Nauczycielka poszła na koncert. Właścicielka przedszkola zgłasza sprawę do ZUS
Małgorzata Dobrucka jest nauczycielką w prywatnym przedszkolu w Krakowie. W czasie zwolnienia lekarskiego otrzymała od pracodawcy oficjalne pismo, w którym napisano: "Zwracam się do ZUS". Wszystko przez jej aktywność w mediach społecznościowych.
Dobrucka była już raz na ustach wszystkich, a to za sprawą byłej już małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, która odwołała ją ze stanowiska dyrektorki SP 126 po negatywnej ocenie jej pracy. Po wydarzeniach z 2022 roku nauczycielka znalazła zatrudnienie w prywatnym przedszkolu. Na tym jednak jej kłopoty się nie skończyły.
Właścicielka przedszkola grozi nauczycielce ZUS-em
Nauczycielka przebywająca na L4 otrzymała z przedszkola, w którym jest zatrudniona pismo, w którym zapisano, że zachodzą " wątpliwości co do zwolnienia lekarskiego, na którym przebywała ". Sprawę nagłośniła krakowska "Gazeta Wyborcza". Kobieta przebywała na zwolnieniu lekarskim, w którym nie ma oznaczenia, że musi leżeć. Jednak zdaniem właścicielki przedszkola, była nadaktywna.
Nauczycielka w czasie L4 miała oddawać się różnego rodzaju aktywnościom, co dokumentowała na swoim koncie w serwisie Facebook.
Wzywam panią do wyjaśnienia uczestnictwa w różnych aktywnościach w czasie choroby. Czas zwolnienia powinna wykorzystać na rekonwalescencję oraz powrót do zdrowia. Tymczasem Pani w trakcie choroby: 23 maja w godzinach popołudniowych była w Teatrze Ludowym. 23 maja była pani na Uniwersytecie Jagiellońskim na spotkaniu dyrektorów szkół z wiceminister K. Lubnauer. 2 czerwca po g.19 była pani na koncercie z Nowohuckim Centrum Kultury. 15 czerwca pojechała Pani na koncert do Wadowic. Wszystkie te aktywności dokumentowała Pani w mediach społecznościowych - czytamy w piśmie przesłanym z przedszkola.
Nauczycielka uważa, że sprawa ma drugie dno
Dobrucka w piśmie przesłanym do przedszkola podziękowała za "dziennik aktywności" , jednak uważa, że motyw pracodawcy dotyczy zupełnie innego zdarzenia. W przedszkolu jakiś czas temu pojawiła się nowa wychowanka, która zdaniem nauczycielki nie powinna była tam uczęszczać. Dziecko nie wchodziło w relację z grupą i bardzo często płakało , o czym poinformowała rodziców.
Miała napisać, że dalsze zmuszanie dziecka do uczęszczania do przedszkola, może doprowadzić do traumy. Kiedy po raz kolejny nie była w stanie uspokoić dziewczynki, poprosiła rodziców o odebranie dziecka i napisała: " Prosimy o przemyślenie i nienarażanie dziecka na niepotrzebny stres i traumę ". Po tych wydarzeniach nauczycielka poszła na L4. To nie spodobało się dyrekcji.
Otrzymała upomnienie, w którym napisano, że jej zachowanie było niewłaściwe, a sposób, w jaki zakomunikowała rodzicom trudną sytuację niedopuszczalny i niezgodny z przyjętymi standardami. Nauczycielka odpowiedział również pismem - poprosiła o zaprzestanie mobbingu . Wtedy otrzymała "dziennik aktywności" i informację, że właścicielka przedszkola zawiadamia ZUS.
ZUS niejednoznacznie o aktywnościach na L4
Odpowiedź Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na zapytanie, czy w czasie L4 można wychodzić z domu, jest niejednoznaczna.
Jednym z kluczowych czynników przy ocenie zachowania ubezpieczonego są ustalenia medyka. W czasie zwolnienia pacjent powinien postępować tak, by jak najszybciej odzyskać sprawność i wrócić do pracy. Na zwolnieniu chory może podejmować tylko te czynności, które nie przeszkodzą w powrocie do zdrowia.
Wygląda więc na to, że każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie . A co za tym idzie, jeśli lekarze uznają, że kobieta dla podreperowania swojego zdrowia potrzebowała "wyjść do ludzi", reakcja właścicielki placówki może być przesadzona.
To nie pierwsza głośna sprawa z nauczycielką
O Małgorzacie Dobruckiej było głośno w 2022 roku, kiedy to napisała do rodziców ósmoklasistów ze szkoły, w której była dyrektorką. Kobieta w związku z trwającym strajkiem nauczycieli , poinformowała ich, że zachodzą obawy, że egzamin może być zagrożony, bo prawdopodobnie nie uda się zebrać komisji egzaminacyjnej. W odpowiedzi otrzymała pismo z Małopolskiego Kuratorium Oświaty, w którym nakazano jej zatrudnienie nauczycieli, którzy przeprowadzą egzamin .
Jak mówiła wtedy, nie chciała "ludzi z łapanki", poprosiła Kuratorium o przedstawienie listy takich osób. Ostatecznie egzaminy się odbyły, ale kłopoty Dobruckiej nie zakończyły się wraz z nimi. Stanęła przed komisją dyscyplinarną, gdzie zarzucano jej złą organizację egzaminów, a nawet niewłaściwy strój w czasie ich trwania . Rozeszło się o pomarańczowy wykrzyknik, który miała przypięty do ubrania. Ten uznawany był za symbol owego strajku.
Dobrucka miała go wspierać. Zarzuty oddalono, jednak kobieta została zwolniona po negatywnej opinii kurator Barbary Nowak . Tę pozwała o straty moralne i zdrowotne na niebagatelną sumę 100 tys. zł.
Zobacz także:
Lincz na nastolatku. Czegoś takiego legionowska policja jeszcze nie widziała
Szkoły mają czas tylko do 15 sierpnia. Te zmiany dotyczą także woźnych
Szokujące zmiany w programie biologii. Nie będą uczyć o dojrzewaniu