Od września wielu nauczycieli zostanie pozbawionych prawa do urlopu dla poratowania zdrowia. Wynika to z tzw. emerytury czarnkowej, czyli wcześniejszej. "Sytuacja jest kuriozalna" – podkreślają związkowcy i chcą, by jak najszybciej ją naprawiono.W tym momencie wygląda to tak, że nawet jeśli nauczyciel nie chce skorzystać z tej wcześniejszej emerytury, ale jest już do niej uprawniony, od września nie będzie mu przysługiwał płatny urlop zdrowotny. Gdzie tu sens?
Skandal w Szkole Podstawowej nr 313 na warszawskim Ursynowie! Zaniepokojeni rodzice wezwali policję. I słusznie, bo, tak jak przypuszczali, nauczycielka prowadząca lekcję informatyki była pod wpływem alkoholu.Do zdarzenia doszło 6 czerwca. Zgłoszenia na policję dokonał anonimowy rodzic, którego zaniepokoiło zachowanie nauczycielki. Kobieta jest dyrektorką tej szkoły. W momencie kontroli policji prowadziła zajęcia w klasach 1-3.
"Dziękuję" - to takie piękne słowo, które w najbliższych dniach będzie dźwięczeć na szkolnych korytarzach. Dzieci odbiorą swoje świadectwa za kończący się rok szkolny. Nieważne z paskiem, czy bez. Odbiorą je z rąk wychowawców i powiedzą: dziękuję. Wielu uczniów "na wymianę" wręczy nauczycielom prezenty. Kwestia obdarowywania nauczycieli na zakończenie roku szkolnego zawsze budzi kontrowersje. Jedni uważają, że trzeba, inni, że praca, jak każda inna i nauczyciele... to mają i tak za dobrze. Co do tego ostatniego mamy wątpliwości, ale czy kupujemy prezent pani z poczty, albo policjantowi? Im dalibyśmy łapówkę, a nauczycielowi?
Podczas gdy część klas co i rusz jeździ ze swoim wychowawcą na wycieczki szkolne, inne ledwie raz w roku udają się do teatru. Rodziców to denerwuje, bo chcieliby, żeby ich dzieci miały możliwość poznania ciekawego kawałka Polski.Jednak duża część nauczycieli nie zgadza się na to, by wyjeżdżać z uczniami. A kiedy rodzice wychodzą z inicjatywą, po prostu odmawiają. Czy nauczyciel ma obowiązek jechać na wycieczkę szkolną? Okazuje się, że są sytuacje, kiedy może odmówić.
Rok szkolny dobiega końca. Mogłoby się wydawać, że teraz w szkole jest już luźniej, ale nie! To najbardziej gorący okres. Zaczyna się bowiem maraton nauki. Uczniowie starają się z całych sił, by poprawić słabe oceny i wyciągnąć jak najlepszą średnią.Jednak nie wszyscy nauczyciele zgadzają się na to, by poprawiać oceny i pisać zaległe kartkówki tuż przed zakończeniem roku. Okazuje się, że z punktu widzenia prawa, mają trochę racji.
Koniec roku szkolnego tuż-tuż. Uczniowie już zacierają ręce, zresztą widać, że w szkołach też jest trochę luźniej. Do wakacji zostały już tylko trochę ponad trzy tygodnie.Komitety rodzicielskie za to zaczynają intensywne poszukiwania prezentu idealnego. Wielu rodziców także zastanawia się, czy brać udział w grupowych zbiórkach, czy przynieść coś od siebie. I jaki prezent, by podziękować nauczycielom, będzie najlepszy.
Po wakacjach w szkołach szykuje się wiele zmian. Uczniowie powinni odczuć pozytywne skutki odchudzonej podstawy programowej, redukcji prac domowych, inaczej też będą organizowane lekcje religii. Zmiany czekają nie tylko uczniów, ale i nauczycieli.Ci, którzy do tej pory uczyli przedmiotu Historia i Teraźniejszość, nie mają, jak na razie, powodów do radości. Likwidacja tego przedmiotu oznaczać dla nich może utratę pracy. Może, ale nie musi. Rząd nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w tej kwestii.
