Prezenterka TVN24 nie mogła opanować śmiechu. Wszystko poleciało w programie na żywo
Prezenterka TVN24 Anna Seremak nie potrafiła powstrzymać śmiechu. Program był na żywo, więc zobaczyły to miliony osób w całej Polsce. Ale nie tylko jej nieprofesjonalne zachowanie jest problemem. Cały reportaż był skonstruowany prześmiewczo, świadczy o tym sam jego tytuł. Robienie sobie żartów z przemocy w największej polskiej telewizji zakrawa na skandal.
Wpadki w programach na żywo zdarzają się nawet najlepszym dziennikarzom i zazwyczaj stają się zabawnymi anegdotami. Jednak salwa śmiechu po reportażu dotyczącym przemocy domowej była całkowicie nie na miejscu. Tym bardziej że pokrzywdzonym w tej historii był mężczyzna. A mężczyźni, chociaż cierpią równie mocno jak kobiety, wstydzą się do tego przyznać.
Pokłócili się o wybory
Niechlubny reportaż TVN24 został wyemitowany tuż po wyborach samorządowych. Lokalny reporter Mariusz Sidorkiewicz relacjonował wydarzenia z Bisztynka koło Bartoszyc. Mieszkające tam małżeństwo pokłóciło się o wynik wyborów .
W Bartoszycach będzie druga tura wyborów na burmistrza, a wspomniana para nie zgadzała się co do tego, kto powinien ją wygrać. Rozmowa przerodziła się w ostrą kłótnię, a obydwoje byli pod wpływem alkoholu. W pewnym momencie kobieta zaatakowała swojego męża . Narzędzie, którego użyła, posłużyło telewizji TVN24 do stworzenia pseudo zabawnego tytułu.
Wyborcza kość niezgody
Właśnie taki tytuł można było przeczytać na pasku informacyjnym w trakcie reportażu. A to dlatego, że narzędziem zbrodni było nic innego, jak kość wyciągnięta z zupy. Okazała się być wyjątkowo skuteczna, bo mężczyzna odniósł dość poważne obrażenia , z których Sidorkiewicz także postanowił sobie zakpić, mówiąc, że pokrzywdzony "liże rany".
Prześmiewczy materiał wprawił prowadzącą Annę Seremak w tak duże rozbawienie, że kompletnie nie potrafiła opanować śmiechu . Program emitowany był na żywo, więc nie dało się wyciąć jej nieprofesjonalnej reakcji. W tle słychać, że inne osoby w studiu także zdają się świetnie bawić. Ale czy naprawdę jest się z czego śmiać?
Przemoc domowa to nic śmiesznego
Przemoc domowa to ogromny polski problem. Co roku ofiarą swoich najbliższych padają setki tysięcy osób, ale w oficjalnych statystykach zaledwie niecałe 20 proc. z nich to mężczyźni . Ale te dane są kompletnie niewspółmierne do rzeczywistości, bo panowie o przemocy w domu wstydzą się mówić.
Przypadek z Bisztynka jest tym poważniejszy, że kobieta ma już wyrok w zawieszeniu za znęcanie się nad swoim partnerem, a teraz grozi jej nawet 7,5 roku więzienia. Niesmaczny żart i salwę śmiechu prezenterki skomentowała ministra ds. równości Katarzyna Kotula.
To było nie na miejscu
Trudno nie zgodzić się z opinią Katarzyny Kotuli. TVN24 to była w lutym 2024 roku najchętniej oglądaną telewizją w Polsce. Stacja chwali się też tym, że według Instytutu Monitorowania Mediów, jest najbardziej opiniotwórczą telewizją w kraju . Taka pozycja zobowiązuje.
Coraz więcej mówi się o równości kobiet i mężczyzn. Z wiadomych przyczyn, najczęściej niesprawiedliwość dotyka tych pierwszych. Jednak w przypadku przemocy domowej jest odwrotnie. Panowie, nad którymi znęcają się kobiety, wolą o tym nie mówić. A gdy któryś z nich odważy się pójść na policję, najczęściej jest wyśmiewany, bo „nie dał sobie rady z babą”. Takie reportaże okraszone perlistym śmiechem prowadzącej przyczyniają się do utrwalenia krzywdzących stereotypów.
Zobacz także:
Warunki, w których mieszkali, wołały o pomstę do nieba. Zaskakujący finał sprawy pani Darii
Robili takie samo zdjęcie przez 25 lat. Internauci zauważyli 1 szczegół
Koperta na komunię to przeżytek. Teraz od razu bierze się dziecko do banku