Wraz z rozwojem internetu zwiększa się zakres metod, w ramach których dane podmioty świadczyć mogą rozmaite usługi. Nauka zdalna to jednak temat, który w szczególności w kontekście naszego systemu szkolnictwa, rozpowszechniony został w trakcie pandemii COVID-19.
Zasadniczo nauka zdalna to po prostu przeniesienie procesu nauczania ze szkolnych ławek do internetu, gdzie za pomocą określonych narzędzi programistycznych (komunikatorów, stron internetowych itp.) nauczanie może być de facto prowadzone. Niemniej, w praktyce nauka zdalna – przede wszystkim w kontekście młodzieży szkolnej – wzbudziła wiele kontrowersji.
Kontrowersje co do nauczania zdalnego budziły dwa główne elementy. Pierwszą z nich była ogólna skuteczność nauczania, która miała być znacznie obniżona przez szereg rozmaitych czynników – młodzież miała mieć problemy ze skupieniem uwagi, czy podchodzić do zajęć w sposób bardziej lekceważący, z uwagi na komfort pozostawania w domu zamiast w szkole, czyli miejscu bardziej formalnym.
Same zajęcia w przypadku wielu przedmiotów również miały ucierpieć na jakości, przede wszystkim z uwagi na utrudnione przekazywanie wiedzy – przede wszystkim praktycznej – bez fizycznego udziału uczniów w zajęciach.
Drugim z elementów budzących kontrowersje był brak odpowiedniego przygotowania i wyszkolenia wielu nauczycieli – naturalnie nie w zakresie swojej dziedziny, a w zakresie obsługi komputera i znajomości środowiska internetowego. Doprowadzało to do tego, że lekcje wielokrotnie były opóźniane lub przerywane „z przyczyn technicznych”, nad którymi nauczyciele nie byli w stanie zapanować.
Współcześnie nauka zdalna nie musi kojarzyć się wyłącznie z pandemią i tradycyjnym szkolnictwem. W internecie dostępnych jest wiele kursów i szkoleń online, które dotykają wielu rozmaitych branż i sektorów. Trend ten jest szczególnie rozpowszechniony w dziedzinie IT i nowoczesnych technologii.
Pomimo faktu, że pandemia obnażyła wiele braków w zakresie edukacji zdalnej, to jednak sektor prywatny w nauce zdalnej rozwija się dość stabilnie. Oczywiście edukacja w tym zakresie kierowana jest raczej do osób dorosłych aniżeli dzieci, co pośrednio może mieć wpływ na jakość pobieranych nauk – w końcu szkolą się osoby, które wyraziły na to chęć i są do nauki zmotywowane.
Pokaż więcej
Zdalne nauczanie nie kojarzy się dobrze. Gdy byliśmy zamknięci w domach z powodu pandemii, nie było jednak innego wyjścia. Dzieci uczyły się przez internet, nie mogły spotykać się z kolegami, a samotność, której wtedy doświadczyły, do tej pory zbiera żniwo. Istnieje jednak realna możliwość, że będzie trzeba wrócić do nauki zdalnej.Ujemne temperatury obserwujemy już na termometrach w całej Polsce. I nie chodzi wcale o przymrozki, ale o konkretny mróz. W wielu regionach naszego kraju słupek rtęci spadł grubo poniżej -10 st. C.
Minęły już dwa lata, odkąd pandemia koronawirusa przewróciła naszą codzienność do góry nogami. Jedną z grup, która została najbardziej dotknięta przez rosnące fale zakażeń, są uczniowie. Wraz z każdym kolejnym lockdownem młodzież z całej Polski była wysyłana do domu na nauczanie zdalne. Przymusowa izolacja, brak stabilizacji i ciągłe zmiany niewątpliwie odbiły się na ich psychice. Nie ma w Polsce ucznia, który chociaż raz nie zmierzył się z nauką zdalną. Kolejne fale koronawirusa decydowały o dalszym funkcjonowaniu szkół i przyczyniały się do zamknięcia placówek nawet z dnia na dzień. Po dwóch latach możemy ocenić efekty przymusowej izolacji.
