Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Przedszkolak > "Dzieci omdlewają z płaczu". Post psycholożki o przedszkolach mrozi krew
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 07.09.2023 13:15

"Dzieci omdlewają z płaczu". Post psycholożki o przedszkolach mrozi krew

Dziecko płacze na adaptacji
Fot. Anna Kraynova/ShuterStock

Adaptacja przedszkolna to trudny temat. Są dzieci, które rozpoczynają przygodę z łatwością i po kilku dniach biegną do placówki jak na skrzydłach. Są i takie, które potrzebują więcej czasu. Przedszkole w imię dobra wspólnego powinno przeprowadzić adaptację najłagodniej, jak się da, ale bywa różnie.

Wyrywanie płaczących dzieci z ramion rodziców i zatrzaskiwanie drzwi przed nosem matki czy ojca, powinno zostać w poprzedniej epoce. Dziś wiemy, jak stres i smutek wpływają na dziecięcą psychikę. To destrukcja, trauma, która z dzieckiem może zostać na długie lata.

1. Za dwa tygodnie nikt nie będzie płakał

Agnieszka Misiak z fanpage SET Psychologa opublikowała wiadomość, którą dostała od jednej z czytelniczek. Kobieta właśnie rozpoczęła pracę w publicznym przedszkolu, jako psycholog i jest przerażona. Placówka zarządziła trzy dni adaptacji z rodzicami dla najmłodszej grupy. Ostatniego dnia rodzice zostali wyproszeni.

Dzieci wpadły w histerię. Nauczycielki postanowiły, że w kolejnym dniu opiekunowie zostawią dzieci same na 8 godzin. "Chyba że z płaczu będą omdlewać". Kobieta była przerażona tym, co zobaczyła w salach. "Panie wyrywające rozkrzyczane dziecko z rąk matki, dziecko w panice i wściekłości biega po sali, rozrzuca wszystko dookoła, próbuje uciec. Później płacze jeszcze godzinę. Co ja mam zrobić?" - pyta bezradna kobieta.

Zaznacza, że jest zaledwie 3,5 godziny tygodniowo w tym przedszkolu, wspiera pięć grup. Choćby chciała, nie może pomóc dzieciom. "Informację dostała taką, że od płaczu jeszcze nikt nie umarł i ze o 12 już nikt nie ma siły dłużej płakać i można normalnie zajęcia prowadzić. I że dwa tygodnie i wszystkim przejdzie. I ze rodzice nie wejdą do przedszkola, bo się ta adaptacja na miesiąc przeciągnie" - dodaje Misiak. 

Kopia – Green Beans (15).jpg

Fot. Canva

2. Są placówki, gdzie adaptacja wygląda inaczej

Naszym celem nie jest atakowanie nauczycieli przedszkolnych. Chcemy, aby jasno wybrzmiało, że tak nie przeprowadza się adaptacji. Trzylatek, który dotąd spędzał całe dni z mamą, nie rozumie, czemu nagle ma zostać na cały dzień w przedszkolu. On nie wie, że mama wróci. Nikt nie może zabronić rodzicowi żegnać się z dzieckiem na własnych zasadach. Nikt nie ma prawa ograniczać rodzicowi dostępu do dziecka, ani przebywania z nim w sali.

Pisaliśmy już w Portalu Parentingowym, że prawidłowo przeprowadzona adaptacja może obyć się bez płaczu. Na wszystko potrzeba jednak czasu. I tak w końcu wszystkie dzieci przestają płakać, ale w domu dziecka też zwykle jest cicho. Wiele komentujących pisało, że w przedszkolach, w których one pracują, jest inaczej. Dzieci i rodzice są otoczeni wsparciem, a adaptacja przeprowadzana z najwyższą starannością.

Pani Grażyna pisze, że w przedszkolu pracuje od 30 lat i zawsze pamięta o zasadzie, żeby wszystkie dzieci traktować tak, jak chciałaby, aby traktowano jej własne pociechy. Monika, która również jest psychologiem w przedszkolu, podkreśla, że nie wszystkie dzieci przechodzą ten okres z takim trudem, więc w swojej pracy skupia się na tych dzieciach, które pomocy potrzebują najbardziej.

3. Przedszkole musi nawiązać kontakt z dzieckiem

Kobieta podkreśla, że w takiej sytuacji jest bardzo ważne, aby to właśnie pracownicy przedszkola nazwali emocje dziecka. Zainteresowali je zabawą, ale nie ciągnąc na siłę, ale doprowadzając spokojnym głosem do tego, aby maluch skupił swoją uwagę na nich.

