Ciepła pora roku oznacza jedno: grillowanie! Nie ma nic przyjemniejszego niż wspólne biesiadowanie z przyjaciółmi i rodziną na świeżym powietrzu i pyszna karkówka z grilla. No, chyba że ognisko.Kiełbaski pieczone na patyku i ziemniaki z popiołu, śpiewy przy wesoło trzaskającym ogniu. To przepis na wieczór idealny. Ale czy można rozpalić ognisko na działce lub podwórku? Konsekwencje, jak się okazuje, mogą być nieprzyjemne.
Do głogowskiego szpitala (woj. dolnośląskie) trafił 5-miesięczny chłopczyk. Niemowlę ma uraz głowy. Pod opiekę medyków trafiła także jego mama. Z relacji sąsiadów jawi się obraz strasznej, trwającej miesiącami tragedii. Najgorsza w tym wszystkim jest jednak bezsilność służb, które okoliczni mieszkańcy alarmowali od dawna, że w tej rodzinie dzieje się coś złego. Teraz ze łzami w oczach mówią: Cud, że nie doszło do większej tragedii. Czy to koniec piekła tego maleństwa?
Policjanci z warszawskiego Śródmieścia zatrzymali mężczyznę, który włamał się do ośrodka dla potrzebujących dzieci. Kradł nowe instalacje elektryczne, dokonał także szeregu zniszczeń. 41-letniemu mężczyźnie postawiono kilka zarzutów, nie tylko o kradzież. Został tymczasowo aresztowany.
Nauczyciele jednej z legnickich szkół interweniowali w sprawie 12-latka. Zauważyli ślady pobicia na jego ciele i postanowili pomóc chłopcu. Natychmiast zareagowali.Szybko okazało się, że mieli rację. Uczeń w domu był ofiarą przemocy. Postawa nauczycieli i ich szybka reakcja sprawiła, że dziecko teraz jest bezpieczne.
Mama Pięcioraczków tuż przed wylotem do Tajlandii zderzyła się z niespodziewanym problemem. Do jej domu w Horyńcu zawitała policja i pomoc społeczna. Służby chciały skontrolować rodzinę, po tym jak otrzymali na nich anonimowy donos.Ludzka zawiść nie zna granic. Ktoś z najbliższego otoczenia rodziny Clarków postanowił złożyć na nich donos, twierdząc, że "wywożą dzieci do dżungli". To spowodowało lawinę nieprzyjemnych wydarzeń i znacznie utrudniło ostatnie dni przed wylotem.
Lekarze z praskiego szpitala Bulovka staną przed sądem. W czasie zabiegu usuwania ciąży pomylili pacjentki. O sprawie informuje czeska telewizja CNN Prima News. "Konkretne osoby zostaną pociągnięte do osobistej odpowiedzialności" - tłumaczy rzeczniczka szpitala. Sprawą zainteresowała się prokuratura.
Dwuletnie dziecko zostało śmiertelnie potrącone na parkingu supermarketu w Inowrocławiu. Za kółkiem siedziała 62-letnia kobieta.
Policja zatrzymała 44-letniego kierowcę szkolnego autobusu w gminie Tykocin. Mężczyzna tygodniami straszył dzieci makabryczną lalką pozbawioną oka, kończyn i ubrudzoną substancją przypominającą krew. Grozi mu do trzech lat więzienia.Co chodziło po głowie kierowcy, który przez kilka tygodni codziennie zabierał do autobusu pełnego dzieci lalkę jak z horroru? Jeżeli chciał wystraszyć dzieci, żeby były posłuszne w trakcie jazdy, to z pewnością mu się to udało. Uczniowie byli przerażeni.
Do tragicznego wydarzenia doszło w sobotę w Gdyni. Do szpitala zgłosiła się kobieta, której stan zdrowia wskazywał na to, że niedawno urodziła dziecko. Gdy zjawiła się policja, 24-latka wskazała funkcjonariuszom miejsce, w którym porzuciła zwłoki noworodka. W związku z tą sprawą zatrzymano 3 osoby.
Dziewczynka wpadła do kotła z gotującą się z zupą w Pępowie w woj. wielkopolskim. Według wstępnych informacji ma poparzonych aż 40 proc. ciała. Policja bada okoliczności zdarzenia.Rodzice prawdopodobnie nie wezwali pomocy do dziecka. Służby sprawdzą, kto zawinił.