Ministerstwo Edukacji i Nauki opublikowało najnowsze dane ws. nauki zdalnej. Wynika z nich, że obecnie prawie 100 proc. przedszkoli i klas 1-4 uczy się w trybie stacjonarnym. Biorąc pod uwagę fakt, że niedługo starsi uczniowie wrócą do ławek szkolny, informacja ta napawa bardzo pozytywnie.Nic tak nie dekoncentruje młodzieży jak ciągłe kwarantanny i zmiany trybu nauczania. Niedługo uczniowie szkół średnich i klasy 5-8 wrócą do szkoły i, zgodnie z zapewnieniem ministra Czarnka, zostaną w niej do końca roku.
Ministerstwo Edukacji i Nauki podjęło oficjalną decyzję. Uczniowie wrócą do szkoły wcześniej, niż było to pierwotnie planowane. Podczas konferencji prasowej 9 lutego Przemysław Czarnek poinformował o skróceniu nauki zdalnej."Przyspieszamy naukę stacjonarną o tydzień w klasach od 5 do 8 i w szkołach ponadpodstawowych" - przekazał minister Czarnek. Oznacza to, że uczniowie wrócą do szkoły już 21 lutego.
Ministerstwo Edukacji nie wyklucza skrócenia nauki zdalnej. Podczas rozmowy dla Radiowej Trójki wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski poinformował, że resort wnikliwie przygląda się sytuacji epidemiologicznej. Przemysław Czarnek już parę dni temu wyjawił, że istnieje prawdopodobieństwo skrócenia nauki zdalnej. Zmiana miałaby objąć uczniów z poszczególnych województw, w zależności od panującej liczby zakażeń. Dziś jego słowa potwierdził Rzymkowski.
Podczas rozmowy na antenie Polskiego Radia 24 Przemysław Czarnek zdradził dalsze plany ministerstwa w związku z nauką zdalną. Poinformował, że dzieci wrócą do szkół najpóźniej 28 lutego. Ma jednak nadzieję, że placówki uda się otworzyć nawet wcześniej.- Jeśli sytuacja na to pozwoli, będziemy dążyć do tego, ażeby skrócić ten okres nauki zdalnej — powiedział Czarnek podczas dzisiejszej audycji w Polskim Radiu 24. Ministrowi Edukacji zależy na kontynuowaniu nauki stacjonarnej. Nie ukrywa swojej niechęci do trybu online.
Nauczycielka, pracująca w jednym z większych miast skrytykowała decyzję ministerstwa edukacji i nauki dotyczącą wprowadzenia nauki zdalnej. Według niej pozostawienie klas 4 w szkole na nauce stacjonarnej jest nielogicznym rozwiązaniem, które generuje problemy.Jedna z nauczycielek, napisała list do redakcji portalu kobieta.onet.pl, w którym zwróciła uwagę na to, że dotychczas "istniał podział na etapy edukacyjne, czyli klasy 1-3, 4-8, szkoły średnie", co według niej jest "logiczne, bo na tych poziomach następują zmiany w nauczaniu."- Zastanawia mnie, co kierowało ministrem, by pozostawić stacjonarnie w szkole klasy 4 (na pewno nie konieczność wypłacania rodzicom zasiłków, bo w tym wieku już się nie należą) - pyta w liście oburzona nauczycielka.
Decyzja w sprawie dalszego funkcjonowania szkół została podjęta. Na naukę zdalną od czwartku przejdą uczniowie klas 6-8 szkół podstawowych i szkół średnich. Minister Przemysław Czarnek przekazuje kolejne informacje.Ze względu na wciąż rosnącą liczbę nowych przypadków zakażeń koronawirusem, Ministerstwo Edukacji i Nauki w wyniku rozmów z kierownictwem GIS, podjęło kroki w celu ograniczenia zachorowań na COVID-19. Jednym z nich jest przejście części uczniów na naukę zdalną.
