Podczas akcji gaśniczej w Gdańsku przy ul. Stokrotki strażacy znaleźli ciała dwóch małych dzieci. Miały zaledwie rok i 3 lata. Matki dzieci nie było w domu, gdy doszło do pożaru. Z budynku udało się uciec czterem osobom.
Zwarcie w lampkach świątecznych wystarczyło, aby wydarzyła się tragedia. Zdarzenie rozegrało się w nocy z 3 na 4 stycznia 2024 roku. W pożarze domu w Murowańcu zginęła 41-letnia pani Małgorzata. Kobieta osierociła dwóch chłopców.Zdruzgotana rodzina potrzebuje teraz pomocy, aby móc bezpiecznie wrócić do swojego domu. Sąsiedzi od razu zaczęli organizować zbiórki, ale to nie wystarczy, bo nadal potrzeba aż pół miliona złotych. Pomóc można za pośrednictwem portalu zrzutka.pl.
Sąd Okręgowy w Poznaniu ogłosił wyrok w sprawie porwania i zgwałcenia 14-latki. Sprawcy, czyli Paulina K. i Alan M. otrzymali karę więzienia. Kobieta spędzi za kratami 10 lat i 1 miesiąc, mężczyzna zostanie pozbawiony wolności na 7 lat.Sprawa dotyczyła zdarzenia, które miało miejsce w Poznaniu w lipcu 2022 roku. Prokuratura ustaliła, że 14-latkę wciągnięto do samochodu kierowanego przez Paulinę K. Dziewczynkę wywieziono z miasta w okolice miejscowości Złotniki, była poniżana i została zgwałcona ze szczególnym okrucieństwem.
Makabryczne znalezisko w piwnicy Szkoły Podstawowej nr 2 przy ul. Zamenhofa w Gorzowie Wielkopolskim. W pomieszczeniu znaleziono nadpalone zwłoki mężczyzny. Zajęcia zostały odwołane, na miejscu pracuje policja.
To skandal! Brakuje słów na takich ludzi! Grób Kamilka z Częstochowy pada ofiarą kradzieży. Co mają w sercach ludzie, które okradają pomnik dziecka, które umarło w cierpieniu?
W samym sweterku i spodenkach. Dwulatka wędrowała poboczem drogi zupełnie bez opieki. Samotnym dzieckiem zainteresował się przejeżdżający trasą kierowca autobusu. Natychmiast wezwał służby.
Do sieci trafiły szokujące nagrania, na których widać, jak nastolatki znęcają się nad 9-letnim chłopcem. Zdarzenie miało miejsce w Chorzowie. Dziecko nękane było między innymi na tle kibicowskim. Na jednym z nagrań widać, jak chłopiec zmuszany jest do pocałowania herbu innej drużyny i wyrzeczenia się swojej ulubionej, ale jest także podduszany, a oprawcy wyrywają i niszczą mu rower.
Służby pracowały nad tą sprawą od lat. Ale sprawiedliwość wreszcie dosięgnęła duchownego. Właśnie trafił do aresztu. Grozi mu 15 lat pozbawienia wolności.Zakonnik na pewno nie spodziewał się, że to w swojej wspólnocie znajdzie się ktoś, kto powie "dość" jego obrzydliwym zachowaniom. Po latach molestowania dzieci doniósł na niego Delegat do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży z zakonu, którego członkiem jest podejrzany.
Są znane już wstępne wyniki sekcji zwłok noworodka, którego ciało ujawniono na balkonie jednego z mieszkań w Gdyni. Rodzice, 44-letnia Ukrainka i jej 43-letni partner usłyszeli zarzuty.
Auto osobowe wypadło z drogi i dachowało na trasie 22 w Wałczu w kierunku Gdańska. W samochodzie znajdowała się matka z 7-letnim synem. Chłopiec stał się bohaterem.Policjanci otrzymali informację, że na drodze krajowej 22 doszło do wypadu. Samochód osobowy wypadł na pobocze i dachował. Niezwłocznie ruszyli na miejsce. Tam za barierkami zobaczyli stojących 7-letniego chłopca i jego matkę.