Dobre świadectwo to jest coś! Nie tylko powód do dumy, ale nierzadko także przepustka do kolejnej szkoły. Uczniowie muszą pracować teraz w pocie czoła, jeśli chcą poprawić swoje oceny. Zwłaszcza, że czas im się kończy.Już wkrótce zostaną wystawione oceny na drugi semestr. A zaraz po nich – te końcowe, które widnieć będą na świadectwie. Zostało zaledwie kilka dni.
Koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami. Uczniowie poprawiają oceny, by mieć jak najlepsze świadectwo. Niektórzy pracują w tym momencie bardzo intensywnie, by w ogóle uzyskać promocję do następnej klasy. Zagrożenia to nic przyjemnego. Jedynka jest niemal jednoznaczna z poprawką, a nawet powtarzaniem roku. Choć, nie z każdego przedmiotu. Przed końcem roku szkolnego uczniowie powinni o tym wiedzieć.
Wkrótce koniec roku szkolnego. Dobre świadectwo chciałby dostać każdy uczeń, niestety nie wszyscy będą mieli powody do dumy i radości. Bywa, że ktoś musi powtórzyć rok. Czy to może przytrafić się także dzieciom z najmłodszych klas?Warto wiedzieć, że klasy 1-3 rządzą się nieco innymi prawami niż te starsze. Tylko w szczególnych przypadkach, uczeń może nie otrzymać promocji.
- Ustawa Kamilkowa miała chronić dzieci, póki co ma znacznie większe szanse wtrącić nauczycieli do kryminału - mówi Agnieszka, która z żalem usunęła się z grupy klasowej na Messenger, za pośrednictwem której kontaktowała się z wychowankami.Przestraszyła się po tym, jak jej znajomą w domu odwiedziła policja. - Sprawdzili prywatny sprzęt i teraz tłumaczyć się będzie przed prokuratorem - słyszę. Nie zrobiła niczego złego, ale prawo to prawo, obowiązuje wszystkich. Koleżanka Agnieszki rozmawiała z uczennicą o menstruacji. Dziewczynkę wychowuje tylko tata i nastolatka wstydziła się poprosić go o podpaski, napisała do wychowawczyni. Pech, tego dnia do jej domu zajrzeli policjanci.
System edukacji jest w zasadzie podobny do tego, który jest w większości Europejskich krajów. Różni się tylko tym, kiedy zaczyna się i kończy nowy rok szkolny. Obowiązek szkolny trwa natomiast do 16 roku życia, a uczniowie mają więcej zajęć praktycznych, które mogą przydać im się w dorosłym życiu.O jakim państwie mowa? Oczywiście o Australii. Tutaj dzieci zaczynają wakacje w okolicach Bożego Narodzenia. Przerw w nauce jest więcej, bo rok szkolny dzieli się na cztery, a nie na dwa semestry.
Nauczyciele jednej z legnickich szkół interweniowali w sprawie 12-latka. Zauważyli ślady pobicia na jego ciele i postanowili pomóc chłopcu. Natychmiast zareagowali.Szybko okazało się, że mieli rację. Uczeń w domu był ofiarą przemocy. Postawa nauczycieli i ich szybka reakcja sprawiła, że dziecko teraz jest bezpieczne.
Jeszcze nie tak dawno podstawą w wielu szkołach była dyscyplina i karność. Zadaniem dzieci było się uczyć, siedzieć prosto w ławkach i się jakoś szczególnie nie wychylać.Obecnie jednak to wszystko się zmieniło, a relacje nauczyciel-uczeń wyglądają zgoła inaczej. Zapytaliśmy rodziców, czy uważają, że dyscyplina powinna wrócić do szkół. Swoimi spostrzeżeniami podzieliło się z nami ponad 150 internautów i większość z nich ma pewność.
Miałam szczęście do doskonałych nauczycieli, takich z powołania. Dzięki ś.p. pani Barbarze Solce pokochałam pisanie, moja polonistka w liceum zaraziła mnie miłością do książek. Historyków wspominam również w samych superlatywach. Jedna z nich, nieżyjąca już, pani Hanna Jaroszek powtarzała stare chińskie przekleństwo: "Bylebyś cudze dzieci uczył". Nigdy nie chciałam być nauczycielką. Nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam dzieci, nie tylko swoje. Uważam, że są szczere, mądre, że to my, dorośli je "psujemy". Uczymy dzieci kłamać, kombinować, wymagać najpierw od innych, a od siebie najlepiej wcale. Dziś w Polsce nauczycieli brakuje i zupełnie mnie to nie dziwi.