Ministerstwo Edukacji zdecydowało. Od 27 stycznia uczniowie klas 5-8 i szkół ponadpodstawowych wrócą na tryb zdalny. Przerwa w nauce stacjonarnej ma potrwać do końca ferii zimowych. Jednak Dariusz Piontkowski nie wyklucza ewentualnego przedłużenia zajęć online.Wiceminister edukacji wypowiedział się w sprawie nauki zdalnej. Stwierdził, że epidemia powinna ulec wygaszeniu do końca lutego. Jednak jeśli tak się nie stanie, tryb online może zostać przedłużony.
Ministerstwo Edukacji i Nauki oświadczyło, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin zostanie podjęta decyzja w sprawie nauki zdalnej. Będzie ona uzależniona od rozwoju sytuacji oraz opinii służb sanitarnych.Minister Przemysław Czarnek spotkał się z Głównym Inspektoratem Sanitarnym. Podczas rozmów uzgadniano dalsze postępowanie w sprawie funkcjonowania szkół w związku z rekordowym wzrostem zachorowań na COVID-19.
Piąta fala koronawirusa rośnie na siłę. Coraz więcej szkół decyduje się na zawieszenie zajęcia i wysłanie uczniów na nauczanie zdalne lub hybrydowe. Rząd powoli skłania się do decyzji o całkowitym zamknięciu placówek w całej Polsce. "To są warianty, które dotyczą przejścia na naukę zdalną przede wszystkim klas od IV wzwyż i punktowo w największych miastach" - wyjaśnił Przemysław Czarnek tłumacząc plany rządu w ramach walki z pandemią. Możliwe, że jeszcze dzisiaj ministerstwo przekaże ostateczną decyzję.
"Wprowadzamy naukę zdalną do końca ferii zimowych. Rozporządzenie w tej sprawie będzie obowiązywać od czwartku" - przekazał minister Czarnek podczas konferencji prasowej 25 stycznia. Resort edukacji podjął oficjalną decyzję. Uczniowie klas 5-8 i szkół ponadpodstawowych wrócą na nauczanie zdalne. Młodzież może pożegnać się ze szkolnymi ławkami do końca ferii. Już w najbliższy czwartek wróci nauka zdalna. Zmiany nie obejmą jednak przedszkolaków i klas 1-4.
Ministerstwo Edukacji i Nauki przekazało kolejny raport w sprawie funkcjonowania szkół w całym kraju. Dane nie nastawiają pozytywnie. Sytuacja jest coraz gorsza. Ledwo ponad 70 proc. podstawówek i szkół ponadpodstawowych działa stacjonarnie.W ostatnią sobotę Ministerstwo Zdrowia zanotowało rekordowy wynik zakażeń koronawirusem od początku pandemii. Nie ma co się więc dziwić, że z dnia na dzień rośnie liczba placówek, które decydują się na nauczania zdalne lub hybrydowy.
Podczas rozmowy na antenie Programu 1 Polskiego Radia Przemysław Czarnek zdradził plany rządu związane z organizacją zajęć w szkołach. Poinformował, że ministerstwo nie chce wracać do nauki zdalnej i zamierza podtrzymać obecną strategię działania rządu. Z drugiej strony resort edukacji dokładnie obserwuje sytuację epidemiologiczną.Czarnek podkreśli, że rząd jest przygotowany na ewentualny rozwój pandemii. W razie dramatycznej sytuacji MEiN wdroży w życie przygotowane wcześniej scenariusze. Jednak na razie nie trzeba się do nich stosować.
Sytuacja polskich uczniów jest wyjątkowo niepewna. Z dnia na dzień potrafią być wysłani na nauczanie zdalne lub hybrydowe. Rodzice codziennie zastanawiają się, czy szkoły ponownie zostaną zamknięte. Minister Zdrowia podczas konferencji prasowej zdradził plany rządu.19 stycznia Adam Niedzielski przekazał informację o wprowadzeniu dodatkowych obostrzeń w kraju. Przy okazji został zapytany o plany dotyczące ewentualnej nauki zdalnej.