Do makabrycznego odkrycia doszło w jednym z mieszkań przy ul. Rydzowej. Policja ujawniła ciało noworodka na jednym z balkonów. Zatrzymano matkę i ojca dziecka.To obywatele Ukrainy. Kobieta ma 44 lata, jej partner jest o rok młodszy.
Policja prawdopodobnie odnalazła Grzegorza Borysa. Zabójca 6-latka z Gdyni ukrywa się w lesie. Policyjny sprzęt zarejestrował sygnały z kamery termowizyjnej. Służby udostępniły zdjęcia śladów policyjnego śmigłowca Bell-407GXi, który nieustannie krąży nad lasem i sprawdza miejsca, w których mógł przebywać Grzegorz Borys. “Mimo trudnych warunków pogodowych, poszukiwania nie zostały przerwane nawet na chwilę. Policjanci pracują nieustannie, 24 godziny na dobę, od momentu zgłoszenia. Metr po metrze sprawdzają wytypowane miejsca” - przekazała PAP Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Do tragicznych wydarzeń doszło dzisiaj na poznańskim Łazarzu. Grupę przedszkolaków zaatakował 71-letni mężczyzna. Napastnik miał groził dzieciom nożem, a jednego z 5-latków śmiertelnie ranił.Tragedia rozegrała się o godz. 10 rano w rejonie ulic Łukaszewicza i Karwowskiego. Dzieci były na wycieczce z opiekunkami z przedszkola. Agresywny mężczyzna najpierw wykrzykiwał obelżywe hasła na ulicy, a potem rzucił się na dzieci z nożem.
Kobieta w zaawansowanej ciąży nocowała na klatce jednego z bloków na warszawskich Targówku. Zaniepokojeni stanem kobiety mieszkańcy, wezwali policję.
W wakacje znów staje się głośno o niebezpiecznej zabawie, która wiąże się z zaginięciami dzieci. Policja postanowiła ostrzec rodziców przed konsekwencjami udziału w popularnym wyzwaniu.Niebezpieczna zabawa to „48 hours challenge – zniknij bez śladu". Pojawiła się w mediach społecznościowych kilka lat temu. Policja podaje powody, dla których rodzice powinni być czujni i kontrolować, co robią ich dzieci w Internecie.
40-letni ojciec usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mężczyzna zostawił w nagrzanym aucie niemowlę. Płacz dziecka usłyszeli przechodnie.
To był tragiczny poranek na austriackiej autostradzie. Na trasie A5 w pobliżu Gaweinstal w Austrii doszło do wypadku polskiego minibusa. W samochodzie znajdowała się siedmioosobowa polska rodzina.
Na drodze krajowej numer S3 doszło do dramatycznego wypadku. W autobus wiozący dzieci uderzyły cztery auta osobowe. Wiadomo, że są ranni, a trasa została całkowicie zablokowana.Do wypadku doszło na trasie S3 na wysokości Klinisk Wielkich w kierunku Świnoujścia. Na trasie są poważne utrudnienia. GDDKiA podaje, że korek sięga 9 kilometrów.
Wyszła wyrzucić śmieci i już nie wróciła. 11-letniej Wiktorii z Sosnowca poszukuje cała Polska. Policja ogłosiła właśnie CHILD ALERT. Prosi o pomoc w znalezieniu dziewczynki.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w Jasieni koło Bytowa. Z balkonu na pierwszym piętrze wypadło malutkie dziecko. Matka, która była w tym czasie w mieszkaniu, nie była w stanie zająć się dzieckiem.
Czteroletnie dziecko samo wyszło ze szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Maluch błąkał się po ulicach miasta. Przypadkowi ludzie znaleźli go w okolicy przejścia dla pieszych. Jak mogło dojść do tak niebezpiecznej sytuacji? Kto jest winny takiemu zaniedbaniu? Gdzie byli dorośli, którzy powinni zapewnić małemu dziecku opiekę?Do zdarzenia doszło wieczorem między godziną 19 a 20. Czterolatka, który stał na ulicy bez opieki dorosłych, zauważyli przypadkowi ludzie. Była to rodzina ze Słupska przejeżdżająca przez miasto. Dzięki ich czujności dziecko szybko trafiło pod opiekę policjantów.