W październiku ubiegłego roku całą Polską wstrząsnęła informacja o śmierci pięcioletniego chłopczyka, zaatakowanego przez nożownika w czasie spaceru. Dramatyczne sceny rozegrały się w Poznaniu. Mały Maurycy zmarł mimo reanimacji.Sprawca, Zbysław C., został pojmany i trafił do aresztu. Toczy się przeciwko niemu sprawa w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Teraz okazuje się, że mężczyzna może nie trafić do więzienia.
Uczeń pierwszej klasy wrocławskiego liceum został dotkliwie pobity przez zamaskowanego napastnika. W sieci pojawiły się nagrania, które ukazują całe zdarzenie. Widać na nich, że sytuacji przyglądała się grupka osób.Sprawa została zgłoszona na policję i do prokuratury. Została powiadomiona także szkoła. Według relacji dyrektorki, wiadomo, kto stoi za tym pobiciem.
O wstrząsającym wypadku w Obiecanowie, w wyniku którego zmarł dwuletni Oliwierek, informowaliśmy 24 lutego. Po dwóch tygodniach od zdarzenia Policji udało się zatrzymać podejrzanego z sąsiedniej wsi. Ślady na samochodzie nie pozostawiają wątpliwości, ale sąsiedzi wątpią w winę 64-latka.Mieszkańcy Węgrzynowa są przekonani, że zatrzymany Mieczysław Ł. nie mógł tego zrobić. Wszyscy sąsiedzi go bronią, a niektórzy sugerują, że cała sprawa może mieć drugie dno. Z kolei mieszkańcy Obiecanowa twierdzą, że zatrzymano właściwego człowieka.
Na terenie szkoły podstawowej w Zakroczymiu doszło do pobicia. Na 15-letniego chłopca napadło 3 innych uczniów. Pobili go i zostawili. Nastolatek trafił do szpitala z licznymi obrażeniami, ale najbardziej bulwersujące jest to, że, jak twierdzi jego mama, to nie szkoła zareagowała."Kiedy służby pojawiły się na miejscu, wyszła pani dyrektor i stwierdziła, że to mój syn jest winny, bo powinien być na świetlicy, a nie na boisku” – powiedziała mama pobitego chłopca.
Ta historia łamie serce. Do szpitala w Garwolinie zgłosiła się nastolatka z martwym noworodkiem, ale badania przeprowadzone na maleńkim ciałku wykazały, że dziecko urodziło się żywe i zdrowe. Czy młoda matka zabiła własne dziecko?Tej informacji nie podano do wiadomości publicznej, wiadomo jednak, że dziewczyna usłyszała już zarzuty. Jeżeli okaże się, że zabiła własne dziecko z premedytacją, grozi jej nawet dożywocie.
O tym wstrząsającym zdarzeniu we wsi Obiecanowo pisaliśmy w sobotę, 24 lutego. Teraz, za sprawą reporterów Faktu, na jaw wyszły kolejne dramatyczne okoliczności wypadku, w wyniku którego dwuletni chłopiec stracił życie.Mały Oliwierek wyszedł z domu niezauważony, a chwilę później potrącił go rozpędzony samochód. Konające dziecko znalazł na poboczu jego ojciec. Mały Oliwier umierał na jego rękach.
Do okropnej tragedii doszło w Obiecanowie, w powiecie makowskim. Wieczorem 23 lutego 2024 roku nieznany sprawca potrącił dwuletniego chłopca i zbiegł z miejsca zdarzenia. Dziecko zmarło w szpitalu.Chłopiec wyszedł sam z domu, niezauważony przez dorosłych. Gdy rodzice zorientowali się, co się stało, wezwali policję. Niestety, gdy ojciec odnalazł chłopca, było już za późno.
Jeden z klientów sklepu w Myśliborzu zauważył, że robiąca obok zakupy kobieta dziwnie się zachowuje. Była w sklepie z małą córeczką i jej zachowanie dawało do myślenia. Mężczyzna postanowił zawiadomić policję.Szybko okazało się, że kobieta jest pod wpływem alkoholu. W tym stanie nie powinna zajmować się dzieckiem, więc funkcjonariusze postanowili zawieźć je do domu. Tam też czekała na nich niespodzianka.
W Starej Iwicznej doszło do groźnego wypadku z udziałem 12-latki. Dziewczynka wyszła z autobusu i próbowała przebiec przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Nagle nadjechał samochód dostawczy.Informacje o zdarzeniu przekazała Policja z Piaseczna. Funkcjonariusze opublikowali nagranie, by przestrzec innych. "Nie ryzykuj, to się nie opłaca" - ostrzegają.
