Szkolny katecheta krzywdził dziewczynki prawie dwa lata. Dyrektorka go kryła
Na skargi dziewczynek nie reagował nikt. Ani dyrektorka, ani wójt. Sprawa molestowania w niewielkiej szkole, która swój początek ma jeszcze w 2022, trafiła w końcu na biurko wojewody lubelskiego. Dopiero teraz rozpoczęła się dyskusja nad tym, że katecheta i nauczyciel informatyki, który miał molestować 6 dziewczynek, powinien być usunięty ze szkoły. Czy dzieci w końcu będą bezpieczne?
Dyrektorka szkoły, w której dochodziło do niewłaściwych zachowań nauczyciela, nie dawała wiary relacjom dziewczynek. Mało tego. Nauczyciele oskarżyli ją, że zniszczyła notatki, które zostały sporządzone jako dowody w tej sprawie. Teraz dzieci boją się chodzić do szkoły, a rodzice zastanawiają się nad zmianą placówki. Trudno im się dziwić. O sprawie poinformował portal Onet.pl
On dotykał moje dziecko
Matka jednej z uczennic Szkoły Podstawowej im. Polskich Olimpijczyków w Miłocinie próbowała opowiedzieć o tym, czego doświadczyła jej córka. Jest zdruzgotana.
Nauczyciel dotykał mojej córki tam, gdzie nie powinien
Trzymał dłonie na ramionach, a potem zsuwał je w okolice klatki piersiowej. Zbyt blisko podchodził, mocno się przytulał, ocierał się. Na lekcjach informatyki kładł swoją rękę na dłoniach dziewczynek.
Zarzuty dotyczą nauczyciela katechezy, informatyki i techniki. Na jego niedopuszczalne zachowanie nie skarżyło się więcej uczennic. Potencjalnych ofiar było sześć, a pierwsze sygnały docierały do dyrektorki szkoły jeszcze w październiku 2022 roku. Mimo to katecheta pracował dalej. Jak to możliwe?
Dyrektorka podlubelskiej szkoły, Monika Szumera, nie wierzyła w słowa przerażonych dzieci . Uważała, że naoglądały się za dużo filmów w internecie, albo że nie lubią swojego nauczyciela i chcą się go pozbyć. Zrozpaczeni rodzice próbowali interweniować u wójta, któremu dyrektorka podlega, ale ten nie widział w jej zachowaniu żadnych nieprawidłowości.
Dzieci szukały pomocy przez prawie 2 lata
W końcu bezradni rodzice zaczęli szukać pomocy jeszcze dalej. O tym, że dzieci skarżą się na nauczyciela, a dyrektorka nic z tym nie robi, poinformowali wojewodę i lubelskiego kuratora oświaty.
W środę 3 kwietnia wojewoda lubelski Krzysztof Komorski zorganizował konferencję prasową poświęconą sytuacji w szkole podstawowej. Nadzwyczajna sesja została tego samego dnia zwołana w urzędzie gminy Wojciechów. Właśnie tam padły pełne emocji słowa rodziców pokrzywdzonych dziewczynek. Ale to nie wszystko.
Wychowawczyni dzieci, które jako pierwsze poskarżyły się na katechetę, przyznała, że za próbę interwencji w sprawie ona i jej koledzy mieli być szykanowani. Z pierwszych donosów nie powstała żadna dokumentacja, więc wychowawczyni poleciła nauczycielom sporządzanie notatek z kolejnych niepokojących rozmów. Szybko tego pożałowała.
Szykany i niszczenie dowodów
W poniedziałek 8 kwietnia wychowawczyni ma zeznawać w kuratorium w sprawie dotyczącej zaniedbań dyrektorki. Tymczasem od swojej szefowej właśnie dostała naganę – karę porządkową z wpisem do akt.
Nauczycielka była na celowniku dyrektorki już wcześniej. Gdy tylko zaczęła działać w obronie molestowanych dzieci, interweniując na policji i w kuratorium, Monika Szumera zaczęła robić jej problemy . Nagle pojawiły się notatki dotyczące jej rzekomych przewinień. Dyrektorka wzywała uczniów i wypytywała na temat wychowawczyni, ewidentnie szukając na nią "haków".
Na sesji gminy padło też bardzo poważne oskarżenie dotyczące niszczenia dokumentów, m.in. notatek szkolnego psychologa. Były to jedyne dowody na molestowanie, do którego dochodziło w klasie V, a zniszczył je mąż dyrektorki, Paweł Szumera. Na szczęście nauczyciele zrobili wcześniej kopie tych dokumentów.
Przyznał się do molestowania
Lubelski kurator oświaty przekazał informację, że nauczyciel katechezy, informatyki i techniki przyznał się do zarzucanych mu czynów . Rada gminy Wojciechów oficjalnie wezwała wójta do zawieszenia dyrektorki szkoły.
Szkoła w Miłocinie wydaliła nauczyciela – rozwiązanie umowy odbyło się za porozumieniem stron. Wojewoda lubelski zapewnił, że wraz z kuratorem podejmie stosowne kroki, aby ten człowiek nie znalazł już pracy w żadnej szkole . Powiadomiono także Państwową Inspekcję Pracy.
Obecnie toczą się jednocześnie dwa postępowania prokuratury. Jedno dotyczy zarzutów doprowadzenia do innej czynności seksualnej, jakie postawiono mężczyźnie. Drugie to postępowanie wyjaśniające w sprawie niszczenia dokumentów przez dyrektorkę szkoły.
Wygląda na to, że wreszcie dzieci będą mogły odetchnąć z ulgą. Ale to, że czekały na to tak długo, jest skandalem. Nie ważne, czy za tuszowaniem sprawy stoi polityka, jak sugeruje portal Onet.pl czy zwykłe "kolesiostwo". Nikt nie powinien bagatelizować, ani tym bardziej tuszować doniesień o molestowaniu seksualnym, szczególnie dzieci. Zbyt wiele tragedii już się wydarzyło.
Zobacz także:
Horror w szkolnym autobusie. Kierowcy grożą trzy lata więzienia
Godność zaczyna się w szkolnej toalecie. Nie dla dziewczynek
Ktoś ukradł 70 tys. złotych ze szkolnej kasy! Rodzice wpłacili, a pieniądze wyparowały