Koleżance po fachu, która napisała wiadomość, radzi, by spróbowała nawiązać relacje z nauczycielkami. Przyznała, ze praca jest ciężka, a okres adaptacji niełatwy. Warto pracować i z nimi, i z dziećmi, i z rodzicami. Nie z poziomu krytyki, ale wsparcia, nazywania emocji. Łagodnie przeprowadzona adaptacja jest z korzyścią dla wszystkich stron. 

Inny problem, to częsty brak czasu ze strony rodziców. Bo mama musi jechać do pracy, nie może przez cały okres adaptacyjny być z dzieckiem. Jeśli nauczyciel widzi, że rodzic zerka nerwowo na zegarek i zupełnie nie radzi sobie z pożegnaniem z dzieckiem, a smutek i złość eskalują - reaguje. Robi to tak, jak potrafi, jak przez lata wkładano mu do głowy. A przecież nikt nie chce krzywdy 3-latka.

4. Rodzicu, musisz mieć czas na adaptację

Nawet jeśli to resztka twojego urlopu, albo będziesz musiał skorzystać z urlopu wychowawczego, jeśli tylko możesz sobie pozwolić na to finansowo - zrób to. Dziecko idzie do przedszkola? Po trzech dniach adaptacji nie powinno zostać samo na 10 godzin. Czas pobytu w placówce trzeba stopniowo wydłużać, umawiać się z dzieckiem i być gotowym na odebranie dziecka w każdej chwili.

Zacznijcie od bycia w sali razem, niech dziecko rozejrzy się po sali, pozna nauczycielkę i dzieci, niech powoli i spokojnie nawiąże z nimi relację. W kolejnych dniach spróbujcie zostawić malucha na chwilę, zacznijcie od pół godziny, stopniowo wydłużajcie czas. Czasem potrzeba kilku dni, a czasem miesiąca. Jeśli chcesz, aby obyło się bez łez, musisz dostosować się do dziecka.

Ono musi czuć, że przedszkole nie jest karą, nie jest miejscem, gdzie oddajesz je, ale chcieć tam chodzić. Trzylatek potrzebuje czasu, aby nawiązać relacje, znaleźć ulubione zabawki, aby zaufać i zrozumieć, że ty zawsze po niego wrócisz. Długie tłumaczenie nie wystarczy - dzieci uczą się przez doświadczenia.

Zobacz także:

Ani śpiworka, ani kredek i plasteliny. Czego może wymagać od rodziców przedszkole?

Najgorsze błędy rodziców. To one utrudniają adaptację w przedszkolu

Przedszkola tego wymagają, choć to sprzeczne z prawem. Rodzicu, musisz to wiedzieć

Rodzice się wściekną. Od września szykują się ogromne zmiany w przedszkolach
Dzieci w przedszkolu
Do rozpoczęcia nowego roku szkolnego zostało już kilka dni. Na stronach internetowych przedszkoli i w ich mediach społecznościowych wciąż trwają gorączkowe poszukiwania wychowawców. Niektóre placówki będą musiały skrócić czas pracy, bo dziećmi nie ma się kto zająć.Najgorzej jest w dużych miastach, gdzie koszty życia są wysokie. Ale nie tylko, bo na prowincji też nikt nie chce pracować za 2800 zł netto. Nawet zaraz po studiach. Kryzys kadrowy w oświacie może przyczynić się do innego problemu. Krócej pracujące przedszkola wielu młodym matkom uniemożliwią pracę zawodową. 
Czytaj dalej
Tylko nie strzelaj focha! Najgorsza metoda wychowawcza wciąż ma się świetnie
Foch rodzicielski
Nie ma jednej skutecznej metody wychowawczej, która spełniłaby się w każdym przypadku. Rodzice wciąż szukają Świętego Graala, jednak tu przychodzi rozczarowanie, bo to, że coś się sprawdza w domu siostry, czy koleżanki nie daje gwarancji, że zadziała także w naszej rodzinie. Są jednak metody, które jednoznacznie są złe i tu na piedestale stoi (niezbyt dumnie) foch rodzicielski.Metoda znana od pokoleń, skuteczna i... niezwykle traumatyzująca. Nadszarpująca dziecięcą pewność siebie, niszcząca relację dziecko-rodzic, rujnująca wszystko, co nazywamy czułym rodzicielstwem. Foch rodzica to rodzic wycofany, niedostępny odległy, taki, do którego nie można się przytulić, któremu nie można zaufać i strach mu się przeciwstawić, nawet jeśli jego życzenia naruszają dziecięcą godność.
Czytaj dalej