Właśnie teraz są najbardziej agresywne. Co robić, gdy spotkasz dziki?
Coraz mocniej czuć wiosnę w powietrzu i coraz chętniej spędzamy czas wolny na łonie natury. Ale z niektórymi jej elementami wcale nie chcemy spotykać się z bliska. A dziki podchodzą coraz częściej do ludzi, nie tylko w lesie, ale nawet w mieście mogą stanowić realne zagrożenie.
Teraz kiedy na świat przychodzą ich młode, te zwierzęta mogą być szczególnie niebezpieczne. I wcale nie trzeba spacerować po lesie, o czym można się przekonać choćby na warszawskim Targówku, gdzie dziki żerują tuż obok obleganego centrum handlowego. Jak zachować się, kiedy zobaczymy, że zbliża się do nas i naszego dziecka dzikie zwierzę?
Dlaczego dziki pojawiają się blisko ludzi
W ostatnim czasie media obiegły informacje o walce władz miasta Legionowa (woj. mazowieckie) z dzikami, które nic sobie nie robią z obecności ludzi i śmiało biegają po okolicy w godzinach szczytu. W mieście prowadzona jest kampania społeczna, w której włodarze proszą mieszkańców, aby nie zapraszali dzikich zwierząt do miasta.
Ich obecność to wynik kilku działań ludzkich. Szczególnie widoczna jest w rejonach, gdzie powstaje dużo nowych mieszkań. Często deweloperzy wykupują i karczują tereny leśne, które przez dziesiątki lat były naturalnym środowiskiem życia tych zwierząt. Wypieramy zwierzaki z ich domów, na co one nie całkiem potrafią się zgodzić. Jednak jak zaznaczają Lasy Państwowe - człowiek ma tu jeszcze większy wkład.
Nie dokarmiaj dzikich zwierząt
Wyrzucanie odpadów przez okna, np. starego pieczywa, czy ziemniaków dla ptaków, powoduje, że do takiej stołówki przychodzą też inne wzwierzaki - w tym dziki. Zwierzęta mając łatwy dostęp do odpadów spożywczych pod oknami, czy w otwartych wiatach śmietnikowych, chętnie korzystają z zaproszenia. Szybko uczą się, że tam, gdzie jest człowiek - zawsze jest coś do zjedzenia.
Warto więc wysłuchać apelu leśników i zabezpieczać odpady spożywcze tak, aby dzikie zwierzęta nie miały do nich dostępu. Po pierwsze nie będą miały powodu, aby podchodzić blisko osiedli ludzkich, a po drugie: nie stracą zdolności samodzielnego zdobywania pokarmu.
Dokarmiając dzikie zwierzę, uzależniamy je od człowieka, a potrzeba zaledwie kilku pokoleń, aby dziki, czy inne stworzenia zapomniały, jak samodzielnie radzić sobie w środowisku. Nie mówiąc o tym, że pojawiając się ich na terenach zamieszkanych stwarzają zagrożenie drogowe - dla dzików śmiertelne.
Dziki szczególnie niebezpieczne wiosną
Locha, bo tak nazywamy samicę dzika, raz w roku rodzi młode. W zależności od jej wieku pojawiają się od 4 nawet do 8 młodych. Zwykle dzieje się to między marcem a majem . I to właśnie samica z młodymi jest szczególnie niebezpieczna dla ludzi. Jeśli locha spotka na swojej drodze człowieka, może uznać go za zagrożenie dla miotu i rzucić się, aby bronić dzieci.
Lasy Państwowe apelują, aby nie dotykać małych dzików , nawet jeśli nie widzimy ich matki. Należy się możliwie szybko oddalić się od malucha - mama najpewniej jest gdzieś w pobliżu. W sytuacji, kiedy dorosły dzik biegnie w naszą stronę, wcale nie trzeba, jak przekonywał Brzechwa wspinać się na drzewo. Jednak ucieczka na oślep też jest kiepskim pomysłem.
Jak reagować kiedy zaatakuje nas dzik
Najskuteczniejszą metodą, jak przekazują Lasy Państwowe, jest wykorzystanie słabych stron zwierzęcia.
Jeśli zwierzę zaczyna biec w naszą stronę, wystarczy zejść mu z drogi. Dziki nie są zwrotne. Żeby zawrócić, muszą zahamować i dopiero zmienić kierunek biegu. W ten sposób można zyskać przewagę przy ucieczce.
Locha waży między 50 a 140 kg, samiec dzika, czyli knur może osiągnąć masę nawet 300 kg, dlatego bezpośredniego starcia ze zwierzęciem należy bezwzględnie unikać. Warto też pamiętać, że dziki mają ostre kły (to akurat Brzechwa miał rację) i mogą ugryźć. Jako dzikie zwierzęta są zagrożone wścieklizną , co może skutkować dla poranionego człowieka serią bolesnych zastrzyków.
Przypadki ataku dzików są rzadkie, jednak zdarzają się, nieomal co roku dochodzi do nich np. w nadmorskich miejscowościach, gdzie turyści notorycznie dokarmiają te zwierzęta. Kiedy pojawi się człowiek, dziki lgną do niego, a gdy ten zapragnie pogłaskać małego warchlaczka, może brutalnie przekonać się o tym, że to wciąż są dzikie zwierzęta.
Zobacz także:
Zamiast pomagać, szkodzimy. Lekarz ostro o antybiotykach dla dzieci
Jest w mlecznych kanapkach i ketchupie. Podanie go dziecku to prosta droga do wrzodów żołądka
Co podawać dziecku na grypę? Na pewno nie ten syrop z apteki