Pewna rodzina z Suchedniowa z pokolenia na pokolenie przekazywała sobie rodzinną legendę. Gdy historia z dawnych lat okazała się prawdą, mieszkańcy domu byli zszokowani i przerażeni.Przy okazji przeprowadzanego remontu okazało się, że legenda o bombie leżącej pod domem, jest prawdziwa. Prace remontowe odsłoniły radziecką bombę lotniczą, która utkwiła w gruncie pod domem wiele lat temu. Konieczne było wezwanie saperów. Takich historii może być więcej.
Sześcioletnia dziewczynka uratowała swoją mamę! Marcelinka zauważyła, że dzieje się coś złego, ale nie zaczęła panikować. Zachowała zimną krew i wezwała pomoc.Dziewczynka poradziła sobie na medal. W tej trudnej sytuacji wiedziała, jak zareagować. Dzięki niej mama szybko znalazła się pod opieką lekarzy. Mała bohaterka może być z siebie dumna!
10 lutego policja w Kaliszu dostała zgłoszenie, że pijany ojciec jest sam w mieszkaniu z niemowlęciem. Funkcjonariusze od razu ruszyli na miejsce, jednak okazało się, że nie mogą dostać się do mieszkania. Drzwi były zamknięte, a mężczyzna nie otwierał mimo wezwań.W końcu musiała interweniować straż pożarna. Udało się jednak przejąć chłopca spod opieki nietrzeźwego ojca. Sprawa trafi do sądu rodzinnego.
W żłobku miejskim w Legionowie działy się sceny nie do opisania. Jeden z rodziców nagrał skandaliczne słowa opiekunek. Nauczycielki obrażały i straszyły dzieci, używając przy tym wulgarnych słów.O całej sprawie rodziców powiadomiła dyrektorka żłobka. Kobiety zostały zwolnione dyscyplinarnie, a zdarzenie zgłoszono na policję, która bada sprawę.
10-latek wybierał się właśnie do Zakopanego na ferie z grupą swoich przyjaciół. Jednak gdy dzieci pakowały bagaże do autokaru, nagle pojawiło się rozpędzone bmw. Kierowca potrącił chłopca i uciekł z miejsca zdarzenia.Do wypadku doszło w 9 lutego tuż przed północą w Wawrowie. Chłopczyk został przewieziony do szpitala. Jednak nie udało się go uratować.
Zakopiańscy policjanci patrolują stoki narciarskie. Mają zadbać o bezpieczeństwo turystów i amatorów szusowania na nartach. Ostatnio zwrócili uwagę na siedzącego samotnie chłopca.Chociaż wokół 7-latka był tłum turystów, nikt nie zareagował i nikt mu nie pomógł. Na szczęście funkcjonariusze szybko zaczęli działać i odnaleźli jego opiekunów.
Podczas akcji gaśniczej w Gdańsku przy ul. Stokrotki strażacy znaleźli ciała dwóch małych dzieci. Miały zaledwie rok i 3 lata. Matki dzieci nie było w domu, gdy doszło do pożaru. Z budynku udało się uciec czterem osobom.
Zwarcie w lampkach świątecznych wystarczyło, aby wydarzyła się tragedia. Zdarzenie rozegrało się w nocy z 3 na 4 stycznia 2024 roku. W pożarze domu w Murowańcu zginęła 41-letnia pani Małgorzata. Kobieta osierociła dwóch chłopców.Zdruzgotana rodzina potrzebuje teraz pomocy, aby móc bezpiecznie wrócić do swojego domu. Sąsiedzi od razu zaczęli organizować zbiórki, ale to nie wystarczy, bo nadal potrzeba aż pół miliona złotych. Pomóc można za pośrednictwem portalu zrzutka.pl.
Sąd Okręgowy w Poznaniu ogłosił wyrok w sprawie porwania i zgwałcenia 14-latki. Sprawcy, czyli Paulina K. i Alan M. otrzymali karę więzienia. Kobieta spędzi za kratami 10 lat i 1 miesiąc, mężczyzna zostanie pozbawiony wolności na 7 lat.Sprawa dotyczyła zdarzenia, które miało miejsce w Poznaniu w lipcu 2022 roku. Prokuratura ustaliła, że 14-latkę wciągnięto do samochodu kierowanego przez Paulinę K. Dziewczynkę wywieziono z miasta w okolice miejscowości Złotniki, była poniżana i została zgwałcona ze szczególnym okrucieństwem.