Samotnie spacerującego chłopczyka nad ranem zauważył kierowca autobusu. Na miejsce wezwano patrol policji. Gdzie w tym czasie byli rodzica malucha?
Gdy uchodźcy z Ukrainy zaczęli przyjeżdżać do Polski, policjanci natychmiast stanęli na wysokości zadania. Chętnie oferowali swoją pomoc i wsparcie dla osób uciekających z ogarniętego wojną kraju. W sieci ukazało się jedno nagranie, na którym widać, z jaką otwartością policjanci potraktowali Ukraińców.Polska policja obecnie stara się pracować nad reputacją i dzieli się w sieci krótkimi nagraniami ze swoich akcji i inicjatyw. Na jednym z wideo obserwatorzy mogli zobaczyć funkcjonariuszy bawiących się z małych chłopcem z Ukrainy.
"Do policjantów dotarła informacja, że rodzina wiezie do szpitala dziecko, które zaczęło się dusić, traci oddech i jest już sine" - czytamy w oficjalnym komunikacie zielonogórskiej policji. Mundurowi rozpoczęli eskortę samochodu do najbliższego szpitala. Dzięki ich szybkiej akcji dziecko na czas trafiło pod opiekę medyków.Rzeczniczka policji przyznała, że podobne działania dają ogromną satysfakcję i motywują funkcjonariuszy do dalszej służby. Z pomocą mundurowych niemowlę szybko znalazło się w szpitalu, gdzie lekarze przywrócili mu wszystkie funkcje życiowe.
Roczny Aleksander z Ukrainy, będąc w Polsce, połknął kawałek trującej rośliny doniczkowej. Jego mama natychmiast ruszyła do szpitala, a po drodze poprosiła o pomoc funkcjonariuszy drogówki. Mundurowi od razu zaczęli działać. Dzięki ich akcji mama z synem szybko uzyskali pomoc medyczną."Policjanci, wiedząc, że liczy się każda minuta, błyskawicznie rozpoczęli pilotaż samochodu" - przekazała przedstawicielka Komendy Miejskiej w Suwałkach. Chłopca na szczęście udało się uratować. Przypadek małego Aleksandra powinien być jednak przestrogą dla innych rodziców.
Polska policja postanowiła udostępnić na swoim profilu krótki filmik z akcji zorganizowanej dla dzieci z Ukrainy. Widzimy na nim, jak funkcjonariusze grają w koszykówkę razem z uchodźcami. Obraz łapie za serce.Policjanci z Polski do tej pory mocno angażują w pomoc uchodźcom. Niedawno funkcjonariusze postanowili pomóc dzieciom oderwać się od przykrej rzeczywistości i zorganizowali dla nich niespodziankę. "Pięknie to się ogląda, ale serce boli" - czytamy.
Polska policja zamieściła na TikToku krótki filmik z funkcjonariuszem stacjonującym przy wschodniej granicy. Nagranie szybko stało się hitem internetu. Widzimy na nim, jak mężczyzna delikatnie kołysze dziecko jednej z uchodźczyń. Policjant pracujący przy przejściu granicznym złapał ze serca wszystkich użytkowników aplikacji TikTok. Funkcjonariusz wykazał się wyjątkową troską wobec jednego z ukraińskich maluchów.
We wtorek po godzinie 18 policjanci otrzymali telefon od spanikowanego ojca 2,5-tygodniowego chłopca. Okazało się, że maluch potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej. Funkcjonariusze eskortowali mężczyznę z synem do szpitala. Policjanci pilotowali mężczyznę z miejscowości Kalembina do Rzeszowa. O wszystkim została poinformowana karetka pogotowia. Dzięki temu dziecko mogło bezpiecznie trafić do szpitala.