Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > Zarabiamy 13 tys. złotych i nie stać nas na wakacje. Na chleb pożyczamy od mojej matki
Beata Łajca
Beata Łajca 13.06.2024 14:18

Zarabiamy 13 tys. złotych i nie stać nas na wakacje. Na chleb pożyczamy od mojej matki

rodzina
fot. Freepik

Obydwoje zarabiają więcej niż najniższa krajowa. Oprócz tego biorą 800+ na dwójkę dzieci i RKO na młodszą córkę. Ich miesięczny budżet wynosi około 13 tys. złotych. A mimo to w tym roku, tak samo jak w poprzednim, na żadne wakacje nie pojadą. Ratuje ich tylko to, że jego rodzice mają dom na wsi. Dzięki temu będą mieli, chociaż namiastkę urlopu.

Na żadne inne wakacje ich nie stać. On zarabia na prowizji i do pracy jeździ autem. Ona jest kasjerką. Na dzieci zdecydowali się, gdy dostała umowę na czas nieokreślony. Ich maluchy nie noszą najlepszych ubrań, a ona do fryzjera chodzi tylko raz na 2 miesiące. Ostatnie co można powiedzieć o Asi i Michale to, że są rozrzutni. Dlaczego w takim razie nie udało im się zaplanować porządnych wakacji?

On zarabia 6 tys., ona niecałe 4 tys.

Asia jest mamą dwójki dzieci. Znamy się z placu zabaw. Jej syn Franek ma 8 lat i chodzi do drugiej klasy. Zosia ma niewiele ponad 2 lata i uczęszcza do żłobka. 

Jej mąż, Michał, pracuje w dużej firmie telekomunikacyjnej, a jego zarobki są uzależnione od prowizji, jaką udaje mu się wypracować. W dobrym miesiącu dostaje na rękę 7 tys. złotych, w gorszym – niewiele ponad 5 tys. Średnio jego pensja wynosi około 6500 zł. Michał zmienił pracę, gdy na świecie pojawiła się Zosia, głównie dlatego, żeby mieć szansę na elastyczny grafik. A także nieco większe pieniądze, niezbędne, gdy ich rodzina się powiększyła.

Asia nie myślała o zmianie pracy. Kiedy jako kasjerka w Biedronce dostała w końcu umowę na czas nieokreślony, bezpieczeństwo było dla niej ważniejsze, niż robienie kariery. Wraz z mężem wiedzieli, że chcą mieć dzieci. A bez stabilnego zatrudnienia trudno byłoby im się na nie zdecydować. 

Po kilku drobnych podwyżkach Joanna zarabia dzisiaj 3800 zł. Oprócz pensji małżeństwo dostaje też 800+ na obydwoje dzieci oraz RKO na Zosię. Ich dochody miesięczne wynoszą więc około 13 tys. zł, a mimo to nie stać ich na to, żeby w tym roku pojechać nawet na krótkie wakacje.

Lublin
fot. Pixabay/miogioco

Wakacje? Tylko u teściów na wsi

Gdy pytam Asię o to, gdzie wybierają się w tym roku z dziećmi na wakacje, mówi:

Tak samo jak rok temu pojadę z dziećmi do teściów. Mieszkają na wsi, mają kawałek podwórka, trochę odpoczniemy od miasta. Ale Michał zostaje. On bierze urlop w sierpniu. Musimy się tak rozdzielić, żeby Franek całe wakacje sam w domu nie siedział.

Ale nie tylko ze względu na opiekę nad dziećmi nigdzie w tym roku razem nie pojadą. Joanna mówi, że nic nie odłożyli i na żadne wyjazdy ich nie stać:

W tamtym roku obiecywałam sobie, że odłożę i w te wakacje gdzieś się w końcu ruszymy. W kwietniu jeszcze coś tam odłożyłam, a potem samochód się zepsuł i Michał na naprawę wziął z oszczędności. Pięciu tysięcy nie wyczaruję, żeby dzieci nad morze zabrać.

Pięć tysięcy za wyjazd nad morze dla czteroosobowej rodziny? To całkiem przystępna cena. Jeżeli Asia oglądała oferty domów wczasowych, albo małych domków, to za takie pieniądze może udałoby im się znaleźć coś na maksymalnie 6 nocy. Jeżeli marzyli o hotelu z basenem i wyżywieniem – musieliby jeszcze dołożyć drugie tyle.

A przecież zakwaterowanie to nie jedyny koszt. Kilkaset złotych kosztowałoby paliwo, a przed wyjazdem na pewno musieliby uzupełnić garderobę. Jak to Asia mówi: "Dzieciom to ciągle coś kupuję, bo wyrastają, a ja od lat w tych samych ciuchach". Ale może niektórym nadal trudno jest uwierzyć w to, że miesięczny budżet 13 tys. nie wystarcza na porządne wakacje raz w roku?