Burmistrz Czempinia zwrócił się do rodziców z nagłym apelem ws. nauki stacjonarnej. Poprosił, aby pozwolili uczniom pozostać w domach przez najbliższe kilka dni. "Powrót wszystkich dzieci do nauki stacjonarnej na jeden tylko tydzień przed feriami — rozpoczynają się w Wielkopolsce już 15 stycznia — nie ma racjonalnego uzasadnienia" - stwierdził. Już dzisiaj uczniowie z całej Polski wrócą do szkół na zajęcia stacjonarne. Część z nich nie pozostanie w nich zbyt długo, gdyż 17 stycznia wybrane województwa rozpoczną ferie. Burmistrz Czempinia uznał, że nie warto narażać uczniów na niebezpieczeństwo.
W poniedziałek 10 stycznia uczniowie z całej Polski wrócili do nauki stacjonarnej. Nie wszyscy są tym faktem zachwyceni. Część rodziców obawia się, że kolejna kwarantanna jest tylko kwestią czasu. Może to uderzyć w ferie zimowe. 15 stycznia ferie rozpoczną województwa kujawsko-pomorskie, lubuskie, małopolskie, świętokrzyskie, wielkopolskie. Oznacza to, że część uczniów wróci do ławek szkolnych na zaledwie parę dni. Rodzice obawiają się, że krótki okres nauki stacjonarnej może skończyć się wypoczynkiem zimowym na kwarantannie.
"Nam bardzo zależy na tym, aby młodzież w maksymalnym, stacjonarnym stopniu korzystała z polskiej oświaty w szkole" - przekazał Tomasz Rzymkowski podczas rozmowy dla stacji TVP. Wiceminister edukacji i nauki zapewnił o powrocie do szkół w najbliższy poniedziałek. Placówki wrócą do starego trybu pracy.Rzymkowski w "Kwadransie politycznym" poinformował o powrocie do nauczania stacjonarnego. Od 10 stycznia decyzje o przejściu na tryb zdalny lub hybrydowy będą podejmowane przez dyrektorów poszczególnych placówek po konsultacji ze stacją sanitarno-epidemiologiczną.
"Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami 10 stycznia 2022 r. uczniowie wracają do nauki stacjonarnej" - czytamy w oficjalnym komunikacie Ministerstwa Edukacji i Nauki. Już od przyszłego tygodnia zajęcia w szkołach będą odbywały się w sposób tradycyjny. Jednak ze względu na dużą liczbę zakażeń koronawirusem resort edukacji wysunął listę wytycznych, których należy przestrzegać.Przez cały okres świąteczny rodzicom towarzyszyły wielkie wątpliwości. Nareszcie zostały one rozwiane. 10 stycznia uczniowie wracają do szkoły.
Zgodnie z decyzją rządu uczniowie z całej Polski będą kontynuować naukę zdalną do 9 stycznia 2022 roku. Oznacza to, że już w najbliższy poniedziałek młodzież zasiądzie z powrotem w salach lekcyjnych. Podczas rozmowy z Polskim Radiem rzecznik rządu Piotr Müller zdradził dalsze plany rządu.10 stycznia uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych przestanie obowiązywać obowiązek nauki z domu. Mimo to wielu rodziców ma wątpliwości co do decyzji rządu. Piotr Müller wypowiedział się w tej sprawie na antenie Polskiego Radia.
"Na dziś mówimy o powrocie dzieci do szkół w poniedziałek 10 stycznia" - przekazał Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Dodał jednak, że uczniowie powinni być gotowi na wszelkie możliwe scenariusze. Sytuacja ulega ciągłej zmianie.Andrusiewicz zaapelował do młodych o szczepienia. Im więcej osób zabezpieczy się przed COVID-19, tym bezpieczniejsze będą szkoły. Ponadto łatwiej będzie przewidzieć rozwój sytuacji epidemiologicznej.