Odstąpienie od zadawania prac domowych ma swoją jasną, ale i ciemną stronę. Nauczyciele nie są tak entuzjastycznie nastawieni do tej zmiany, jak uczniowie. Obawiają się, że nie uda im się zrealizować programu, a jeśli nawet, to bardzo pobieżnie.Zapłacą za to niestety uczniowie. Jeśli nie utrwalą materiału, jak należy, to się odbije na ich ocenach. Jaka czeka ich w związku z tym przyszłość?
Od 15 lutego w Polsce obowiązuje nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, tzw. "ustawa Kamilka”. To nowe prawo, które ma chronić dzieci. Między innymi, reguluje sposób kontaktowania się nauczycieli z uczniami. Do tej pory często zdarzało się, że nauczyciel kontaktował się z uczniem za pośrednictwem mediów społecznościowych, różnych komunikatorów, itd. Teraz już nie wolno mu tego robić. Jeśli chce przekazać danemu dziecku jakąś wiadomość, może ją wysłać jedynie ze swojej służbowej skrzynki pocztowej.
To aż nieprawdopodobne, co przydarzyło się nauczycielowi z Olkusza. Według skarbówki, za udzielanie darmowych korepetycji musi zapłacić milion złotych podatku. Dziś czuje się po prostu oszukany, bo uważa, że rozliczał się prawidłowo.Jak sam podkreśla, zawsze tak bardzo lubił uczyć. I dobrze mu to wychodziło: "W ubiegłym roku 30 moich kursantów osiągnęło równe 100 proc. z matury rozszerzonej z matematyki” - mówi z dumą.
Gdy nasza pociecha opuszcza kilka dni w szkole, należy usprawiedliwić jej tę nieobecność. Wielu rodziców podaje też do wiadomości wychowawcy powód, dla którego zatrzymali dziecko w domu. Bywa jednak, że nauczyciele w ten sposób nadużywają swojej władzy.To, dlaczego dziecko nie przyszło do szkoły, to prywatna sprawa rodziny. A uczeń ma prawo nie życzyć sobie, by nauczyciele oraz jego koledzy wiedzieli o nim wszystkiego.
Od kwietnia 2024 roku w polskich szkołach ma nie być prac domowych. Jedni się cieszą, inni wołają o pomstę do nieba, bo jak się będą uczyć, co zrobią z wolnym czasem? Patrzymy na tę zmianę, jak na wielki przewrót, coś, co albo odmieni losy naszych dzieci na lepsze, albo przeciwnie - uczyni z nich nierobów.Mam dwoje dzieci w szkole podstawowej, w której po powrocie z ferii zimowych na uczniów czekała niespodzianka. Już teraz prace domowe - w rozumieniu klepania przykładów, czy rozwiązywania zadań w zeszytach ćwiczeń - przestają mieć prawo bytu. Zamiast spierać się o to, co bezpośrednio nas nie dotyczy, zapytałam dzieci, co brak prac domowych zmieni w ich życiu.
Z zawodu odchodzi wielu nauczycieli, nawet ci, którzy mają do niego największe predyspozycje. Z ciągłymi brakami kadrowymi borykają się chyba wszystkie placówki. Ale w żłobkach i przedszkolach zmiany odczuwane są najmocniej.Dzieci bardzo przywiązują się do opiekunek i nauczycielek przedszkolnych. W końcu są to osoby, z którymi spędzają mnóstwo czasu. Do których się przytulają i biegną po wsparcie, gdy kolega zabierze im zabawkę. Jak wytłumaczyć 2-, czy nawet 4-latkowi, że jego ulubiona ciocia już więcej się nie pojawi?
Sytuacja w polskich szkołach jest zła. We wszystkich brakuje nauczycieli, bo ci masowo odchodzą z zawodu. Powodem są niskie zarobki, niewspółmierne do wymagań, zaangażowania, wykształcenia i odpowiedzialności.Nowa koalicja rządząca miała zadbać o to, by nauczyciele zaczęli zarabiać więcej. Obietnice były ogromne, jednak teraz okazuje się, że mogą spełznąć na niczym. Nauczyciele dostaną podwyżki, ale nie tak wysokie, jak zapowiadano.
