre. Tu pomóc mają podwyżki dla nauczycieli, których dziś bardzo brakuje Na początek - 30 proc. dla wszystkich, z czasem podwyżek ma być więcej i będą bardziej zróżnicowane, jednak dziś priorytetem jest zachęcenie młodych pedagogów do rozpoczęcia pracy w placówkach. Ich praca ma też być łatwiejsza po ograniczeniu podstawy. Barbara Nowacka zapewnia, że szkoły zyskają też większą autonomię i niezależność od kuratoriów. 

Słowa Nowackiej nie wszystkim się spodobały: "kształcić ogłupionych niewolników"

"Przewiduję rozkwit nauczania domowego. Co w zamian za fizykę, historię czy język polski? Wokizm stosowany? Warsztaty z politycznej poprawności? Czy może gender studies? Pseudonauka zamiast nauki. Alchemia XXI w. Zero zaskoczenia. Lewica zgodnie ze swoimi założeniami ideowymi przejmuje edukację, żeby kształcić ogłupionych progresywną ideologią niewolników" skomentował wywiad Newseeka z szefową MEiN dokumentalista Tomasz Grzywaczewski.

"Dzieciom należy ograniczyć naukę języka polskiego i historii - żąda minister Nowacka. Słusznie. Z języków wystarczy komunikacja po niemiecku. Z matematyki liczenie do 500. Proste zdolności techniczne. Z historii: historia Niemiec i UE - naszych bezinteresownych dobroczyńców" - grzmiał Jacek Piekara, pisarz fantasy, dziennikarz i redaktor.

Jednak nie wszystkich słowa Nowackiej oburzają. Wiele osób uważa, że cięcie programu to słuszna droga. Nikt nie chce zabierać godzin lekcyjnych, a jedynie dostosować materiał do tych, które dzieci i młodzież spędzają w placówkach. Tak, aby nigdy nie słyszały z ust nauczyciela: "A kolejny temat przerobicie sami w domu". 

"Nikt nie mówi o kolejnym cięciu - i tak kuriozalnie małej - liczby godzin fizyki czy też geografii. Po prostu podstawa programowa ma być odchudzona i dostosowana do istniejącej liczby godzin. (...) Zamiast uczyć na pamięć daty zburzenia Bastylii warto, żeby uczniowie rozumieli powody, dla których wybuchła rewolucja francuska i dlaczego miała taki, a nie inny przebieg, zamiast uczyć na pamięć czasu wegetacji roślin na pogórzu sudeckim, warto, żeby uczniowie rozumieli, skąd się bierze i jaki ma charakter globalne ocieplenie" - zwraca uwagę politolog Jarosław Wolski.

Uczniowie, nauczyciele i rodzice alarmują od dawna, że nauki jest za dużo. Nie wszystko jest we współczesnym świecie niezbędne, a przy obecnej łatwej dostępności do wiedzy, jeśli dziecku coś będzie potrzebne, albo je zaciekawi - to ono samo znajdzie źródło i zgłębi wiedzę. Są zmęczeni, przeładowani i do szkoły chodzą niechętnie. Może właśnie Nowacka będzie pierwszym ogniwem, które rozpocznie wielką rewolucję skostniałego systemu oświaty i sprawi, że dzieci do szkoły będą szły z uśmiechem, a nie strachem? O tym przekonamy się dopiero za jakiś czas. 

Wywiad z ministrą edukacji Barbarą Nowacką pt. “Jak odczarnkowić szkołę”, Newsweek nr 3/2024, 15-21.01.2024.

Zobacz także:

Jedynka na semestr i co dalej?! Czy niedostateczny trzeba poprawiać

Nawet 1500 zł za tydzień. Półkolonie zimowe w 2024 roku to luksus, na który stać niewielu

Już stawiają oceny na drugi semestr. Czy nauczyciele mają do tego prawo?