"Na 100 proc. dzieci wrócą do nauki stacjonarnej w szkołach 10 stycznia" - zapowiedział wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski. Przedstawiciel MEiN podczas rozmowy w radiowej Trójce zdradził plany rządu dotyczące funkcjonowania szkół. 20 grudnia młodzież z całej Polski została wysłana do domów na nauczanie zdalne. Według planów Ministerstwa Zdrowia uczniowie mają wrócić do szkół już 10 stycznia. Mimo to wielu rodziców ma wątpliwości. Wiceminister edukacji rozjaśnił sprawę.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji i Nauki nauka zdalna w szkołach potrwa do 9 stycznia. Uczniowie, rodzice i nauczyciele zastanawiają się jednak czy termin ten nie zostanie wydłużony ze względu na trudną sytuację epidemiczną.W poniedziałek 27 grudnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że mamy 5029 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. Dla porównania tydzień temu 20 grudnia było ich 9 609, a więc wygląda na to, że wprowadzenie nauki zdalnej w okołoświątecznym okresie przyniosło spodziewane efekty. Nauczyciele obawiają się jednak, że po planowanym 10 stycznia powrocie do nauki stacjonarnej liczba zakażeń znowu wzrośnie.
Podczas środowej konferencji prasowej Wojciech Andrusiewicz został zapytany o możliwość przedłużenie nauki zdalnej. Rzecznik resortu zdrowia nie podał jednak jednoznacznej odpowiedzi. Stwierdził, że "wszystkie scenariusze są możliwe".Ze względu na rosnącą liczbę zakażeń koronawirusem minister zdrowia zadecydował o zamknięciu polskich szkół. Do 9 stycznia młodzież będzie uczyła się zdalnie. Jakie są następne kroki rządu?
Według badań lubelskich naukowców pandemia spowodowała, że co czwarty uczeń przechodzi kryzys z nią związany. Samopoczucie młodych ludzi ulega pogorszeniu, mają problemy z koncentracją i snem, są rozleniwieni, a to tylko niektóre z objawów, na jakie skarżą się polscy uczniowie.Lubelscy naukowcy, dr. Wiesław Poleszak i dr. Grzegorz Kata z Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji przeprowadzili badania młodzieży z całej Polski. Wyniki są jednoznaczne. Pandemia negatywnie wpłynęła na kondycję psychiczną młodych ludzi.
Rząd zdecydował: 20 grudnia uczniowie ponownie wrócą do domu. Do 9 stycznia dzieci i młodzież z całej Polski będą uczyć się w formie zdalnej. Nie wszyscy rodzice są z tego faktu zadowoleni. Część rodziców zastanawia się, jak ma połączyć nauczanie zdalne z pracą. Czy muszą z powrotem przeorganizować całe swoje życie? Jak zapewnią maluchom opiekę? Opiekunowie nie oszczędzają w słowach.
W szkołach oficjalnie panuje nauka stacjonarna. O jej przerwaniu mogą decydować dyrektorzy po konsultacji z odpowiednim organem. W efekcie uczniowie regularnie wysyłani są do domów na kwarantannę. Nauczyciele apelują. Coraz więcej z nich chce pełnej nauki zdalnej.Ciągłe zmiany w organizacji zajęć są dla nauczycieli niemałym problemem. Coraz więcej z nich sugeruje wprowadzenie trybu online w całej Polsce. Przynajmniej do świąt Bożego Narodzenia.
- Rozważamy wzmocnienie obostrzeń — zapowiedział w poniedziałek Mateusz Morawiecki. W związku z rosnącą liczbą zakażeń rząd zamierza wprowadzić kolejne restrykcje. Głównie mają dotknąć osób niezaszczepionych. Rodzice zastanawiają się, co czeka uczniów?Według części rodziców nauka zdalna powinna być już dawno wprowadzona. Rząd jednak ustaje przy swoim. Minister Edukacji wielokrotnie powtarzał, że nie planuje zamykać szkół. Z drugiej strony podkreśla, że w obecnej sytuacji wszystko może ulec szybkiej zmianie.