Jakie są koszty życia polskiej rodziny?

Podwyżka świadczenia rodzinnego z 500 do 800 złotych to był dla nich fajny zastrzyk gotówki. Tak samo jak RKO na Zosię, który pobierają już od roku. Ale mimo to Joanny i Michała nadal na wakacje nie stać.

Prawie wszystkie ich pieniądze pochłaniają bieżące wydatki, a niespodzianki, takie jak zepsuty samochód, zjadają także to, co czasem udaje się odłożyć. Największy comiesięczny koszt to dla nich rata kredytu na mieszkanie. W tym roku płacą 2800 zł. Na drugim miejscu jest żywność. Na zakupy spożywcze dla czteroosobowej rodziny wydają około 2500 tys. miesięcznie.

Kolejny duży koszt to paliwo – Michał jeździ do pracy samochodem, więc miesięcznie musi zatankować przynajmniej za 1200 zł. 700 zł płacą za czynsz i około 400 za wszystkie rachunki.

Na trzecim miejscu jest żłobek, za który płacą około 900 zł. Mają jeszcze jeden kredyt gotówkowy z ratą 450 zł. A Franek chodzi na dodatkowy angielski i na basen, co kosztuje rodziców w sumie 400 zł miesięcznie.

Wymienione do tej pory koszty życia dają w sumie prawie 9 tys. złotych. Nadal zostaje im więc ponad 3 tysiące. Wygląda na to, że powinni lekką ręką odłożyć na wakacje i to nie w rok, a w trzy, cztery miesiące. A jednak tak się nie dzieje.

Asia i Michał wydają, jak większość z nas, jeszcze na chemię i kosmetyki, ubrania, dentystów i leki. W tamtym roku zdecydowali się na prywatną opiekę medyczną dofinansowaną przez pracodawcę Michała. To koszt 210 zł miesięcznie. Mają telefony, Internet i Netlfixa. Raz na jakiś czas wyskoczą razem do kina, na lody albo do Zoo. I przed dziesiątym, kiedy dostają przelewy z pracy, cieszą się, jeżeli na ich koncie zostanie 500 czy 600 zł. Taka jest rzeczywistość.

800+ to za mało

Cieszyłam się jak głupia, gdy potwierdzili, że 500 plus podniosą. Myślałam, że w końcu jakieś pieniądze nam zostaną. Ale uwierz mi, my praktycznie co miesiąc czyścimy konta do zera. A jak coś się nagle pojawi, to potrafię jeszcze od mojej matki pożyczać.

Asia nie musi mnie specjalnie przekonywać. Wiem, jak pieniądze znikają z konta, gdy ma się w domu dwójkę dzieci. Są urodziny, Dzień Dziecka, święta. Każdy rodzic chce sprawić dziecku trochę przyjemności na te specjalne okazje. I nawet gdy swoje potrzeby, takie jak fryzjera czy kosmetyczkę, stawia na drugim miejscu, to nie wiele zmienia.

Chociaż co roku oglądamy obrazki zatłoczonych plaż w Łebie, czy tłumów czekających na kolejkę na Kasprowy, to prawda jest taka, że wielu polskich rodzin nie stać na żadne wakacje. Ci bardziej zdesperowani biorą na urlop kredyt. A potem przez cały kolejny rok, albo i dłużej, męczą się, żeby spłacać za niego raty.

Oczywiście dużo lepszym rozwiązaniem od zadłużania się jest oszczędzanie. Ale żeby udało się odłożyć na wakacje, przeciętna rodzina musiałaby skrupulatnie, co miesiąc, odkładać przynajmniej 500 zł i to przez okrągły rok. Jest to do zrobienia. Równie dobrze można zapolować na okazję i poszukać tanich wakacji za granicą. All inclusive w popularnej Turcji może być tańsze niż przeciętny hotel w Ustce. To też jakiś pomysł.

Ale w te wakacje, tak samo jak co roku, wiele dzieci po prostu pojedzie do dziadków. I pewnie nawet będą się z tego cieszyć. A ich rodzice znowu sobie obiecają, że za rok będzie całkiem inaczej.

Zobacz także:

Zarabiamy 17 tys. zł miesięcznie. Nigdy nie wystarcza nam do pierwszego

Przed wakacjami powieś tę listę na lodówce. Co dziecko musi wiedzieć, gdy zostaje samo w domu?

73 dni wakacji, a tylko 14 dni urlopu. Lato to udręka dla rodziców