Ministra edukacji w rozmowie z Newsweekiem mówi wprost - program polskich szkół idzie pod skalpel. Mniej będzie nie tylko religii, ale też polskiego, historii czy fizyki. Słowa Nowackiej oburzyły wielu ekspertów."Jeżeli poważnie chcemy podejść do zmiany w edukacji, priorytetem musi być dla nas doprowadzenie do takiej sytuacji, w której szkoła stanie się miejscem na równi pożytecznym, jak przyjaznym" - mówi w pierwszym wywiadzie na nowej funkcji Ministra Edukacji Barbara Nowacka.
Nauczyciele nareszcie zaczną zarabiać na swojej pracy. Tak wskazują plany rządu, który jeszcze w czasie wyborów obiecał pedagogom 30-procentowe podwyżki pensji. Szymon Hołownia obiecuje nawet więcej. Wpadł na projekt uprzedniej władzy, które zapisy zapowiadają podwyższenie wynagrodzenia dla nauczycieli nawet do 11 tys. złotych.
Za chwilę koniec semestru. Nauczyciele już wystawiają oceny proponowane i jeśli uczeń chce coś w tej kwestii zmienić, ma ostatnie dni na poprawę. Są tacy, którzy mają jednak mało stopni i nie lada problem, by jakoś "wyglądać” na półrocze.Co, przykładowo, ma zrobić dziecko, które z danego przedmiotu, w ciągu całego semestru dostało tylko jedną albo dwie oceny? Czy, jeśli w dodatku, jest to ocena niedostateczna, to taką właśnie dostanie na semestr? Sprawdzamy.
"Nauczyciel odmienia życie każdego dziecka, całych rodzin, jak i przyszłość nas wszystkich" - te słowa Barbary Cage są jedną z najpiękniejszych definicji, jaką wypowiedziano o nauczycielach. Jednak choć nauczyciele pomagają narodom budować przyszłość, to często są niedoceniani.Od dziesięcioleci nie było ministra edukacji, który nad pedagogami pochylił się dość mocno. Brak podwyżek i szacunku społecznego do tej profesji przyczynił się do ogromnego kryzysu polskiej szkoły. Czy nowy rząd odmieni los szkoły i nauczycieli?
Dawno, dawno temu było tak, że staranne prowadzenie zeszytu było obowiązkiem ucznia. Raz w semestrze nauczyciele zbierali zeszyty i oceniali, czy są należycie obłożone, podpisane, czy nie ma luk pomiędzy poszczególnymi lekcjami, czy są wszystkie prace domowe. A dzieciaki? Miały do tego oczywiście różny stosunek.Jedne wiedziały, że warto ładnie prowadzić zeszyt, bo to łatwy sposób na zdobycie dobrej oceny, inne były z tą kwestią na bakier, a to niestety później odbijało się na świadectwie. Dziś w ogóle posiadanie zeszytu nie jest już obowiązkowe. Ciężko jednak stwierdzić, czy to dobrze, czy źle.
O problemach z obsadzeniem etatów nauczycielskich w szkołach mówi się od pewnego czasu. W tej chwili w całym kraju brakuje ponad 20 tysięcy nauczycieli. Z roku na rok temat braków w oświacie staje się coraz głośniejszy, a rodzice skarżą się, że przy tablicy stają czasem przypadkowi pedagodzy. Często lekcje są odwoływane, organizowane zastępstwa lub prowadzone w ich ramach inne przedmioty. Minister Edukacji i Nauki, Przemysław Czarnek jest jednak innego zdania. To mit - mówił w marcu, pytany o braki w oświacie w programie Kwadrans Polityczny. - Są nauczyciele, którym się nie przedłuża umowy, są nauczyciele, którzy mają ponad 30 godzin. Są nauczyciele, którzy porzucili pracę, bo mają tego dość – mówił z kolei jeszcze w czerwcu Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Sytuacja w szkołach w nowym roku szkolnym nie zapowiada się na razie dobrze.